Była muzułmanka ostrzega Zachód przed islamem

Nonie Darwish, była muzułmanka pochodząca z Egiptu, aktywistka praw człowieka i szefowa Zjednoczenia Byłych Muzułmanów ostrzega zachodnie społeczeństwa przed napływem islamu i konsekwencjami wprowadzenia do nich prawa szariatu. W swojej książce pt. 'Okrucieństwo w majestacie prawa'(PL), autorka przybliża nam istotę islamu oraz wgłębia się w genezę i zawiłości prawa Allaha, w szczególności dotyczące sfery rodzinnej i stosunków z niemuzułmanami.

\
Cywilizacja Zachodu stoi na rozdrożu: czy społeczeństwa demokratyczne okażą się tolerancyjne wobec żyjących wśród nich islamistów, czy też rozpoznają zagrożenie na tyle wcześnie, by chronić swój styl życia? A może znajdziemy wkrótce w naszej ulubionej gazecie taki oto artykuł:

Rozkrzyczane wielotysięczne tłumy wyległy na ulicę, ogłaszając rozpoczęcie kilkudniowego święta. W powietrzu powiewały muzułmańskie flagi, słychać było armatnie wystrzały, a na niebie Michiganistanu raz po raz rozbłyskiwały kolorowe fajerwerki. Tutejszy Parlament (wcześniej Zgromadzenie Stanowe) wbrew protestom federalnego rządu Stanów Zjednoczonych właśnie ogłosił niepodległość najmłodszego kraju świata. Stało się to po dziesięciu latach krwawej wojny domowej i zamieszkach społecznych, które pochłonęły w sumie piętnaście tysięcy ofiar. Nowe państwo otrzymało natychmiastowe poparcie ze strony prezydenta Francji Tarika Ahmeda, przywódcy Francuskiej Partii Muzułmańskiej, a także ze strony Brytyjskiego Państwa Londynistanu i Arabii Saudyjskiej. Mimo to Biały Dom uznał tę deklarację za nielegalną i przy poparciu swoich sojuszników – Chin, Zjednoczonej Korei, Japonii i Izraela – ogłosił jej nieważność.

Po tym, jak nowy rząd byłego stanu Michigan, rzekomo tolerancyjny wobec mniejszości dhimmi, nakazał usunąć wszelkie symbole chrześcijańskie, administracja wydała pilne wezwanie do obrony tamtejszych mniejszości chrześcijańskich. Symbole te zostały usunięte jako obraźliwe dla muzułmańskiej większości. Nie wiadomo, jaki będzie ich los, jednak prawdopodobnie podzielą los mniejszości żydowskiej, której mienie zostało zniszczone, a parę osób straciło życie. Komenda Główna Policji w Michigan, której większość pracowników stanowili już muzułmanie, nie aresztowała ani jednej osoby.

Nowo powstałe państwa islamistyczne w Europie i Ameryce z radością otwierają swe podwoje dla rosnącej w rekordowym tempie populacji muzułmańskiej. Szukając lepszego życia, nowi emigranci ochoczo osiedlają się w świeżo nawróconych na islam krajach Europy. Dotyczy to zwłaszcza przybyszów z Arabii Saudyjskiej – w ciągu ostatnich lat zasoby ropy drastycznie zmalały, więc Saudyjczycy nie mogą już pozwolić sobie na wygodne życie u siebie.’

Zachód musi zacząć działać, i to szybko. Jeśli tego nie zrobi, jego obywatele obudzą się pewnego dnia i zobaczą, że żyją już w islamskim społeczeństwie. Historia islamu pełna jest tego typu scenariuszy. Podczas podbojów realizowanych w ramach dżihadu zginęło 60 milionów chrześcijan, 80 milionów hinduistów i 10 milionów buddystów. Żydzi doczekali się tego, że na wzgórzu, gdzie kiedyś stała ich główna świątynia, na ich własnej Ziemi Świętej w Jerozolimie – wyrósł meczet. Egipcjanie z kolei, którzy przez 600 lat należeli do Bizantyjskiego Kościoła Koptyjskiego, w VII wieku naszej ery zaatakowani zostali przez muzułmańskich Beduinów i – wskutek potwornego ludobójstwa – zmuszeni do przyjęcia religii i języka swoich najeźdźców. W Afryce 120 milionów ludzi straciło żydzie w ramach islamskiego dżihadu.

Liczba niemuzułmańskich ofiar ‘świętej wojny’ codziennie rośnie. Ataki terrorystyczne na Żydów i chrześcijan to norma w świecie islamu, a miecz dżihadu kieruje się dodatkowo w stronę Europy, Ameryki, Australii, Azji i Afryki. Islam unicestwia każdą kulturę, którą podbija lub zasiedla. Takie unicestwienie czasem trwa całe wieki, ale wszędzie, gdzie ta religia zaczyna dominować, zawsze ostatecznie dochodzi do przemocy i rozlewu krwi. Wojny, które następują, odzwierciedlają walkę pomiędzy narodem, który chce zachować swoją tożsamość, a siłami islamu, które je negują i niszczą.

Plan podboju

Oto prosty i trafny tekst opisujący plany islamu. Jego autorem jest Sayyid Abul Ala Mawdudi, jeden z najważniejszych islamskich teologów i filozofów XX wieku:

Islam chce zniszczyć wszelkie istniejące państwa i systemy rządowe, które sprzeciwiają się jego ideologii i celom, niezależnie od krajów czy narodów, jakich to dotyczy. Celem islamu jest ustanowienie państwa opartego na jego własnej koncepcji i ideologii, niezależnie od tego, jaki naród miałby tę wizję przyjąć, ani od tego, z obaleniem jakiego rządu ustanowienie państwa muzułmańskiego miało by się wiązać. Z tych rozważań wyłania się wniosek oczywisty: celem islamskiego dżihadu jest wyeliminowanie wszelkich systemów niemuzułmańskich i zastąpienie ich systemem opartym na islamie. W tych rewolucyjnych zapędach islam nie zamierza ograniczać się do jednego kraju czy nawet grupy państw. Celem islamu jest rewolucja na skalę światową.’

Rozważmy również słowa Omara Ahmada, współzałożyciela Rady ds. Stosunków Amerykańsko-Islamskich CAIR w Waszyngtonie. Organizacja CAIR jest uważana przez establishment (jak i przez samą siebie) jako reprezentatywna dla muzułmańskiej społeczności w Stanach Zjednoczonych. CAIR jest powszechnie uważany za umiarkowany, pomimo iż paru głównych członków zostało aresztowanych za współpracę z Hamasem. Jeśli mamy do czynienia z atakiem terrorystycznym, to właśnie CAIR jest głównym rzecznikiem muzułmanów i to on tłumaczy opinii publicznej, jakoby ataki nie miały nic wspólnego z islamem. Członkowie CAIRu angażują się również w promowanie islamu jako religii tolerancyjnej i jego pozycji na równi z judaizmem i chrześcijaństwem. Jednak stanowisko Ahmada odbiega od billboardowej propagandy:

Jeśli decydujesz się tu [w Ameryce] zamieszkać (…) masz obowiązek nieść innym przesłanie islamu. Islam nie powinien być w Ameryce równy żadnej innej religii, lecz powinien stać się religią dominującą(…) Koran, święta księga muzułmanów, powinien stać się w Ameryce najwyższym autorytetem, a islam – jedyną religią panującą na całej ziemi.’

Oglądam arabskie programy telewizyjne i często słyszę, jak muzułmańscy przywódcy religijni oznajmiają światu, że ‘podbiją Rzym, Wielką Brytanię i Amerykę’. Szczerze mówiąc, nawet bez ‘podbijania’ i tak sieją w tych miejscach spustoszenie poprzez emigrację, wysoki współczynnik urodzeń i nawracanie podatnych na ‘nowe trendy’ mieszkańców Zachodu. Najnowszym przykładem państwa, które wyłoniło się wskutek działalności ruchów separatystycznych w większym, niemuzułmańskim kraju jest Kosowo. Być może myśl o światowym podboju wydaje się nam dziś niedorzeczna. Jednak skoro w krajach Europy już zdarzają się rzeczy takie, jak w Czeczenii i Kosowie, to nie ma wątpliwości, że inne ruchy zechcą iść tą samą drogą. O ile dla nas wciąż brzmi to dość nieprawdopodobnie, to mieszkańcy byłej Jugosławii mają na ten temat zgoła odmienne zdanie.

Twoje pieniądze w służbie szariatu

Arabia Saudyjska i inne bogate w ropę kraje muzułmańskie próbują rozsławić szariat na całym świecie przy wsparciu znacznych środków finansowych. To, że rząd saudyjski wspomaga biedniejsze kraje muzułmańskie i muzułmańskie organizacje całego świata ma ścisły związek z przestrzeganiem i promowaniem prawa szariatu. Niegdyś umiarkowane kraje muzułmańskie, takie jak Bangladesz, staja się coraz bardziej fanatyczne, żądając egzekwowania szariatu bezwzględnie. To samo dzieje sie w innych państwach, które w przeszłości nie były tak radykalne. Biorąc pod uwagę, ile pieniędzy zainwestowali w zachodnie instytucje finansowe i przedsiębiorstwa, Saudyjczycy mogą w przyszłości wywierać podobną presję na Europę i Stany Zjednoczone.

Większość ludzi, którzy ulokowali swoje pieniądze w saudyjskich inwestycjach lub bankach zarządzanych przez muzułmanów, nie ma pojęcia o tym, że ich zasoby finansowe wykorzystuje się do propagowania szariatu. Arabia Saudyjska żąda rygorystycznego przestrzegania szariatu od wielu państw, z którymi współpracuje finansowo. W sposób pośredni może mieć to wyraz w piętnowaniu biznesów, które angażują się we współpracę z krajami ‘niewiernych’, jednocześnie promując firmy, które współpracują z fundamentalistami. Islamskie instytucje finansowe mogą również potępiać organizacje współpracujące z Izraelem.

Nie ma wątpliwości, że na naszych oczach dokonuje się wielka ekspansja islamu czerpiącego swą potęgę z petrodolarów. Kulturowy, ekonomiczny, religijny, polityczny, prawny a nawet ten krwawy dżihad już rozlewa się na Zachodzie i Afryce Północnej

Ogólnoświatowe cele dżihadu

Ostatecznym celem dżihadu nie jest islamizacja sama w sobie, lecz wprowadzenie prawa szariatu. Islamski teolog Sayyid Abul Ala Mawdudi twierdził, że bez szariatu muzułmańskie społeczeństwo nie może być autentycznie islamskie. W dziele zatytułowanym ‘Prawo islamu i jego wdrażanie’ (1983), pisał: ‘Jeżeli islamskie społeczeństwo świadomie nie przyjmuje szariatu i wbrew niemu wprowadza własną konstytucję i prawa lub zapożycza je z innych źródeł, łamie przymierze z Allahem i traci prawo do nazywania się «muzułmańskim»’.

Celem dżihadu nie jest więc nawracanie ludności na wiarę muzułmańską, a ustanowienie prawa szariatu na podbijanych terenach. Oznacza to zdobycie totalitarnej władzy i powszechna arabizacja kultury, prawa i polityki. Islam nie zachęca muzułmanów do tego, by ci rozwijali osobistą relację z Allahem, ale próbuje przywrócić średniowieczne zasady brutalnego prawa, które odziera człowieka z godności i wysysa z jego duszy resztki wolności.

Dla muzułmanów statystyki są ważniejsze niż prawdziwa wiara. Właśnie dlatego muzułmańskie sądy odrzucają wszelkie prośby o możliwość usunięcia islamskich symboli w wydawanych dokumentach tożsamości. W kraju muzułmańskim wartość wiernego nie mierzy się duchowością, a podległością wobec szariatu. Islamscy przywódcy patrzą przede wszystkim na liczby. Miliony muzułmanów tworzą wszak potężny klan i dopóki milczą, wszystko jest w porządku. Grunt to stać w szeregu islamskiej armii. Być wyznawcą islamu to znaczy deklarować posłuszeństwo wobec szariatu, czyli zrzec się praw człowieka stanowiących priorytet każdej prawdziwej religii. To dlatego największymi wrogami islamu są chrześcijaństwo i judaizm oraz narody, które wyrosły na gruncie tych religii.

Islam jest tak naprawdę antyreligią i w tym sensie do złudzenia przypomina komunizm. Najistotniejsze jest w nim posłuszeństwo wobec państwa i zbiór kilku rytualnych gestów, które dają pozory wiary, dzięki czemu niewolnikowi wydaje się, że ma religię.

Naturalna kolej rzeczy

Plan islamu jest prosty i zgodny z naturalną koleją rzeczy. Na początku, gdy muzułmanów jest jeszcze niewielu, nawracanie odbywa się w sposób pokojowy, z naciskiem na jak najszybszą budowę meczetów, co jest możliwe dzięki funduszom pozyskiwanym z petrodolarów [Przykład kraju: Polska, Czechy, Słowacja]. Jednocześnie ostrzega się wiernych przed przyswajaniem kultury, w której się znajdują. Maududi twierdził, że naśladowanie obyczajów innych niż muzułmańskie jest przez islam zakazane. Niesie ze sobą ‘dramatyczne konsekwencje – niszczy ducha narodu, odbiera ostrość widzenia, uniemożliwia krytyczną ocenę sytuacji, powoduje kompleks niższości i stopniowo podkopuje korzenie całej kultury islamu, co stanowi gwóźdź do jej trumny. To dlatego prorok surowo i nieodwołalnie zakazał muzułmanom przyjmowania kultury i stylu życia innowierców.

O osobach spoza świata islamu Maududi odnosił się tak: ‘Islamski dżihad nie uznaje ich prawa do zarządzania sprawami państwa zgodnie z systemem, który w oczach islamu jest zły. Ponadto w kraju rządzonym przez muzułmanów islamski dżihad odmawia im prawa do kontynuowania praktyk, które są w islamie uważane za złe.

Zgodnie z tekstami islamu, ziemia, na której zostanie wzniesiony meczet staje się ziemią muzułmańską, a ziemia raz podbita przez muzułmanów musi taką pozostać. Zdobywanie terenów pod budowę islamskich meczetów i instytucji stanowi zatem priorytet planu wobec Zachodu. Kiedy przychodzi moment, kiedy obywatele zaczynają zadawać pytania, wyrażając wątpliwości odnośnie dżihadu i tego, że właśnie meczety mogą posłużyć jako bazy dla islamistów, muzułmańscy przywódcy oskarżają ich o dyskryminację, uprzedzenie, rasizm i – najważniejsze – ignorancję religijną. Sugerują, ze to ludzie Zachodu muszą się wyedukować i zrozumieć co oznacza ‘prawdziwy’ islam i prawo szariatu. Islam liczy na naturalną życzliwość i zwykłą ludzką przyzwoitość nieświadomych zagrożenia ludzi, których najpierw zachęca do przyjmowania emigrantów, następnie oczekuje ugięcia się przed ich żądaniami.

Nowe żądania

Wraz ze wzrostem liczby muzułmańskich imigrantów, w ramach prawa do wolności wyznania, muzułmanie zaczynają żądać możliwości życia zgodnie z prawem szariatu. Niewierni, którzy kwestionują, krytykują lub jedynie nagłaśniają te działania są zaniepokojeni, zastraszani, a nawet zabijani, co było widocznie na przykładzie holenderskiego filmowca Theo van Gogha.
Jednocześnie muzułmańscy przywódcy nadal prowadzą swoją dwulicową grę: z jednej strony próbują uspokajać społeczeństwa zachodnie, a z drugiej ostrzegają muzułmanów przez integracją z nimi, a także zachęcają do posiadania jak najwięcej dzieci.

Muzułmanie, którzy nie chcą się przyporządkować żyją w jeszcze większym strachu niż rdzenni krytycy. Sam fakt mieszkania na Zachodzie w żaden sposób nie gwarantuje bezpieczeństwa muzułmanom sprzeciwiającym sie dżihadowi lub – co gorsza – chcącym porzucić islam. Niepraktykujący muzułmanie, którzy nie prowadzą dżihadu i asymilują się otrzymują pogróżki ze strony współwyznawców.

Muzułmańskie szkoły na Zachodzie stanowią centra indoktrynacji siejące propagandę nienawiści wobec rdzennej większości społeczeństwa. Za przykład może posłużyć nam jedna z brytyjskich szkół koranicznych, w której młodzież uczyła się, że wyznawcy innych religii są dla muzułmanów ‘plugastwem’ (Times of London, 20 kwietnia 2006). Podczas gdy dla ludzi Zachodu jest to niedopuszczalne pranie mózgu, dla muzułmanów oznacza po prostu wierność wobec świętych ksiąg islamu.

Występując w ten oto sposób przeciw kulturze i władzom goszczących ich krajów, muzułmanie zapewniają jednocześnie o swoich ‘pokojowych zamiarach’ i oskarżają wszystkich naokoło o religijną ignorancję.

‘Pokojowa religia’

W tym samym czasie, kiedy toczy się dżihad, muzułmańscy przywódcy wmawiają mieszkańcom Zachodu, że ich strach przed islamem jest bezpodstawny, a u jego źródeł leży islamofobia. Mówi się zatem, że Europejczycy i Amerykanie powinni bardziej wgłębić się w nauki islamu, ponieważ tylko wtedy przekonają się o jego nieszkodliwości i nabiorą do niego szacunku. Mówi się też, że nie powinno się brać zbyt dosłownie gróźb zawartych w Koranie czy hadisach [najczęściej używane argumenty: wyrwane z kontekstu, ‘nieważne’ hadisy, wiele interpretacji, niedokładne tłumaczenie etc.], bo przez to stają się nietolerancyjni i ksenofobiczni. Nawet najbardziej zagorzały i nietolerancyjny fundamentalista jest w stanie patrzeć ci w oczy i mówić o islamie jako religii pokoju.

Podczas, gdy oficjalnie szariat porównuje się do demokracji, islamscy przywódcy i ogólnie cała muzułmańska umma jednoczą się tak naprawdę wokół ideologii przeciwstawnej do systemu obowiązującego w danym państwie, bądź tymczasowo jednoczą się z grupami, które są wrogie tradycyjnej cywilizacji zachodniej. Nieprzypadkowo muzułmanie w Stanach popierają radykalne, antyamerykańskie grupy lewicowe, a nawet organizacje komunistyczne [Nieprzypadkowo również 93% muzułmańskich wyborców oddało głos na Hollande’a w ubiegłych wyborach we Francji].

Wyznawcy islamu w Ameryce dokładają także starań, by szerzyć promowanie islamu w szkołach, zwłaszcza na uczelniach wyższych. Widocznie okryli, że miliony dolarów, którymi Arabia Saudyjska zasila amerykańskie uniwersytety, to jedno z najbardziej skutecznych narzędzi kształtowania opinii publicznej.

Muzułmanie są najbardziej zaangażowaną politycznie mniejszością narodową w Ameryce, i nie szczędzą starań, by przeniknąć polityczną i prawną strukturę od środka. Młodych muzułmanów zachęca się do szukania pracy w stolicy, uczyli się, jak działa amerykański system polityczny i próbowali się w nim odnaleźć. W wieczór poprzedzający wyborcze zwycięstwo pierwszego muzułmańskiego kongresmana, Keitha Ellisona, wśród wiwatujących tłumów dało się usłyszeć triumfalny okrzyk islamu: ‘Allahu Akbar!’. Zwrot ten jest wykrzykiwany jest za każdym razem, kiedy muzułmanie odnoszą jakiegoś rodzaju sukces nad niewiernym (często słychać go na nagraniach przed egzekucją czy zamachem).

Legalny dżihad

Dzihad atakuje Zachód z każdej strony, również poprzez prawo. W wielu krajach Zachodu muzułmanie próbują obecnie wprowadzać swoje przepisy związane z pojęciem ‘bluźnierstwa’, a owocem tego wysiłku jest karanie i piętnowanie tzw. ‘mowy nienawiści’. Zależy im, aby prócz dotychczasowych pogróżek, wobec krytyków islamu można było stosować sankcje prawne. Organizacja Konferencji Islamskiej (OIC) pracuje nad islamizacją międzynarodowych przepisów dotyczących praw człowieka i ogólnoświatowym wdrożeniem muzułmańskiej koncepcji bluźnierstwa.

Gdy muzułmańska mniejszość w danym kraju osiąga 1-2% populacji, już zaczyna się szarogęsić tak, jakby stanowiła większość. Jej przedstawiciele zaczynają wówczas żądać np. kranów służących do rytualnego obmywania stóp (oblucja) w biurach, szkołach i na lotniskach. W miastach takich jak Kansas City, Phenix czy Indianapolis już zamontowano specjalne wanienki do obmywania stóp z myślą o muzułmańskich kierowcach taksówek. Byłam zaskoczona takimi żądaniami w Stanach – głównie dlatego, że nigdy nie widziałam podobnych udogodnień nawet w Egipcie! Takie krany są tam wyłącznie w meczetach. Dlaczego zatem muzułmanie żądają czegoś, czego nie ma nawet w większości ich własnych krajów? Żądania te są między innymi sposobem na sprawdzenie jak daleko Zachód posunie się w swojej tolerancji wobec muzułmańskich mniejszości. Dla kontrastu popatrzmy na inne grupy mieszkające w Stanach, np. Hindusów – nie stawiają oni żadnych żądań, praktykując swoje religie w harmonii z resztą społeczeństwa.

To, że wyznawcy Allaha testują zachodnią tolerancję widoczne było zwłaszcza podczas muzułmańskiej parady, która odbyła się w Nowym Jorku dnia 9 września 2007, dwa dni przed szóstą rocznicą 9/11. Muzułmanie odnosili się wówczas transparentami głoszącymi: ‘Muzułmanie przeciwko demokracji i zachodnim wartościom’, ‘Holokaust to mistyfikacja’. Sprzedawali również książki o dżihadzie. Uczestnikami parady byli ci sami ludzie, którzy narzekają na wszechobecną dyskryminację i islamofobię. Czy naprawdę sądzą, że coś takiego przysporzy im sympatii i zrozumienia wśród reszty? Na tym przykładzie widać, jak islamiści wykorzystują amerykańskie prawo do wolności wypowiedzi – prawo, które nie obowiązuje w żadnym z krajów, z których przybyli.

Strategia strachu

Nietrudno jest znaleźć więcej podobnych przykładów na stronach gazet z całego świata, przy czym jedno jest pewne – wraz ze wzrostem muzułmańskiej ludności narastał będzie poziom nietolerancji wobec niemuzułmanów. Ci, którzy ośmielą się islam krytykować poniosą śmierć, aby nikomu innemu przyszło do głowy zrobić to samo. Pierwsi w kolejce są muzułmanie-reformatorzy, którzy przeciwstawiają się przemocy. W następnej kolejności są Żydzi i chrześcijanie wraz z ich miejscami kultu.

Uczestnicy dżihadu niszczyć będą także miejsca świadczące o materialnym bogactwie danego kraju. Bliźniacze wieże World Trade Center były przecież symbolem amerykańskiego kapitalizmu. W takich krajach jak Egipt czy Liban, znaczącym źródłem dochodu jest przemysł turystyczny. Dlatego to właśnie turystyka znalazła się na celowniku. Dżihadyści zabijać również będą osoby najbardziej zagrażające ich misji.

Kiedy tylko w danym kraju zaczyna tworzyć się muzułmańska mniejszość, jej członkowie natychmiast agitują za wprowadzeniem elementów szariatu, zwłaszcza prawa rodzinnego [Ostatnimi czasy Towarzystwo Prawnicze w Wlk. Brytanii wytyczyło reguły dla prawników odnośnie tworzenia testamentów opartych na szariacie]. Zachodnim władzom wydaje się to nieszkodliwe, ponieważ nie rozumieją, że szariat obejmuje o wiele więcej niż tylko zawieranie małżeństw, zasady dziedziczenia majątków czy rozstrzyganie rodzinnych sporów. Niektóre zachodnie państwa już wprowadziły elementy szariatu. Przez 15 lat (1991-2006) sądy szariackie funkcjonowały w Kanadzie, a w ograniczonym zakresie działają również w Wlk. Brytanii.

Wraz ze wzrostem muzułmańskiej populacji i jej siły politycznej, żądania wprowadzenia szariatu nie będą odnosiły się jedynie do ‘niewinnych’ sfer, ale także stosowanie aprobowanych przez szariat kar i sposobów egzekucji, nie tylko za przestępstwa ale również za grzechy przeciwko Allahowi. Ci, którym się to nie spodoba, zaczną być piętnowali na tyle, że w końcu zaczną przestrzegać szariatu ze strachu. Podobnie jak egipskie chrześcijanki noszą dzisiaj chusty, by się nie wyróżniać, niemuzułmanie zaczną nosić muzułmańskie ubrania, by wtopić się w tłum i uniknąć zniewagi. Taki przejaw islamizacji widoczny był w Libanie, w którym do niedawna przeważała wiara chrześcijańska.

Kiedy na danym terytorium muzułmańska mniejszość staje się większością, prawo szariatu zaczyna obowiązywać wszystkich, obojętnie od wyznania czy jego braku.Wszystkie instytucje publiczne zaczynają promować islam, wypierając inne wyznania. Dla przedstawicieli mniejszości życie staje się nie do zniesienia – jedynym wyjściem jest konwersja na islam albo ucieczka z kraju, w którym żyli. Czy jednak na tym kończy się muzułmańska agresja? Absolutnie nie! W muzułmańskim kraju błędne koło przemocy nigdy nie przestaje się toczyć.

Czy jest szansa na reformę islamu?

Zachód wie, jakie są zamiary islamistów, jednak wypiera to ze świadomości i żywi nadzieję, że islam w końcu się zmieni. Mieszkańcy Zachodu zakładają, że muzułmanie na pewno odkryją wartość zachodniej demokracji i zechcą ją wdrożyć jako swój nowy, lepszy ustrój. [Znamienne jest tutaj pocieszanie się opowieściami o cudownej, tolerancyjnej Andaluzji, gdzie rzekomo wszyscy żyli w harmonii pod władaniem muzułmańskim.] Historia pokazuje jednak, że może być całkiem inaczej. Zarówno szariat jak i dżihad okazały się skuteczne, przez co dobrze służą islamowi. Zachód nie może liczyć na to, że muzułmanie zreformują swoją religię, gdyż oni sami są zakładnikami ideologii, która przebrana jest w szaty religii. Dla muzułmanów reforma oznacza ich koniec. Od początku swojego istnienia islam bał się Żydów i chrześcijan zamieszkujących Półwysep Arabski, dlatego po dziś dzień prześladuje się ich w 54 krajach islamskich. Łudzenie się, że wyznawcy islamu wprowadzą jakiekolwiek reformy i otworzą się na inne religie wypływa zatem z niewiedzy o tym, czym islam jest i skąd się wywodzi.

Pojęcie żalu za popełnienie złych czynów, do którego tak często nawołuje literatura chrześcijańska, jest muzułmanom religijnie obca. Ci, którzy żałują czynów popełnianych w imię ich religii/ideologii, zostają potępiani przez swoich współwyznawców. W marcu 2008r. dwóch saudyjskich pisarzy Abdullah bin Bejad al-Otaibi i Yousef Aba al-Khail wezwało naród do podobnego przemyślenia powszechnie panującej opinii, zgodnie z którą każdy niemuzułmanin to kuffar (pejoratywne określenie niewiernego). W odpowiedzi Abdul Rahman al-Barrak, główny przywódca duchowy, wydał fatwę skazującą ich na śmierć. Oto kara dla tych, którym przyszło do głowy kajać się za islamskie zbrodnie.

Jeśli liczymy na to, że muzułmanie okażą nagle zbiorową skruchę za wyrządzone krzywdy i będą dążyć do reform, to jesteśmy co najmniej naiwni. Od czasu 11 września nie było żadnej muzułmańskiej demonstracji przeciw terroryzmowi, kamienowaniu kobiet, czystkom etnicznym i religijnym, atakom na osoby krytykujące islam ani przeciwko porywaniu i zabijaniu chrześcijańskich misjonarzy w świecie islamskim. Jak miałaby się dokonać jakakolwiek reforma, skoro muzułmanie na ogół nie widzą, że coś jest nie tak z ich świętą księgą, która nawołuje do przemocy? Skoro święcie wierzą, że islam jest idealny i nie istnieją negatywy?

Zachód wierzy w reformę islamu, bo bardzo chce w nią wierzyć. Nie chcemy bowiem przyjąć do wiadomości faktu, że już teraz musimy coś zrobić z zagrożeniem, jakie niesie dla nas islam. Im dłużej zwlekamy, tym wyższą cenę przyjdzie nam zapłacić. Musimy powstrzymać ekspansję islamu i nie pozwolić aby przeniknął do świata zachodniego i urósł w potęgę.

Źródło:
Przetłumaczony fragment książki N. Darwish, Okrucieństwo w majestacie prawa, Kefas 2011.
Do nabycia w wersji polskiej: Księgarnia PWN
Grafika: Wikipedia

7 komentarz do “Była muzułmanka ostrzega Zachód przed islamem

  1. Znakomity artykul ukazujacy prawde o szmatoglowych. Szczegolnie podoba mi sie zdanie: „Islam jest tak naprawdę antyreligią i w tym sensie do złudzenia przypomina komunizm. Najistotniejsze jest w nim posłuszeństwo wobec państwa i zbiór kilku rytualnych gestów, które dają pozory wiary, dzięki czemu niewolnikowi wydaje się, że ma religię”. Kazdy zaslepiony glupek powinien to przeczytac…

  2. nie rozumiem jak w cywilizowanym świecie można tolerować taka chorą religie, co za debile wogóle dają im jakiekolwiek prawa. Jak dla mnie mają prawo wyłącznie do wyjechania do siebie. Choć tam już wszystko zniszczyli, zwykła hołota.

  3. Sondaże wykazują, że w wielu krajach UE partie prawicowe mają wielkie poparcie i że wejdą do europarlamentu! Lewackie media robią co mogą żeby przedstawić prawicę jako faszystów żądnych krwi i zemsty i ośmieszyć prawicowych kandydatów na europosłów. Mam nadzieję, że u nas ludzie nie dadzą się nabrać na te bzdury i zagłosują na POLSKĘ wolną od zboczeń, lewactwa, złodziei i szmatogłowych. Coś się zaczyna dziać smile smile

Dodaj komentarz