Rozmowa z Aleksandrą I. Matką małej Polki porwanej przez muzułmanina do Egiptu

Historia którą napisało samo życie, takich kobiet jest o wiele więcej, jedna z nich odważyła się opowiedzieć nam swoją historię…

Twoja córka została uprowadzona ponad dwa lata temu. Dlaczego zdecydowałaś się opowiedzieć nam o tym dopiero teraz?

Bo przez długie dwa lata walczyliśmy prawnie i legalnie o odzyskanie córki. Dziś wiem, że muszę spróbować innego sposobu. Legalnie, według prawa obowiązującego w Egipcie ojciec mojego dziecka miał prawo tak postąpić. To straszne, ale taka jest prawda.

W Egipcie nie stosuje się prawa?

Egipt to nie Europa, tam nie ma Interpolu i to jest kraj, który rządzi się własnymi, muzułmańskimi prawami, gdzie kobieta i dziecko to tylko przedmioty.

Jak zaczęła się twoja znajomość z ojcem dziecka?

Mustafe bo tak nazywa się ojciec Mony poznałam w supermarkecie „Marwa ” w Slough pod Londynem w Wielkiej Brytanii. Robiłam tam codzienne zakupy.

Co Cię w nim zauroczyło? Zaufałaś mu skoro zdecydowałaś się założyć z nim rodzinę.

Przede wszystkim nigdy nie myślałam o nim jako o partnerze gdyż w tamtym czasie byłam w związku z tatą Oliwii, starszej córki.
W dniu w którym ojciec Oliwii wyrzucił mnie z domu i zabrał mi dziecko zapłakana poszłam do sklepu, w którym pracował Mustafa. Zapytał co się stało i gdzie jest moje dziecko. Opowiedziałam mu wszystko, a on zaoferował mi pomoc w zakwaterowaniu , poszedł ze mną na policję zgłosić to zdarzenie i był przy mnie przez 2 miesiące dopóki ojciec Oliwii mi jej nie oddał. Pomógł mi i Oliwii finansowo dopóki nie stanęłam na nogi . Wynajął dla nas mieszkanie i pomagał mi się utrzymać. Ja przez cały ten czas pracowałam ale brakowało mi na życie. Poza tym Oliwia była nim oczarowana , miała wtedy zaledwie 1,5 roku .

Jak wyglądało Wasze codzienne życie?

Nasz związek zaczął się dopiero po moim rozwodzie w lutym 2008, za który to on też zapłacił .
Co do życia codziennego zanim pojawiła się nasza córeczka Mona, wszystko wyglądało całkiem normalnie: oboje pracowaliśmy i zajmowaliśmy się Oliwią.

Czy Mustafe zmienił się po narodzinach córki i czy zaczął Cię traktować inaczej?

Jego zachowanie było nienaganne wobec mnie jak i dzieci. Gdy na świat przyszła Mona nic nie zmieniło się w naszym życiu, byliśmy szczęśliwą rodziną jakich wiele.

Czy byłaś wcześniej w jego kraju? Wiedziałaś w jaki sposób w jego kulturze traktuje się kobiety?

W sierpniu 2010 polecieliśmy do Egiptu na wakacje i tam zobaczyłam jak wygląda życie w ich kulturze . On pochodzi z małego miasta Kafr El-Dawar. Kobiety w jego domu (siostra , bratowe i Mama) cały dzień spędzają na gotowaniu, praniu, sprzątaniu i opieką nad dziećmi.

A przemoc?

Raz byłam świadkiem kiedy jego brat uderzył swoją żonę za złą opiekę nad dzieckiem. Po powrocie do Anglii moje uczucia z lekka opadły ale nadal żyliśmy w zgodzie i byliśmy rodziną do lutego 2011.

Pamiętasz dokładną datę rozpadu waszej rodziny?

Oczywiście, bo wtedy pojawił się brat męża i zamieszkał z nami . Nasze dotychczasowe życie nagle przeistoczyło się w jedną wielką kłótnię. On, jako muzułmanin stawał po stronie brata, który zaczął pogrążać nas finansowo i psychicznie. Postanowiłam więc postawić go przed faktem dokonanym i kazałam wybierać albo brat albo my.

Czy kiedykolwiek dał Ci do zrozumienia, że planuje uprowadzenie córki?

Nie. Nigdy nie przyszłoby mi to do głowy. Przecież byliśmy normalną rodziną.

Jak wyglądał tamten dzień? Wiem, że to są trudne wspomnienia, ale czy cokolwiek przeczuwałaś?

Co do samego dnia to nic nie dało mi do zrozumienia że utracę moją córkę . 06.07.2011 to był zwyczajny dzień. Jak co dzień zaprowadziłam Oliwię do przedszkola i po południu wraz z Moną poszłyśmy ją odebrać. W drodze powrotnej złapał nas deszcz i przeczekałyśmy go pod wiaduktem, Mustafe zadzwonił wtedy do mnie i zaniepokojony spytał, kiedy będę w domu. Powiedział, że chce zabrać dzieci do swojego znajomego, któremu właśnie urodziły się bliźniaki . Po powrocie do domu przebrałam dziewczyny w suche ubrania i około 17 postanowił jechać , jednak Oliwia zdecydowała się zostać. Była zmęczona, a poza tym właśnie przyszła do niej koleżanka. Mustafe wziął więc tylko Monę, butelkę z jej soczkiem, pampersa na zmianę i pojechali. Miał wrócić koło 21.00. W między czasie jego brat koło godziny 20.00 również wyszedł pod pretekstem że idzie kupić coś do zjedzenia . Położyłam starszą córkę spać i czekałam na Monę . Po godzinie 22 zaczęłam do niego dzwonić. Bezskutecznie. Nie odbierał, wyglądało na to, że ma wyłączony telefon. Pomyślałam, że może bateria padła i że zasiedzieli się u znajomego.
Dopiero o godzinie 4 nad ranem po nieprzespanej nocy zorientowałam się, że jego brat również nie wrócił. Mój wzrok przykuła wtedy teczka, w której mąż trzymał papiery i dokumenty. Była pusta . W środku znalazłam jedynie paszport Oliwii i kwitek po odbiór paszportu Mony, na który czekaliśmy. Z miejsca zadzwoniłam na policję i po ich szybkim przybyciu spisali dane dziecka i uspakajali mnie że na pewno mała wróci i że nie wyjedzie z kraju bo przecież nie ma paszportu …

O godzinie 18.00, 07 lipca 2011 dostałam oficjalną wiadomość iż moja córka wraz z jej ojcem opuściła terminal 3 lotniska Heatrow w Londynie. Dokładnie poprzedniego dnia o godz. 22.45 znajdowali się już na pokładzie Egypt Air i wylecieli do Egiptu. Okazuje się, że obywatel Egiptu może w ten sposób przekroczyć granicę ze swoim dzieckiem, nawet gdy ono nie posiada paszportu. Wtedy świat mi się zawalił, emocje wzięły górę i nie było słów czy gestów które by mnie uspokoiły …

To, że Oliwia została ze mną, nazywam cudem. Ona daje mi siłę do walki o Monę , nie wiem co by było gdyby jeszcze ona zniknęła , co by z nią zrobił.

Jak zareagowała na to jego rodzina i Twoja rodzina w Polsce?

Nasze rodziny zareagowały odmiennie. Moja kazała zająć się Oliwią i próbować żyć bez Mony, bo wiedzieli jakie są szanse na jej odzyskanie . Jego rodzina natomiast zapraszała i zaprasza mnie, abym do niego przyjechała i mieszkała z nimi. Według nich nic złego się nie stało, po prostu ojciec przywiózł swoją córkę do kraju. Nie interesuje ich, że stało się to bez mojej wiedzy i zgody. Mony za żadne skarby do Anglii mi nie oddadzą.

Jak wygląda pomoc ze strony organizacji zajmujących się uprowadzonymi dziećmi?

Organizacje, które zajmują się tego typu sprawami różnie zareagowały. Większość z nich od razu powiedziała, że nie pomoże mi i Monie, bo nie jestem Brytyjką i Mona ma też narodowość egipską. Jedyna organizacja, z którą mam kontakt do dziś to Reunite .

Czy kontaktowałaś się z kimś z Polski w sprawie pomocy?

Tak, ale odmówili.

Dlaczego?

Powiedziano, że mała została porwana z Anglii, a nie z Polski. Polska Ambasada w Kairze również odmówiła pomocy. Pisałam do BBC, Sky i innych telewizji. Bez odzewu.

W jaki sposób chcesz odzyskać córkę?

Plany do odbicia Mony są jedynie drogą poza prawną, bo jak dotąd prawnie nic z tego nie wyszło. Prawo brytyjskie nie działa w Egipcie, a na to by jechać tam i walczyć o nią nie mam funduszy, co nie zmienia faktu że mogą ją zatrzymać na terenie Egiptu do pełnoletniości bo jej ojciec nie wyraża zgody na to, aby wychowywała się po za Egiptem .

Co do samego odbicia to boję się zdradzać szczegóły operacji ze względu na bezpieczeństwo moje, Oliwii i Mony. Kontaktowałam się z polskim detektywem Krzysztofem Rutkowskim, ale on chce £8000 i nie ma żadnej gwarancji. Osoba, która zdecydowała się mi pomoc to Donya Al-Nahi autorka książki „Oddaj mi dzieci”. Tego typu sprawami zajmuje się od 12 lat i sprowadziła dzieci z krajów muzułmańskich, odzyskała również trójkę swoich z Iraku .

Masz jeszcze jedno dziecko, śliczną córeczkę. Jak ona reaguje na całą sytuację?

Dla siostry Mony, Oliwii jest to straszna trauma bo ciężko jej jest pojąć jak jej ojczym, którego tak kochała zostawił nas i uprowadził jej siostrę . Na samym początku jeszcze rozmawiała z Moną na skypie czy telefonicznie ale od kilku miesięcy już nie chce . Pyta się mnie o to kiedy będzie z nami , opowiada koleżankom jaki ” Tafa” bo tak go nazywa jest niedobry, bo zabrał jej siostrę …

Czy w związku z własnymi doświadczeniami chciałabyś powiedzieć coś innym Polkom z małżeństw mieszanych?

Jedyne, co mogę poradzić to, żeby każda matka która jest w takowym związku wyrobiła zakaz opuszczania kraju dla dziecka i nie ważne czy są szczęśliwym małżeństwem czy nie. Przecież ja też kiedyś byłam…

Małgorzata Mroczkowska / mumsfromlondon.com

Historia na szczęśliwie  skończyła się pozytywnie, dziewczynka została odnaleziona i odzyskana.

Dodaj komentarz