Kłamstwa o kłamstwach muzułmańskich

Oświadczenie kandydata na prezydenta Stanów Zjednoczonych Bena Carsona, w którym odniósł się do islamskiej doktryny kłamstwa (takija), zachęcającej muzułmanów do „kłamania w celu osiągnięcia swoich celów”, spowodowało lawinę krytycyzmu wśród środowisk lewicowych, które m.in. na łamach Washington Post postanowiły cytować ekspertów aby dowieść, iż Carson się myli.

„Słowo takija pochodzi od arabskiego słowa „pobożność” i „bogobojność” i wskazuje,kiedy osoba jest w stanie zagrożenia”, mówi Khaled Abou El Fadl, profesor prawa na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles i czołowy autorytet w kwestii islamu. „Tak, istnieje możliwość ukrycia faktu, iż jest się muzułmaninem” jeśli osobie zatajającej grozi niebezpieczeństwo, „dopóki nie wyrządza to krzywdy drugiej osobie”.

Inni uczeni cytowani przez Washington Post to m.in. Omid Safi, dyrektor wydziału Studiów Islamskich na Uniwersytecie Duke oraz Noah Feldman, profesor prawa na Harvardzie. Wysuwają oni podobny argument: Tak, takija istnieje w koranie, jednak pozwala ona na kłamstwo tylko w celu uratowania własnej skóry i nic poza tym.

Nie do końca.

Mimo, iż faktycznie słowo takijja jest powiązane z arabskim słowem „bogobojność” i jego źrodło oznacza „chronić” oraz „strzec przed” – oraz że wersety koraniczne, które są podłożem takiji (3:28 i 16:106) usprawiedliwiają nieszczerość w kontekście uniknięcia prześladowań – to jednak nie jest to cała historia.

Nieszczerym i niedbałym posunięciem ze strony „ekspertów” jest ignorowanie hadisów w swojej dyskusji na temat doktryny takija. Żaden z uczonych cytowanych przez WP nie zadał sobie trudu, aby uwzględnić fakt, iż koran nie jest jedynym źrodłem tekstowym, który daje muzułmanom wytyczne jak postępować. Hadisy stanowią opowieści przytaczające wypowiedzi proroka Mahometa, jego czyny lub milczącą aprobatę. Kluczową rolę hadisów, jako „wypełniacza” nawoływań zawartych w koranie, można zademonstrować na przykładzie wersetu 33:2. W wersecie 33:2, koran wzywa muzułmanów do naśladowania przykładu Mahometa (Sunna), jednak dopiero hadisy dają muzułmanom praktyczne wskazówki odnośnie zachowania oraz pokazują na czym ten „przykład” polega. W skrócie: koran jest wezwaniem, hadis jest instrukcją.

To, jak kluczowy jest przykład Mahometa (uważanego przez muzułmanów za idealnego człowieka) odwierciedlone jest w tym, iż 90% populacji muzułmańskiej – sunnici – noszą nazwę, która bezpośrednio łączy się ze słowem „sunna”. Jak ujmuje do uczony muzułmański, „Gdyby nie było hadisów, większość islamu byłaby abstrakcją. Nigdy nie wiedzielibyśmy, jak się modlić, pościć, płacić jałmużnę lub uczestniczyć w pielgrzymce do Mekki bez objaśnień zawartych w hadisach”.

Właśnie dlatego rozmowa o takiji bez jednoczesnego włączania hadisów jest dyskusją nieszczerą.

Jak zwykle, w celu poznania kompletnej prawdy należy udać się do książek naukowych, napisanych po arabsku. Według doktora Sami’ego Mukarama, profesora studiów islamskich specjalizującego się w zagadnieniu takiji, oraz autora książek o tej tematyce, „takija w celu oszukania wroga jest dozwolona”.

Brzmi to bardzo podobnie do wypowiedzi Bena Carsona, jakoby takija pozwalała muzułmanom na „kłamanie w celu osiągnięcia swoich celów”.

Jako dowód, Dr Mukaram udokumentowuje dwa przykłady z kanonicznego zbioru hadisów, które jasno pokazują, iż prorok pozwalał swoim poplecznikom kłamać i oszukiwać nie-muzułmanów nie tylko i wyłącznie w celu przetrwania.

Kluczowym przykładem opisanym w hadisach jest zlecenie morderstwa żydowskiego przywódcy i krytyka islamu Ka’ba ibn Ashrafa przez samego Mahometa. Ochotnik, Muhammad ibn Maslama, stwierdził, iż zabicie Ashrafa jest możliwe tylko wtedy, kiedy zostanie on oszukany. Spytany o pozwolenie na kłamstwo, Mahomet zgodził się.

Prorok powiedział: Kto jest gotowy by zabić Ka’b bin Ashraf (tzn. Żydów). Muhammad bin Maslama odpowiedział: Czy chcesz bym go zabił? Prorok odpowiedział twierdząco. Muhammad bin Maslama powiedział: Zatem pozwól mi powiedzieć co będę chciał. Prorok odpowiedział: Chcę (tzn. pozwalam ci).

W efekcie Maslama zaczął budować przyjacielską więź z Ashrafem, budując autentyczność poprzez powierzchowne krytykowanie islamu. W miarę upływu czasu, Ashraf nabrał zaufania do Maslamy i zaczął mówić mu, co mysli o Mahomecie. Po pewnym czasie Maslama spotkał się z Ashrafem w towarzystwie innego muzułmanina, który również udawał apostatę. Następnie obaj zaatakowani Ashrafa i przynieśli Mahometowi jego głowę jako dowód wykonanej misji z triumfalnym krzykiem Allahu Akbar!

Całość tego hadisu można naleźć w zbiorze Sahih al-Buhari 5:369.

Innym razem, po tym jak Mahomet i jego poplecznicy zaatakowali, ograbili i zmasakrowali pogańskich Arabów i Żydów, pozostała społeczność żydowska zebrała się w całość i postanowiła pozbyć się muzułmanów raz na zawsze w Bitwie pod Medyną w 627 roku. Arabowie i Żydzi spotkali się z Mahometem pod Medyną, ponieważ jego poplecznicy zaatakowali ich w Bitwie pod Badr, jak również w innych momentach. Jednak wówczas Naim bin Mas’ud jeden z liderów tych „konfederatów”, jak zostali upamiętnieni przez historię, udał się do Mahometa i w tajemnicy przeszedł na islam. Mahomet nakazał mu, aby ten powrócił do swoich aliantów, jednak ukrył fakt swojej konwersji i przejścia na stronę wroga, a także aby sprawił, aby Żydzi zaniechają ataku. Mahomet miał go wtedy zapewnić słowami: Wojna jest oszustwem (Sahih al-Bukhari 4:52:269).

Mas’ud powrócił zatem do dawnych sprzymierzeńców, udając lojalność wobec nich, a następnie zaczął dawać im nieprawidłowe porady. Zaczął również subtelnie podsycać spory między poszczególnymi zjednoczonymi plemionami, które tracąc do siebie nawzajem zaufanie, rozwiązały swoje porozumienie przeciw muzułmanom.

Tradycja islamska uważa Mas’uda za bohatera. Jest on postrzegany jako jedna z postaci, która pomogła islamowi rosnąć w momencie, kiedy jego egzystencja była najbardziej zagrożona. Jedna z anglojęzycznych stron muzułmańskich nawet rekomenduje jego działania jako wzór, jak dokonywać przewrotów wśród niewiernych.

W dwóch przypadkach powyżej widzimy zatem, iż muzułmanie oszukiwali niewiernych nie dlatego, iż byli przez nich prześladowani za swoją wiarę – tak jak chcą nam wmówić „eksperci” z Washington Post – a w celu wzmocnienia islamu. Pomimo takich anegdot stanowiących część Sunny Mahometa, do której stosują się sunnici, muzułmańscy „eksperci” tacy jak El Fadl stwierdzą, iż „nie ma konceptu, który zachęcałby muzułmanów do kłamstwa w celu osiągnięcia celu. Jest to kompletny wymysł.”

Proszę powiedzieć to Ka’b ibn Ashrafowi, który dla takiji dosłownie stracił głowę.

Źródło: Middle East Forum

35 komentarz do “Kłamstwa o kłamstwach muzułmańskich

  1. W artykule bzdura bzdurę pogania. Przed bitwą w Medynie w 627 roku nie było masakr, autor pisze nieprawdę. Muzułmanie zostali zdradzeni prze to plemię żydowskie które nie doznało krzywdy od muzułmanów. Druga historia, Ka’b ibn Ashraf chociaż nie był przez muzułmanów prześladowany to jeździł do Mekki i podburzał Mekkańczyków prezeciw muzułmanom, obrażał muzułmanów i za to został zabity, mógł przewidzieć konsekwencję swoich czynow. Wyobraźmy sytuację gdyby jakiś polski piosenkarz jedził do Moskwy i tam na koncertach w piosenkach wzywał do ataku na Warszawe, śpiewał że Polacy to źli ludzie, a następnie ten piosenkarz wracałby do Polski licząc na to że będzie tu spokojnie żył, to co mogłoby go spotkać? Wojna, jeżeli wybucha, jest oszustwem, to jest samo życie, islam do zaakceptowania tego faktu nie jest potrzebny.

      1. Większość ludzi bez wzgledu na wiarę dopuszcza wyrzeczenie się swoich poglądów w sytuacji zagrożenia, nie ma w tym nic dziwnego. Jeżeli to własnie znaczy takija i ketman to trzeba zdjąć negatywny wydźwięk z tych słów.Do peter

          1. Wyrzeczenie sie wiary jest dopuszczone w sytuacji zagrożenia, jest to prawo nie obowiązek. Wiekszość ludzi pewnie powiedziałoby że takie zachowanie jest dozwolone. Jeżli chrześcijaństwo nie dopuszcza takiego zachowania, to jego wyznawcy muszą uznać jakieś dodatkowe zasady moralne do swoich zachowań, a samo chrześcijaństwo w tym punkcie jest niepełne.

          2. @Lontek
            Zasady – jak piszesz – „dodatkowe” wynikają co najwyżej ze słabości wiary przyznających się do Chrystusa a nie z „niepełności” doktryny i można to nazwać samo-usprawiedliwianiem się. Wystarczy chociażby popatrzeć jak postępowali męczennicy chrześcijańscy w wierności nauczaniu Chrystusa od początku istnienia chrześcijaństwa, a zatem i obecnie w państwach islamskich. Nie sil się na mądrości w sprawach, o których masz mętne pojęcie.

          3. @lolo
            Zasada że zachowanie ludzi nie jest całkowitym wyznacznikiem norm, jest ogólnie dobra, tak jak to opisujeszsz. Pójście jednak w skrajność że zasady są dobre tylko ludzie nie są w stanie je wdrozyć, tak jak kiedyś głosiła pewna ideologia, przyjmuje formę groteski.

          4. @Lontek
            Widzę, że wyznajesz etykę sytuacyjną co jest groteską. Zasady nie są po to by człowieka zniewalać tylko by człowiek nie był niczym „plewa na wietrze, którą wiatr rozmiata”. Normy są busolą, dzięki której człowiek się nie gubi. Problem w tym skąd człowiek czerpie wzorce postępowania: czy sam sobie je tworzy w zależności od kaprysu (etyka sytuacyjna) czy też szuka zewnętrznego umocowania (w Bogu) które jest niezmienne. Islam aczkolwiek klasyfikowany jako zbrodniczy przez sporą grupę ludzi, ma jednak w sobie niezmienność co oznacza niepodatność na ludzkie kaprysy bowiem swoje umocowanie ma w źródle zewnętrznym od człowieka, cokolwiek byśmy o tym źródle mniemali. I to zapewne jest także jego powab dla wielu. Jednakże przy rozpatrywaniu zasad naczelną zasadą jest wierność prawdzie i z tego punktu widzenia, zasady Islamu nie wytrzymują krytyki.
            Ale oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie byś dalej kontynuował swoje rozważania.

        1. Islam się pięknie rozwija w więzieniach Europy. Tam każdy największy nawet złoczyńcs po przejsciu na ten krawy kult, uświadamia sobie, że czynił słusznie, ale o tym po prostu nie wiedzial.

          Od chwili przejścia na Islam jest już bez grzechu i może robić innowiercom co się jemu żewnie podoba. Jeżeli chcesz coś odczerniać to najpierw to poznaj. Polecam na dobry początek ten świetny artykuł:

          niepoprawnipolitycznie. com/rasisto-ksenofobie-ta-odezwa-jest-do-ciebie/

          Porzuć niepewność i gdybanie, zrozum czym jest imperium zła i przejdź na jasną stronę mocy.

        2. W chrześcijaństwie wyparcie się wiary jest uważane za akt zła. W islamie – jest dobre. Mamy wierzyć kłamcom? I którym bardziej? Tym, którzy mają po kłamstwie wyrzuty sumienia, czy tym, którzy śpią spokojnie?
          Nie chodzi mi tu o apologetykę chrześcijaństwa, tylko o pokazanie w jaki sposób islam niszczy społeczny ład. TU jest ten pies pogrzebany.

          1. Wyparcie się swoich pogądó jest aktem mniejszego zła, a nie dobra. Jest to sytuacja której należy unikać, ale jeżeli już wystąpi, to mozna wyżec się swoich pogladów. Lepiej jest nie wyrzekać się swoich pogladów ale człowiek bywa słaby i wtedy może to zrobić.

          2. @Lontek
            Powiedz to współczesnym zamęczonym przez wyznawców Islamu. Możesz też podyskutować z ks. Popiełuszką. Nie myl słabości z zasadami wiary. Nikt Cię nie zmusza abyś był wierny ale pretensje miej do siebie a nie do zasad.

          3. @lolo
            Wytrwanie w swojej deklaracji wiary w obliczu zagrożenia może zasługiwać na nagrodę i uznanie. Jednak uznanie za niewiernego i karanie kogoś kto z przymusu powiedział ze wyrzeka sie wiaray jest okrutne

          4. @Lontek
            Czy ktoś tu mówił o karaniu za słabości? Spór dotyczy uznania/nie uznania słabości za normę wiary. „Każdy w miarę rozgarniety człowiek przeczyta całą moją wypowiedź.”

          5. @lolo
            Karę rozumiem w sensie ogólnym, np. wykluczenie ze wspólnoty, napiętnowanie, uznanie za grzesznika, niewiernego, czy nawet uznanie że nieszczęsnik pójdzie do piekła po śmierci. Jeżeli nie ma żadnej kary to oznacza że wyparcie się wiary pod przymusem jest dozwolone, moze być nie zalecane jednak dozwolone.

          6. @Lontek
            Jak chcesz argumentować to najpierw zapoznaj się ze źródłami. W odróżnieniu od Islamu nikt nie zmusza kogokolwiek do bycia katolikiem – nawet w rodzinach katolickich obecnie nie ma pewności czy dzieci zostaną w Kościele – a nawet jest mile widziane odejście od KK. Możesz sobie tworzyć wiarę jaką chcesz i wierzyć w co chcesz, ALE W KOŚCIELE KATOLICKIM OBOWIĄZUJE NAUCZANIE CHRYSTUSA I ON SAM MÓWIŁ O PIEKLE, o karze wiecznej:
            „Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze. Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie, chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie.” (Mk 9:42-48; BT)
            Poczytaj sobie Pismo Święte Nowego Testamentu czy to w wydaniu papierowym czy jako e-book, to więcej znajdziesz o sprawach piekła i kary wiecznej. Nie ma z tym żadnego problemu. I nie pieprz mi głupot, oraz nie zasłaniaj swojej niekompetencji pisaniem mi (za użyte tu sformułowania) jaki to jestem nietolerancyjny i niekulturalny. Jesteś niekompetentny… nie, nawet nie to. Po prostu nie myślisz. Zasada jest prosta: albo przyjmujesz daną wiarę albo nie. Jeśli przyjmujesz to przyjmujesz na siebie zobowiązania płynące z tej wiary i odpowiedzialność za to, a nie że sobie dowolnie powybierasz co ci odpowiada. I żadne gładkie słówka i wykrętne usprawiedliwienia tego nie zmienią. Jak Ci nie odpowiada katolicyzm to sobie możesz wierzyć w makaron albo piwo tylko nie chrzań. W tej chwili jesteś dla mnie sztandarowym przykładem produktu reform oświatowych „naszej młodej demokracji”.

          7. @lolo
            Rozważałem jedną rzecz, czy osoba która wygłosi że wyrzeka się wiary pod przymusem jest dalej wierząca czy juz niewierząca, oraz czy zasługuje na karę jakakolwiek by nie była. Nie pisałem nic o tobe czy jesteś tolerancyjny, nietolerancyjny, czy jakikolwiek inny.

          8. @Lontek
            W porządku. Mój błąd, za co przepraszam. Tym razem się pospieszyłem z czytaniem. Nauczka na przyszłość.

            Doświadczenie mnie nauczyło, że każdy człowiek jest wierzący ponieważ albo wierzy, że Bóg jest, albo wierzy, że Bóg nie jest. W sensie formalnym można słowo Bóg zamienić na bogowie, ale chodzi w sumie o przyczynę, która daję rację istnieniu świata. Ponieważ istnienia Boga – jest duchem – nie można udowodnić inaczej niż w sposób rozumowy przy pomocy przewodu logicznego (metody materialne są nieadekwatne, nieskuteczne), wobec czego tylko wiara daje pewność Jego istnienia, jak i nieistnienia, można powiedzieć. Błąd tzw. niewierzących polega na tym, iż swoją wiarę nazywają wiedzą jakby Bóg był stołem, który można dotknąć, zobaczyć. I teraz mogę odnieść się bezpośrednio do dalszej części postawionego przez Ciebie problemu, przy czym zaznaczam, że jest to mój punkt widzenia. Nie jestem ani filozofem ani teologiem, nie występuję jako oficjalne „Magisterium KK” ale staram się być wierny temuż Magisterium czyli nauczaniu katolickiemu.

            Otóż, przyjmując kryterium prawdy (Bóg jest prawdą – por. J 14:6) obowiązuje mnie wierność prawdzie i z tej wierności będę sądzony. Dotyczy to każdego człowieka: czy postępuje zgodnie z sumieniem. Inaczej np. nie mamy kryterium zbawienia dla tych co nie znali Chrystusa a postępowali uczciwie zgodnie z swoim stanem świadomości:
            „Bo gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające. [Okaże się to] w dniu, w którym Bóg sądzić będzie przez Jezusa Chrystusa ukryte czyny ludzkie według mojej Ewangelii.” (Rz 2:14-16; BT).
            Zatem jeśli np. Ty wiesz jak powinieneś postąpić zgodnie z prawdą a nie postępujesz tylko idziesz za kłamstwem dla korzyści majątkowych na przykład, skazujesz się tym samym na potępienie. Jeśli zaś postępujesz zgodnie z prawdą jak ją widzisz, zgodnie z sumieniem, idziesz za uczciwością, to nawet gdy nie wierzysz w Chrystusa masz szansę być zbawiony. To dotyczy wszystkich i jeśli ja wierzący w Chrystusa postępuję kłamliwie to tym bardziej zasługuję na wyrok potępienia. W tym wszystkim jest pewna pułapka dla tych co sobie myślą: nie wierzę w Chrystusa, Boga, ale jestem uczciwy to się zbawię. Otóż, jeśli w którymkolwiek momencie swego życia stwierdziłeś, że Chrystus „to jest to”, czy wcześniej: „Bóg jest” ale odrzuciłeś to, ze względu na względy zewnętrzne, skazujesz się na potępienie. Czy będziesz ostatecznie potępiony? To na pewno wie Bóg, bo On zbawia. On i tylko ON. Kościół na pewno to określa kto jest zbawiony, czyli mówiąc językiem Kościoła, kto jest święty. Ale to nie Kościół „robi” świętego, tylko stwierdza, stan tego człowieka przed śmiercią na podstawie jego życia, czyli przeprowadza proces dochodzeniowy tzw. proces beatyfikacyjny czy kanonizacyjny. Z definicji męczennicy za wiarę są zbawieni automatycznie, nawet gdy wcześniejsze ich życie nastręczało by problemy „diagnostyczne”. W każdym razie nie ma automatyzmu zbawienia jak i potępienia. Nie mniej jak naucza Chrystus, łatwiejsze jest „zdobycie” potępienia. Zbawienie jednak kosztuje:
            „Nie chciejcie tego co nic nie kosztuje, bo to co nie kosztuje nie ma wartości” (Jan Paweł II)
            Jedynym pewnym kryterium zbawienia jest kryterium prawdy, bowiem jeśli Bóg jest prawdą (J 14:6) i „Bóg jest miłością” (1J 4:8), to prawda i miłość są tym samym. Niemniej odczucie miłości może być subiektywne i emocje mogą być za nią wzięte. Zatem nie ma pomyłki gdy podążamy za prawdą, bo łatwo ją zweryfikować. Jednakże sądzeni będziemy z prawa miłości. Także z miłości do prawdy. smile
            Cały ten wywód jest zrozumiały do końca wtedy gdy przyjmiemy katolicką naukę, że wiara jest łaską. Dlaczego niektórzy nie wierzą? Jest to tajemnica Boga. Może po to by wierzący patrząc na dobre uczynki z tych co nie wierzą (nie wszystkich), nie ulegali pokusie uwierzenia we własną doskonałość i że deklaracje załatwiają wszystko.

            Ps.
            Nie napisałem, że uważasz mnie za nietolerancyjnego. Chodziło o co innego i nie w odniesieniu do nazwy jako takiej.

          9. Ps.
            I nie napisałem najważniejszego.

            W tym kontekście moich uwag, wyrzeczenie się wiary pod przymusem nie musi oznaczać potępienia co świetnie widać na przykładzie św. Piotra. Ale Piotr po swojej zdradzie „gorzko zapłakał” (Mt 26:75; BT). Nazwał jednakże „rzecz po imieniu” i zmienił postępowanie. Nie stosował oszukańczych samousprawiedliwień i zwrócił się o pomoc do Tego, którego zdradził w odróżnieniu od Judasza, który nie uwierzył w miłosierdzie Boga w Jego przebaczenie i się powiesił. Nie mogę określić czy ten, który się zapiera poddany presji zewnętrznej, będzie potępiony czy nie będzie, bowiem musiałbym znać serce tego człowieka a je zna tylko Bóg no i ten komu Bóg dał wgląd w serca ludzkie, w intencje, ale to dar wyjątkowy, więc możemy go spokojnie pominąć w tym wypadku. Zasadą jest, czy zdradę – przede wszystkim swoją – nazywam zdradą i czy chcę się z niej podnieść. Bo może wybieram drogę złorzeczenia Bogu… by nie nazwać swojej słabości słabością, co jest cechą ludzi pysznych co jest cechą szatańską i grzechem głównym, największym.

        3. Lontek jest kryptomuslimem. Muslim żyje podwójnymi standardami – jak jest słaby, to uszy po sobie i przymila się jak kot. Jak jest silny – łapie zębami za kostkę, jak zły pies. Nigdy – nigdy! – nie ufaj muslimom. Islam to kult diabła, wzywającego do składania ofiar z ludzi, koniecznie z okrzykiem „Allah-u akbaaaaaaaaar!!!”. Takbir! Już pan Sienkiewicz pisał, że najlepszy na nich sposób to mocny chwyt za brodę i łbem o powałę!

    1. Może masz rację. Nie jestem specjalistą koranicznym, ale tak się zastanawiam skoro jest jak twierdzisz to dlaczego:

      1). w krajach muzułmańskich prześladowani są chrześcijanie, tej samej narodowości co prześladujący? Wszak nie są to agresorzy z Ameryki jeśli przyjąć, że stosowana jest zasada samoobrony.

      2). ci, którzy przybywają tutaj uprawiają ściemę wciskając np. że są uchodźcami z terenów wojennych?

      3). ci, którzy mieszkają na terenie Europy Zachodniej, do tej pory będący w mniejszości, zapewniali o pokoju w sercu i życzliwości wobec gospodarzy-sąsiadów, którzy ich karmią i utrzymują w ogólności (socjal), a teraz gdy są już liczniejsi zaczynają terroryzować swoich gospodarzy – a przecież nie byli prześladowani – i dążyć do narzucania swojego szariatu wszystkim mieszkańcom?

  2. Większość ludzi bez wzgledu na wiarę dopuszcza wyrzeczenie się swoich poglądów w sytuacji zagrożenia, nie ma w tym nic dziwnego. Jeżeli to własnie znaczy takija i ketman to trzeba zdjąć negatywny wydźwięk z tych słów.

    1. Stawianie sprawy, że skoro ludzie na świecie robią różne złe rzeczy, to neleży „odczernić” z tego powodu Islam jest podejściem paranoicznym.

      Idąc tym tropem myślenia odczernijmy na początek nazizm i komunizm. Polecam zapoznanie się z ideologią islamistyczną – jeżeli do tej pory jej nie znasz. Wtedy zrozumiesz czym ona grozi. Systemowe czynienie zło jest czym innym niż złem czynionym przez nie powiązane z soba jednostki. Inne są tego skutki i zagrożenia. Statystyki z krajów zachodnich pokazują tez jak wielka jest przestępczość takich przybyszów dorabiających sobie jeszcze do tego islamską ideologię jihadu. Fakt – mogliby to czynić, bez wyznawania Islamu, ale Islam ich utwierdza w tym co robią. Prowadzą wojnę z niewiernymi. A każda zgwałcona kobieta, czy nawet dziecko, oszukany czy okradziony niewierny, zabity w ataku bombowym – raduje ich krwawego bożka z gliny i jego niewolniczego posłańca – rozbójnika, zbrodniarza, rozpustnika i pedofila Mahmeda.

      Jakoś do tej pory nikt pod moim blokiem nie wysadzał sąsiadów w imię Boga, a i nie życzę sobie żeby to robił w imię Alalacha, głosząc swymi złotymi ustami jego „miłosierdzie i pokój”.

    2. Większość UCZCIWYCH ludzi uważa jednak wyparcie się własnych poglądów za porażkę, za coś wstydliwego, za grzech, za mniejszy lub większy błąd (zależnie od wyznawanej doktryny). Islam uważa wyparcie się swoich poglądów za DOBRE, bo jest środkiem do celu, bo niewiernych WOLNO oszukiwać i nie jest to złe moralnie.
      Jeśli nie widzisz tej drobnej różnicy, to próżne z Tobą gadanie, ale Twój koment był bardzo pożyteczny, bo pozwolił „w praniu” pokazać jak bardzo blisko jest propagandzie np. komunistycznej (znanej niektórym z nas osobiście) do islamu. Albo lepiej: jak blisko islamowi do totalitaryzmów.

      1. Wyparcie sie swoich poglądów jest porażką, jednak porażki czasami się zdarzają, trzeba nauczyć się z nimi radzić i unikać w przyszlości. Wypracie się swoich poglądów jest mniejszym złem, lepiej tego nie robić. Trwanie i przyznanie się do swoich poglądów jest bardziej szlachetne, jednak człowiek który nie potrafi być tak szlachetny, ma pozwolenie na wyparcie się swoich poglądów. Jest to chyba najbardziej ludzkie podejście do tej kwestii.

  3. Lontek po raz kolejny ukazał prawdziwe oblicze islamu.
    Tak więc każdy w miarę rozgarnięty, cywilizowany człowiek sam może ocenić. Cytat: „jeździł do Mekki i podburzał Mekkańczyków prezeciw muzułmanom, obrażał muzułmanów i za to został zabity.” Jakimi wzorcami kieruje się Lontek? Patologia. Skrzywiona psychika.

  4. Jako ateista stojący nieco z boku tych waszych teologicznych rozważań chciałbym zabrać głos w poruszanym temacie ( wyparcie się wiary ) . Zacznę od siebe , czyli od mojego pogladu na szeroko pojety aspekt wiary. Szanuję więc wszystkie religie ( włącznie z tak gorącym dzisiaj islamem ) , jednak o tyle , o ile one ( religie ) szanują mój spokój i na ile są tolerancyjne wobec mojej „niewiary”. Przeżywszy troche lat doszedłem do wniosku że wszystkie religie z grubsza biorąc są ludzką interpretacją boskości , czegoś w samej istocie niepojętego. Człowiek , jako istota z natury ułomna nie jest w stanie zgłębić doskonałości , a czyniąc starania w tymże kierunku kreuje kolejne religie ( określa w ten sposób osobę boga ) . Moim zdaniem nie ważny jest sposób określania , ważne jest za to CO SIĘ OKREŚLA. A można określić tylko elementarne dobro lub zło , i na tym trzeba się skupić. Osobiście uważam , że Chrystus który umarł cierpiąc za nasze grzechy nie miałby nic przeciwko temu , byśmy w imię likwidacji podziałów religijnych ( a zatem wszelkiego wynikającego z tego zła ) zrezygnowali z nazywania go po imieniu. Jesli Bóg jest nieskończonym dobrem , skupmy się więc na czynieniu dobra wszelkimi sposobami a wtedy znajdziemy to co nas łączy lub dzieli. Jedynym kryterium bedzie wiec człowiek dobry lub zły. Wiem , że ludziom trudno jest zrezygnować z wielowiekowych tradycji kulturowych dla współnego dobra dlatego sam traktuję to co napisałem w kategorii abstrakcji , a szkoda ……. PS : to wszystko jest bardzo powierzchownym potraktowaniem tematu bo po pierwsze nie mam rzetelnej teologicznej wiedzy a po drugie , chciałem Wam naswietlić jedynie mechanizm mojego myslenia .

  5. Co to za bóg którego wyznają, który po ciemku nie widzi i musi się wyręczać marnymi istotami ludzkimi do zaprowadzania swojej sprawiedliwości.. Muzułmanie to bałwochwalcy, jak większość „wierzących” wszystkich religii i wyznań, modlą się do czarnego kamienia w mekce… Tyle w temacie, nie ma co udowadniać wyższości jednej religii nad drugą, bo wszystkie systemy religijne ustanowione przez ludzi i instytucje działające w oparciu o wyznania są sprzeczne z Bożą wolą… Każda stworzona przez człowieka religia służy do zniewalania i zwodzenia innych, od tego nie ma wyjątku… Gdyby ludzie sobie tak często i gęsto chrześcijaństwem gęb nie wycierali, to by nie było takiej niechęci do niego; tak się podniecacie koranem, a któryś z was katolicy (albo i ateusze z czystej ciekawości) przeczytał kiedykolwiek Nowy Testament? Czy wystarcza wam po prostu czytanie co tydzień w kościele powtarzane rok w roku wybranych fragmentów i interpretacja tych fragmentów przez katolickie duchowieństwo? Jedyną prawdziwą religią jest wiara w Boga Stwórcę, jedynym prawdziwym wyznaniem wiary jest miłość (do bliźniego, a nie do każdego grzesznika, który trwa w swoim grzechu rozmyślnie i z premedytacją; boicie się nienawiści jak ognia, ale nienawidzieć trzeba grzech i jego ojca- Szatana)… Resztę doktryn i bzdur o tradycji możecie wywalić… Macie taki łatwy dostęp do tak znienawidzonego przez was Nowego Testamentu, a nie czytacie, za grosz w was przyzwoitości i obiektywizmu; przy sądzie ostatecznym (w który oczywiście wszyscy wierzycie, ale nie macie pojęcia czym jest i nie traktujecie go poważnie) będziecie tego głęboko żałować; sędzią Bóg, obrońcą Jezus Chrystus, oskarżycielem Szatan; sami zdecydujcie jak chcecie skończyć… bo decyzja jest tylko jedna i na ubolewanie nad nią miejsca nie będzie… Wkurza mnie (delikatnie mówiąc) filozoficzne pierdololo i próbowanie wytłumaczenia na rozum ludzki spraw Bożych; przyjmijcie to na wiarę, a nie dowodowo-dotrynowo.. Jakoswam łatwiej uwierzyć życie w odległych o miliardy lat świetlnych galaktykach i horoskopy wzięte z dupy, niż w Słowo Boże i istnienie Boga Stwórcy; to jest tak proste i logiczne do bólu, że naprawdę trzeba być ignorantem żeby sobie nie zadać trudu tego zrozumieć… „Niech opuści niepobożny drogę swoję, a człowiek nieprawy myśli swoje i niech się nawróci do Pana, a zmiłuje się; i do Boga naszego, gdyż jest hojnym w odpuszczaniu. Boć zaiste myśli moje nie są jako myśli wasze, ani drogi wasze jako drogi moje, mówi Pan; Ale jako wyższe są niebiosa niż ziemia, tak przewyższają drogi moje drogi wasze, a myśli moje myśli wasze.”

  6. Trochę światła na wypieranie się poglądów w imię mniejszego zła. Proszę przypomnieć sobie czasy hitlerowskie. Większość z zasilających armię hitlerowców to byli chrześcijanie. Wyparli się podstawowych kanonów własnej wiary i mordowali nawet swoich współwyznawców z innych nacji bez żadnych zahamowań. Dlaczego? Ponieważ albo bali się być inni i prześladowań pod adresem swoim i rodzin lub po prostu zrelatywizowali swoje przekonania pod względem ideologicznym. Jakże inni byli pod tym względem pierwsi chrześcijanie, prawdziwi uczniowie Chrystusa. Masowo mordowani, nigdy nie sprzeniewierzyli się swojej wierze i naukom Mistrza. Gdyby tak postąpili ponoć wierzący w tego samego Mistrza w Niemczech hitlerowskich, nie było by II wojny światowej. Cała dyskusja o tym, czy w obliczu zagrożenia życia wolno kłamać jest bezsensowna. Biblia mówi jasno. Nie wolno. Ale Biblia też zapewnia o tym, że ci wierni do śmierci odzyskają życie i to będzie życie wieczne. Tylko, że dzisiaj nikt praktycznie oprócz garstki w to nie wierzy.

Dodaj komentarz