Rada Europy atakuje Węgry za politykę azylową

Nils Muiżnieks, komisarz praw człowieka Rady Europy, skrytykował przyjętą przez parlament węgierski ustawę przewidującą przetrzymywanie osób ubiegających się o azyl w strefach tranzytowych na granicy.

Polityk uznał ten akt prawny za „wyraźne naruszenie” europejskiej konwencji praw człowieka. „Fakt automatycznego pozbawiania wszelkich swobód wszystkich ubiegających się o azyl przebywających w kraju stanowiłby wyraźne naruszenie zobowiązań Węgier” – powiedział Muiżnieks.

Zgodnie z przyjętą przez węgierski parlament ustawą podczas obowiązywania stanu kryzysowego spowodowanego napływem imigrantów wnioski o azyl będzie można składać tylko osobiście w strefie tranzytowej na granicy i tam też wnioskodawcy będą musieli przebywać do czasu zapadnięcia prawomocnej decyzji w ich sprawie. W tym czasie strefę tranzytową będzie im wolno opuścić jedynie, gdy wyjadą z Węgier do Serbii. Dotyczy to także pozostających bez opieki dzieci w wieku 14-18 lat.

Nils Muiżnieks zaapelował do Węgier o „zainwestowanie w skuteczne, dostępne alternatywy wobec zatrzymywania”. Jego zdaniem zatrzymywanie osób w celu uniemożliwienia im wjazdu na terytorium kraju lub odesłania do kraju pochodzenia powinno być środkiem stosowanym w ostateczności, „wyłącznie gdy mniej drastyczne alternatywy nie mogą zostać zastosowane”. Zaznaczył on, że w szczególności Węgry nie powinny zatrzymywać dzieci.

Zaniepokojona tą sprawą jest również sprawozdawczyni Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Tineke Strik. „Ubiegający się o azyl nie są przestępcami i zasługują na uczciwe postępowanie oraz ludzkie traktowanie” – napisała w oświadczeniu.

Węgierską ustawę skrytykowało także Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR). Według UNHCR ustawa „oznacza, że każda osoba ubiegająca się o azyl, włącznie z dziećmi, będzie przez długi czas przetrzymywana w kontenerach transportowych otoczonych przez wysokie ogrodzenie z drutu kolczastego na granicy”. Komisarz podkreślił, że ustawa łamie zobowiązania Węgier wobec prawa międzynarodowego i unijnego oraz odbije się fizycznie i psychicznie na tzw. uchodźcach.

W reakcji na zarzuty UNHCR rzecznik MSZ-u Węgier Tamas Menczer podkreślił, że dla rządu węgierskiego najważniejsze są interes oraz bezpieczeństwo Węgrów i dlatego nie wpuści on do kraju żadnego nielegalnego imigranta, dopóki jego wniosek nie zostanie rozpatrzony.

Menczer stwierdził, że „po liberalnych politykach i organizacjach finansowanych z zagranicznych pieniędzy teraz UNHCR nie rozumie, że każdy musi przestrzegać prawa”. Jak dodał, nonsensem jest, by Węgry nie przejmując się międzynarodowym prawem, wpuszczały do kraju nielegalnych imigrantów, o których nic nie wiadomo i którzy „pokonali po drodze szereg bezpiecznych krajów tylko dlatego, że chcą żyć w Niemczech i Szwecji”.

źródło: rp.pl/pap

Materiał chroniony prawem autorskim. Kopiowanie i wykorzystywanie treści opublikowanych na ndie.pl zabronione.