Grecy likwidują obóz uchodźców: „Służył tylko przemytnikom”

Jak wiadomo, liczy się nie to, co widać i słychać, lecz to, czego nie widać. Takie konferencje jaka odbyła się w Stambule służą głównie celom propagandowym. Ot, przyjechało kilkudziesięciu różnego kalibru polityków ( codziennie jakoś muszą sobie organizować czas), pogadali, pośmiali się, pozostawili po sobie trochę fotek i śmieci, rozjechali się a teraz do obróbki mas przystąpiła usłużna prasa oraz telewizje. Pojawi się więc szereg ekspertów od wszystkiego, profesorów, doktorów a nawet osób shabilitowanych, czyli habilitowanych inaczej. I wyślą w przestrzeń mądre wnioski i przesłania. Z lewa i prawa oraz środka rzucą się na to bardziej lub mniej „niezależni” i powstanie z tego kolejny gąszcz opinii i wniosków. Temu portalowi się też coś ostanie. Wszyscy jak mawia klasyk będą zadowoleni. Każdy musi z czegoś żyć, a jak mus, to mus.
W tym czasie pełną para pracuje machina, której nie widać. Jak nie widać, to jej nie ma, ale jak mawia red. Michalkiewicz, jest to wyższa forma obecności czyli istnienia. I macherzy z tej maszynerii której nie ma, tworzą dwie strony medalu. Dla swoich celów, oraz dla gawiedzi. Są więc rozmaite przecieki takich czy innych dokumentów, posiedzeń, protokołów. Gęstnieje atmosfera i wreszcie wiadomo. Nic nie ma, to tylko kolejna wrzuta zwolenników teorii spiskowych. Wyznawcy demokracji, czyli ludzie suwerenni inaczej oddychają z ulgą. Nie trzeba wychodzić na ulice. Chyba, że na spacer z psem, z dzieckiem nie, ponieważ dziecko to kłopot. Tak mówili w telewizji, a jak tam coś powiedzą, co jest to najprawdziwsza prawda. Więc narzędzia demokracji stoją sobie a może i leżą, któż to wie spokojnie za drzwiami
domów. I nagle pojawia się elektryzująca wiadomość. A więc jednak, tak nas oszukali. Cóż za podłość. Doigrali się, przy najbliższych wyborach, na nabożeństwie pod ołtarzem bożka demokracji im pokażemy, gdzie ich miejsce. Glosy bardzo groźne. Już w Austrii postraszyli wilka, ale jakoś korespondencyjnie wyszło nie tak. Więc zapowiedź brzmi okrutna tak: nie udało się teraz, to za dwa lata w wyborach parlamentarnych się uda, tylko tych korespondencyjnych trzeba jakoś pokonać. Zaraz, a kto to jest? To są ci, których nie widać. A jak wiadomo, to czego nie widać, to mnoży się na potęgę, według potrzeb i uznania. W końcu i tak to tylko byty ludzkiej wyobraźni, bo kto by tak panie wierzył w jakieś teorie spiskowe.