Terror po dziecięcemu
Marząc o staniu się szahidem, twerski uczeń przyjął islam i skonstruował bombę by wysadzić komisariat policji. Nastolatek sam się obrzezał, wybrał na swojego idola Saida Buriackiego ( znanego w Rosji wahhabitę) i wytworzył materiały wybuchowe do zamachu.
„Chcę być terrorystą, mudżahedinem” – nastraszył swojego przyjaciela Nikołaja 14-letni chłopak Witalij. Chłopcy siedzieli w małym pokoiku w zrujnowanym domu na wsi pod Twerem. „Pojadę do Dagestanu, spotkam się z bojownikami, oni nauczą mnie walczyć w imię Allaha”. Obok leżał Koran, w nogach kręciło się 8 kotów Witalija, na ekranie komputera pojawiały się straszne kadry – rosyjskim żołnierzom i policjantom bojownicy odcięli głowy. Nikołaj odwrócił się, zrobiło mu się słabo od tego, co zobaczył.
– Jak można to oglądać?
– To niewierni, zasłużyli na to, bracia muzułmanie postępują właściwie!
Nikołaj, którego przyjaciel od dawna nazywał „rosyjską świnią” i „rosyjskim bydłem”, milczał i nikomu nie opowiadał o tym, co zobaczył i usłyszał. Nikomu oprócz śledczych, którzy wkrótce zatrzymali jego przyjaciela za przygotowywanie zamachu w Twerze. Chłopak opowiedział o tym dopiero na przesłuchaniu po tym, jak zatrzymano niedoszłego szahida. Chłopak sam przygotował bombę – 2 kg trotylu, naszpikował ją elementami miotającymi ( 97 odłamków ) i planował wysadzić jeden z komisariatów twerskiej policji. Szczytem jego marzeń było zabójstwo kierownictwa obwodowego ministerstwa spraw zagranicznych.
Matka jak macocha
Wszystko zaczęło się kilka lat temu, kiedy Witalij miał 9 lat i umarł jego ojciec. Do tamtej pory chłopak zachowywał się wzorowo, był mądry, towarzyski, uczył się na samo czwórki i piątki.
– Jego ojciec, Panie świeć nad jego duszą, sam go wychowywał – powiedziała sąsiadka Zinaida – Matka Tatiana bez przerwy piła, a i teraz rzadko ją zobaczysz trzeźwą. Jak mąż umarł, to całkiem przestała doglądać syna.
– My nawet im całą wsią odzież dziecięcą podarowali, żeby chłopiec miał w czym chodzić – wtrąciła jej przyjaciółka Nadieżda – Jeśli by nie matka, to nic by się nie stało, dzieckiem trzeba się zajmować.
Po śmierci ojca chłopak zamknął się w sobie, rzucił naukę, zaczął stronić od ludzi. Matki o mało co nie pozbawili praw rodzicielskich. Musiała pójść do kliniki na detox narkotykowy, a Witalij spędził pół roku w internacie i zamknął się w sobie jeszcze bardziej.
– Ukończywszy 7 klas, chłopiec 2 razy zostawał na drugi rok z powodu stanu zdrowia – powiedział dyrektor szkoły, w której uczył się chłopiec. Po tym został skierowany na indywidualny tok nauczania. Z charakteru zamknięty, właściwie nie miał przyjaciół.
Matka wychodząc po raz kolejny z libacji, czując winę, kupiła Witalijowi taniutki notebook i modem. Od czasu do czasu pracowała i otrzymywała dochód, do tego emerytura babci i renta po stracie żywiciela rodziny. Tak chłopiec otrzymał dostęp do internetu. Wiosną 2012 w wieku 13 lat Witalij postanowił przyjąć islam. Matce z babcią tłumaczył, że to jest najlepsza religia, w internecie o tym bardzo dużo czytał.
– On i mnie przekonywał, żebym została muzułmanką – pijana matka chłopca Tatiana z trudem koncentruje uwagę na swoim rozmówcy, puszcza dym tytoniowy w sufit i próbuje zrozumieć, jak mogło stać się coś takiego z jej synem?
– Mówi, mama, przyjmiesz islam i rzucisz picie. A ja w żadnym razie. Nie chcę odchodzić od chrześcijaństwa. Ale do meczetu w Twerze z nim poszła, czekała na ulicy, kiedy on zmieniał wiarę.
O tym że Witalij, jeszcze chłopiec, został muzułmaninem, we wsi wszyscy wiedzieli. „No został i został” – mówili miejscowi „Nasza chata na skraju”. Tym bardziej że żadnej agresji chłopiec nie przejawiał, był tak jak wcześniej cichy, zamknięty, uprzejmy. Do szkoły całkiem przestał chodzić. Na wsi i to nie rzadkość. Naturalnie mieszkańcy nie wiedzieli, że chłopiec sam siebie obrzezał, tak przynajmniej twierdzi jego matka, po czym trafił do szpitala. Nie na długo. Uciekł nie doleczywszy się. Mieszkańcy wsi nie wiedzieli o tym, że u nich pod bokiem ten cichy chłopiec konstruuje bombę i planuje zabić jak najwięcej policjantów.
Skąd miałyśmy wiedzieć?
Starego typowego wiejskiego domu na wzgórzu, gdzie chłopiec konstruował bombę, strzeże duży pies, który dosłownie ujada, szczerzy kły, toczy pianę z pyska, rwie się na łańcuchu. Tak teraz reaguje na obcych, których w ciągu ostatnich miesięcy widział nie mało – oficerowie operacyjni FSB, śledczy ważniaki z Komitetu Śledczego, policja…
Babcia i matka chłopca, które wpuściły dziennikarza do domu, paliły nerwowo, pokazywały gościowi pokój gościnny, kuchnię i pokój, w którym chłopiec dniami i nocami siedział przed komputerem.
– Mówił, że gra w gry, skąd miałyśmy wiedzieć?
Na ścianach jako znajdowały się liczne plakaty z obliczem Chrystusa. Na szafce leżał Koran, obok którego skoczył czarny kot. Obok na stoliku znajdowała się papierowa makieta cerkwi.
– To ja tu postawiłam po tym, jak wnuka zabrali – przyznała babcia.
Policję, o tym że z Witalijem dzieje się coś niedobrego, że zamyśla coś złego, niebezpiecznego, powiadomiła jego matka. Zobaczyła, jak syn eksperymentuje na dworze, coś pali, skojarzyła, że syn konstruuje bombę.
– Tak właśnie pomyślałam, przecież w telewizji tak dużo mówią o zamachach, a tu on – zamknięty, dziwny, poczułam, że coś przygotowuje – przyznaje Tatiana Michajłowna. Jak widzimy, nie myliła się. Zawiadomiła dzielnicowego, ten przyszedł do nich do domu, ale chłopak uciekł. Przez noc ukrywał się w lesie. Rankiem poza policją czekali na niego funkcjonariusze FSB.
Sam się wysadzę razem z policją!
Komputer niedoszłego terrorysty został skonfiskowany. Na dysku twardym funkcjonariusze operacyjni znaleźli masę materiałów o tym, jak konstruować bomby, zapalniki, jakimi częściami się posługiwać, jak i gdzie najlepiej zastosować te „piekielne konstrukcje”. Także masę tekstów i video z kazaniami radykałów-terrorystów, w tym także Saida Buriackiego, którego nastolatek szczególnie szanował. Przypomnijmy, że właśnie Buriacki to tak naprawdę Aleksandr Tichomirow – był organizatorem zamachu na „Newski Express” w obwodzie twerskim w listopadzie 2009. Do tego jeszcze masę materiałów o wojnie, mudżahedinach, już wyżej wspomnianych okrucieństwach na video, gdzie jeńcom odcinają głowy. Nie ukryła się także korespondencja Witalija z nacjonalistą Romanem, który planował wysadzić hotel „pierwszomajowy” w Riazaniu. Okazało się, że korespondowali na pewnym portalu społecznościowym, osądzali jak konstruować bomby, tylko że nie wiedzieli, że jeden jest muzułmaninem a drugi nacjonalistą. Myśleli, że każdy swój. Jak się dowiedzieli, to zerwali znajomość. Zamieścił Witalij na portalu społecznościowym swoje wyjaśnienie tego, dlaczego tak uwziął się na policję. Pełnej treści jego „apelu” przytaczać nie będziemy. Policjantów nazywa w nich, czy raczej w ogóle władzę, „nikczemnymi”, „kłamliwymi”, „szatańskim pomiotem”, w ogóle odnosi się wrażenie, że cały ten potok świadomości i nienawiści nie pochodzi z ust chłopca, a został podyktowany przez te wszystkie kazania, z których bez ustanku czerpał z internetu. Znaleziono w domu i samą bombę plus masę chemikaliów, adresy komisariatów policji w Twerze, nazwiska osób z kierownictwa obwodowego ministerstwa spraw wewnętrznych, numery telefonów komórkowych, to wszystko wziął z internetu.
– Chciałem wysadzić drzewo – pierwsze wytłumaczenie jakie przyszło na myśl uczniowi.
Jednak okazało się, że Witalij, który w chwili aresztowania miał 14 lat ( teraz już 15 ), miał w planach nie tylko wysadzić posterunek policji, ale przy okazji zostać męczennikiem.
– Podrzucę im plecak z bombą w czasie konstrukcji ( na komisariacie policji ) lub sam się wysadzę razem z policjantami – przechwalał się chłopiec przed „nasiadką” ( człowiek posadzony w celi dla „zmiękczenia” podejrzanego ), siedząc w areszcie tymczasowym. – Zabijając niewiernych, zbliżę się do Allaha.
Później jednemu z pracowników twerskiego meczetu, gdzie chłopiec przyjął islam, dali obejrzeć zapis video przesłuchania Witalija.
– To co powiedział chłopiec, przeczy wymogom Koranu – stwierdził zastępca imama – Po pierwsze Koran nie zachęca do samobójstwa, po drugie działania chłopca zostały zredukowane do ostentacji, co także jest przez Koran zabronione.
Teraz sprawa ucznia-terrorysty jest rozpatrywana w sądzie. Lekarze psychiatrzy już postawili swoją diagnozę – u chłopca nie wszystko jest w porządku z głową.
Sąd rozsądzi kwestię o zastosowaniu przymusowych środków o medycznym charakterze – powiedziała rzecznik prasowy Twerskiego Sądu Obwodowego Nina Tumanowa.
Jak najszybciej umieszczą Witalija na parę lat w szpitalu psychiatrycznym. Tylko czy tak będą mogli „wyczyścić” mu głowę z myśli o terrorze?
Fragment przesłuchania ucznia-terrorysty:
Witalij: Zmontowałem urządzenie wybuchowe i zamierzałem wysadzić jeden z komisariatów milicji w Twerze.
Oficer operacyjny: Dlaczego?
W: Dlatego że oni trzymają się prawa Taghuta ( wszystko to co jest czczone poza Allahem ). Słuchałem lekcji Saida Buriackiego, Sajfullaha Gubdienskiego, Muhammeda Argunskiego.
OO: Byłeś świadomy, że zamierzałeś dokonać aktu terrorystycznego?
W: To nie jest akt terrorystyczny.
OO: A co to jest?
W: To akt zemsty.
OO: Kiedy zamierzałeś dokonać zamachu?
W: Po zwiadzie, do końca lipca.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.