Arabscy imigranci nie są mile widziani w Korei Południowej. Trwają protesty

600 przybyszy z Jemenu osiedliło się na przełomie roku na koreańskiej wyspie Czedżu (Jeju). Na wyspie dochodzi regularnie do protestów mieszkańców, powstał nawet ogólnokrajowy ruch antyimigracyjny domagający się usunięcia „potencjalnych terrorystów i gwałcicieli”.

Niepokoje społeczne zostały spowodowane przez jemeńskich uchodźców korzystających z programu bezwizowego na wjazd do południowo-koreańskiej wyspy Jeju, która jest atrakcją turystyczną. Protesty, które zaczęły się w lipcu nie ustają, rząd w Seulu ma problem.

Odbywają się demonstracje pod hasłami: „Fałszywi uchodźcy, natychmiast wracajcie do domu”, „Wynocha”, „Najpierw nasz naród”. Ponad 700 tys. osób podpisało w internecie petycję do prezydenta Moon Jae-ina o nieprzyznawanie przybyszom azylu.

„Od dziecka uczą się traktować kobiety jak niewolnice seksualne. Mogą wziąć sobie wiele żon i narobić wiele dzieci. Teraz jest ich 500, a ile będzie za 10, 20 lat?” – tłumaczy „New York Timesowi” 70-letnia liderka protestu Yang Eun-ok.

„Nie mieliśmy wcześniej styczności z muzułmanami, ale wiemy, że wszyscy mają duże rodziny i przynoszą własną kulturę, zamiast próbować przystosować się do miejsca, w którym żyją” – tłumaczył Hank Kim, właściciel Core Travel Agency.

Dodaj komentarz