Flagi ISIS i zdjęcia odciętych głów znaleziono wśród setek imigrantów w Norwegii

Zdjęcia odciętych głów i egzekucji – takie materiały znaleźli funkcjonariusze norweskiej policji wśród setek imigrantów chcących dostać się do Norwegii. Wśród bagażów policjanci znaleźli także flagi ISIS.

Policyjna Służba Bezpieczeństwa, która podlega norweskiemu Ministerstwu Sprawiedliwości podejrzewa, że wśród imigrantów urywa się wiele islamistów, mogą organizować zamachy terrorystyczne oraz werbować innych muzułmanów do dżihadu w Syrii i Iraku.

Służby nie myliły się – wśród setek imigrantów znaleziono flagi Państwa Islamskiego oraz zdjęcia z egzekucji, odciętych głów. Funkcjonariusze odkryli również obrzydliwe zdjęcia martwych dzieci.

Czytaj także: W Norwegii Facebook zablokował możliwość udostępniania wywiadu z krytykiem islamu

Jak informuje angielski dziennik Express powołując się na źródła norweskie – Policjanci zmuszeni są do nadgodzin ze względu na powiększającą się liczbę imigrantów.

Nie wszyscy przybyli chcą zostać. Katinka Hartmann, szefowa sekcji powrotów norweskiego zarządu imigracyjnego UDI, stwierdziła w wywiadzie dla rozgłośni NRK, że ponad 900 osób złożyło podania o finansowe wsparcie na powrót do domu. Imigranci głównie narzekają na mrozy, oraz m.in długotrwałą procedurę łączenia rodzin.

źródło: express.co.uk

13 komentarz do “Flagi ISIS i zdjęcia odciętych głów znaleziono wśród setek imigrantów w Norwegii

    1. O tak, Norwedzy to formalnie złodzieje dzieci, a ta ich chora organizacja Barnehavet to jacyś popaprani kidnaperzy. Dziwne tylko, że Polakom odbierają dzieci za byle duperelę, a jakoś muzułmańskich nie tykają. Bo Arab nie da sobie odebrać dzieciaka. Jak to zatem jest? Niby Norwegia respektuje arabskie zwyczaje, a polskich zwyczajów już nie? A przecież Polacy się asymilują o wiele lepiej niż muzułmanie, którzy totalnie olewają prawo europejskie i jakoś nikt się do nich o to nie czepia, bo zaraz podnosi się larum o łamanie praw człowieka czy mniejszości narodowych. Jeżeli rodzice jadą do Norwegii do pracy, a dziecko jest wychowane według polskich zwyczajów, to Norwegia nie ma prawa narzucać swoich porządków. Tak przynajmniej powinno być.

    2. Niektóre prawosławne zwyczaje, zwł. na południu są dla nas nie do przyjęcia. Więc odrobinę rozumiem Norwegów. Ale zabrania dzieci nie rozumiem ani w ząb. Poza jednym: radykalizm chrześcijański (nie dyskutuję w tym miejscu czy jest on mądry, czy głupi, dobry, czy zły) jest w Norwegii i na całym zachodzie traktowany jak polpotyzm czy coś. Natomiast radykalizm islamski jest dozwolony, wręcz popierany przez państwo i jego struktury. No. Dobrze wiedzieć na czym się stoi.

      1. Zwróć uwagę na olbrzymia przepaść między radykalizmem chrześcijańskim a muzułmańskim. W sumie ten chrześcijański jest we wszystkich krajach europejskich z minimalnymi różnicami. My Polacy i Norwegowie wychowujemy dzieci w podobny sposób. W tej samej wierze. Jednakowoż polskie dzieci są nieco inne niż skandynawskie. Są bardziej dynamiczne, co wynika z położenia geograficznego. Czym bardziej na północ, tym ludzie są spokojniejsi, cechuje je zimna krew i stoicyzm. Gorące kraje europejskie, takie jak Grecja, Włochy czy Hiszpania jest bardziej hałaśliwa, spontaniczna i roztrzepana. Byłem w Hiszpanii i Grecji, byłem także w Szwecji i Norwegii. Widzę różnicę między tymi krajami. W wychowanie dzieci na południu trzeba włożyć nieco więcej wysiłku, są one bardziej dynamiczne i nieznośne. Polacy często dają dzieciom klapsa, sam byłem w dzieciństwie czasem bity i jakoś z tego powodu psychiki skrzywionej nie mam. Czasem płakałem, czasem miałem plastry na kolanach. To jest normalne wśród dzieci. Wychowywanie dzieci na bezduszne roboty nie jest miarą ich szczęścia. Dziecko musi sobie popłakać, bo taką ma nature. Czasem złapie siniaka, czasem się się zrani, bo spadnie z drzewa itd. Ale nie znaczy to, że jest nieszczęśliwe. Strach przed utratą dziecka doprowadza Norwegów do wychowywawczego absurdu, kiedy w obawie przed zabraniem dziecka boją się z nimi bawić, bo a nuż sąsiad zobaczy i doniesie, że bawimy się zbyt niebezpiecznie (np podrzucamy do góry, używamy niebezpiecznych zabawek itd). Dzieci islamskie to inna para kaloszy. I nie o to chodzi, że są czy nie są bite, bo akurat w ich przypadku Arabowie okazują dużo pobłażliwości swoim pociechom. Ale są wychowywane w duchu nienawiści dla chrześcijan, wkładają im do głów cały ten islamski pasztet, który później robi z nich terrorystów i radykałów. Ale jakoś na to Norwegia nic nie powie, bo przecież oni „respektują” obcą kulturę. A co jest gorsze dla dziecka? Jak się na niego czasem krzyknie czy da mu klapsa, czy jak się robi z niego od dziecka bandytę?

        1. 1). Biorąc pod uwagę pierwsze zdanie możesz zostać źle zrozumiany, jak myślę. Więc pomyślałem sobie, że dopowiem. Słowo „radykalizm” pochodzi od łacińskiego radix, radicis czyli korzeń; podnóże góry. Interesujące jest to, że w kilku słownikach internetowych do których zajrzałem nie jest to podane tylko same synonimy i jakieś tam wytłumaczenie. Można zatem powiedzieć, że radykalizm jest w istocie sięgnięciem do samego źródła i w tym sensie jest bezkompromisowy. Konsekwencją radykalizmu chrześcijańskiego czy lepiej ewangelicznego są święci KK, w tym męczennicy za wiarę, dlatego że dla tych radykałów bezwzględnym źródłem postępowania było życie i nauczanie Chrystusa. Radykalizm islamski swoje źródło natchnienia czerpie z życia i nauk Mahometa i można to naocznie sprawdzić. Jak słusznie napisałeś, te dwa radykalizmy dzieli przepaść. Nieskończona, zwłaszcza gdy porówna się męczenników chrześcijańskich i męczenników muzułmańskich.

          2). Norwedzy, tak jak zapewne i inne narody Zachodu, mają po prostu wielkiego cykora by sprzeciwić się dysponentom poprawności politycznej. Nie ma wojny w sensie działań zbrojnych – chociaż wraz z przybyciem Islamu do Europy to zdaje się koniec już tego „spokoju” – ale to nie znaczy, że minął czas niezłomnych i czas zdrajców. Wierność prawdzie zawsze kosztuje a kłamstwo jest „bezpieczne”. Do czasu gdy kłamca okaże się niewygodny lub bezużyteczny.

          1. Ja nieco „chucham na zimne”. Można to określić – jak kto chce – jako moje przewrażliwienie, nie będę się spierał. Jednakże doświadczenie mego bywania w przestrzeni internetu uwrażliwiło mnie na różne niedokładności, które mogą być wykorzystane wbrew intencji autora, zwłaszcza gdy są poruszane sprawy związane z przekonaniami religijnymi. Wystarczy zaobserwować jak ta tematyka jest traktowana w „niezależnych mediach głównego nurtu”. I w mojej wypowiedzi to zaznaczyłem.

            I jeszcze jedno o czym nie wspomniałem przy okazji moich uwag o Norwegii. Mianowicie, chrześcijaństwo norweskie – a zatem i sposób wychowywania dzieci – jest jednak zasadniczo inne niż katolicyzm w Polsce. O ile mi wiadomo protestanci norwescy mogą mieć duchownych homoseksualistów. Nie mówiąc już o prawnym umocowaniu adopcji przez pary homoseksualne. Można powiedzieć, że „gdzie Krym a gdzie Rzym”, chociaż „Rzym” wychodzi na to, że się protestantyzuje by nie określić tego dobitniej.

    3. Historie o zabieranych dzieciach to nie tylko Norwegia, niestety podobnie bywa w Szwecji a i Niemcy na tym polu nie ustępują (było kilka nagłośnionych spraw, gdzie polskie dzieci zabierano rodzinom).
      Ta polityka zabierania dzieci jest tylko kolejna odsłoną ogromnej hipokryzji. Dzieci muzułmańskich imigrantów mają lepszą sytuację. Za nimi stoi całe środowisko, które w razie czego podniesie krzyk na skalę krajową i oskarży o islamofobię. Czy wyobrażamy sobie, że do dzielnicy kontrolowanej przez imigrantów wpadają urzędnicy aby zabrać dziecko i oddać do rodziny zastępczej (a jeszcze niech ta rodzina to dwie lesbijki).
      Służby norweskie są bardzo wyczulone na różnice kulturowo-religijne i nie będą prowokowały muzułmanów. W przypadku całej reszty ta wrażliwość społeczna już nie funkcjonuje. Chociaż z drugiej strony nie chce mi się wierzyć, że postąpiliby tak samo w przypadku rodziny francuskiej lub niemieckiej.

      DO jakiego absurdu dochodzi, że zabiera się dzieci od rodziny, bo były wychowywane zgodnie z naukami chrześcijaństwa- jak rozumiem to stanowi jakieś zagrożenie? A co robią rodziny muzułmańskie? Jakich wartości uczą własne dzieci, które fragmenty Koranu są im wpajane- czy to także stanowi pole zainteresowań norweskich urzędników? No raczej nie.

      Ta dyskryminacja zakończy się wraz z epoką politycznej poprawności. Szkoda tylko, że nie ma silnej presji państw na poczynania Norwegów.

Dodaj komentarz