Czechy: Muzułmanin stanie przed sądem za rozprowadzanie książki szerzącej rasizm

Przed sądem w Pradze stanie były przewodniczący praskiej wspólnoty muzułmańskiej Vladimir Sanka – grozi mu do 10 lat więzienia za rozpowszechnianie i propagowanie książki szerzącej rasizm.

Książka “Podstawy Tauhidu – islamska koncepcja Boga” jest zakazana w kilku krajach. Policja posiada opinie ekspertów według których książka zawiera sformułowania pełne nienawiści i rasizmu.

Policja przeprowadziła naloty do budynków zarządów wspólnot muzułmańskich i Fundacji Islamskiej w Pradze 25 kwietnia. Naloty miały miejsce podczas piątkowych modlitw, co ma szczególne znaczenie dla muzułmanów – mieli pretensje, że musieli leżeć twarzą do ziemi.

Jednak dopiero teraz sprawa trafiła do sądu z uwagi na długotrwałe zbieranie dodatkowych materiałów dowodowych obciążających muzułmanów, którzy rozpowszechniali książkę na terenie Republiki Czeskiej wspólnie z przewodniczącym wspólnoty muzułmańskiej Vladimirem Sanką.

Lewicowe środowiska mogą być zaszokowane – muzułmanie propagowali i rozpowszechniali książki pełne nienawiści szerzące rasizm?

źródło: novinky.cz

30 komentarz do “Czechy: Muzułmanin stanie przed sądem za rozprowadzanie książki szerzącej rasizm

    1. Rasizm jest jak najbardziej adekwatnym pojeciem. Przypominam, ze muzulmanie oraz ich religia pochodza z bliskiego wschodu. To nie sa ludzie rasy bialej lub kaukaskiej. Dyskryminuja wszystich innych nie tylko ze wzgledu na kolor skory, ale takze ze wzgledu na wyznawana religie i inne.

      1. rasizm «pogląd oparty na przekonaniu o nierównej wartości biologicznej, społecznej i intelektualnej ras ludzkich, łączący się z wiarą we wrodzoną wyższość jednej rasy» źródło: sjp.pwn.pl. Rasy generalnie są trzy: biała, czarna, żółta. Arabowie zaliczani są do białej. Rasizm nie jest tu adekwatny, bo rozpowszechniali raczej nienawiść do innowierców niż osobników innego koloru skóry.

  1. Do „prawyobywatel”:

    Was wszystkich oszukali. „Solidarność”, „swoboda”… G**** u was w głowie. Tylko teraz rozumiecie tego. Za niedługo będzie dyktatura NIE TYLKO W EUROPIE w razy gorzej, niż komuna. Tu na Zachodzie prawie ją mamy.

    1. No g…. w głowie to masz raczej u siebie. O Zachodzie mi nie pisz, bo się tam wychowałam i nie należę do młódek, więc rozumiem więcej, niż Ci się wydaje. A że nas wszystkich oszukali i sprzedali, jestem tego świadoma, więc Twój post jest zupełnie nie na miejscu. Więcej kultury.

      1. Ona jedyna sprawiedliwa… Ha, „was oszukali”… Ciekaw jestem z jakiego to wiekowego piedestału przemawia?…
        W latach 80-tych Michnik był… bożyszczem – idol to za słabe określenie. Ba on „chodził pod rękę” z samym ks. Jerzym. Ks. Jerzy został wyniesiony na ołtarze a Michnikowi – na to wygląda – że mu raczej nie grozi. No chyba, iż będzie to kościół „po reformie” pod światłym ekologicznym przewodnictwem „naszego drogiego papieża Franciszka”.
        Te 26 lat „naszej młodej demokracji” rozwaliło nam wszystkie złudzenia…

        Rozwaliło nam wszystkie złudzenia
        już tylko została… tylko „goła ziemia”.
        Jak ugór niezaorany rzeczywistość woła
        Herkulesa nam trzeba lub daj Boże, anioła.
        Znowu na kolanach i wtłoczeni w glebę
        a marzenia tęsknią za błękitu niebem.
        Przepychanki na górze, rozwałka na dole
        i znowu wołać ktoś będzie: „gore”.
        Stoisz nad krawędzią i co czynić myślisz:
        spaść w dół jak kamień czy też przyszłość wyśnić,
        jak ptak w przestworzach płynąc ze spokojem
        gdzie rzeczy nie są tym… o co wiedziesz boje.

        1. Nie marudź. Niektórzy nosem czuli, co to za jeden ten M. I nosem kręcili. tak więc nie wszyscy byli głupi. Podobnie jak teraz – patrz na trafiającą w sedno ocenę uczynioną przez @prawyobywatel na temat Petru i POnowoczesnej. TYlko niestety tych głupich jest więcej, a mądrzy mają więcej roboty z odpracowywaniem głupot. Z Petru obserwuję IDENTYCZNIE TO SAMO co z Mazowieckim, Michnikiem, Tuskiem i paroma innymi namaszczonymi na zarządców „tegokraju”. A ludzie furth to kupują… Wraz z dobrodziejstwem inwentarza, jakim są np. kradzież składek OFE i przyjęcie „uchodźców”.

          1. Ja wtedy nie widziałem raczej tych „co nosem czuli”. Z tych co „czuli” to był ks. Juan Antonio Cervera, który w „Pajęczynie władzy” w wydanej po hiszpańsku w 1984 r. (w Polsce w 1985 r) ostrzegał Polaków przed Michnikiem. Ale ile osób w Polsce znało tę pozycję? Byli też tacy co tam blisko siedzieli ale gdzie oni mogli o tym mówić? W „Wolnej Europie”? Nie żartuj. Teraz jesteśmy mądrzy ale wtedy przepływ informacji był ograniczony. Zagłuszane „RWE”, trochę ulotek, poczta pantoflowa. Więc to nie „głupota” a brak źródeł informacji. Wtedy nie było internetu. Chodzi o powszechność, dostępność. Teraz „wchodzisz na internet” i nawet za dużo tych wiadomości, można by tak powiedzieć. Wybory do Sejmu „Kontraktowego” pokazały, że nie było wiedzy na temat „naszych” elit, a jeśli już to w stopniu znikomym. Informacyjna sytuacja się poprawiła ale nadal są ludzie, którzy tym „naszym” elitom wierzą.

            Co do Petru to przecież na odległość widać „co to za zwierzę”. Nawet jest na to dokumentacja fotograficzna ogólnie dostępna. I co? I są tacy dla, których jest to „ostatnia nadzieja białego człowieka”. Zastanawiam się na jakiej podstawie… Czy coś więcej niż anty-PiS i anty-PO. Choć po ostatnich marszach KOD-u to chyba złudzenia co do anty-PO zniknęły…

            I pamiętaj: z perspektywy czasu to wszyscy jesteśmy bohaterami. Ale w danym punkcie czasu to różnie bywa. W każdym razie ja należałem do tych co byli przekonani, że Michnik i inni wtedy, to tak na prawdę walczą dla nas. Tak to wtedy wyglądało i żadne zaklęcia tego nie zmienią. Nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia bo nie dysponowałem inną wiedzą. Musiałbym być Duchem Świętym by wiedzieć wszystko jak jest na prawdę. A nie jestem.

          2. Ps.
            Errata: „Pajęczyna władzy” w Polsce została wydana w 1995 r a nie w 1985 r.

          3. @ lolo
            PS NIE żartuję. Osobiście znałam takie osoby. Że co? Że czemu nie było słychać ich głosu? A kto miał ten głos nagłaśniać – ówczesna władza, czy kontraktowa (jak się potem oficjalnie okazało) opozycja – to Ty mnie nie rozśmieszaj, proszę.
            Brak informacji NIE jest wytłumaczeniem. Człowiek bystry, myślący, potrafiący tworzyć ciągi przyczyna-skutek, BYŁ w stanie, po analizie ówczesnej sytuacji, dość do w/w wniosków. Osobiście znałam takie osoby, niestety już nie żyją. Na szczęście zdołali mi pokazać swój „warsztat intelektualny” i ja z tego (nie tak lotnie jak oni) do dziś korzystam i dobrze na tym wychodzę.
            Ci ludzie już w 1989 mówili, że to oszustwo. Mnie samej tak wychodziło „z obliczeń”, mówiłam to i mam na to świadków.
            Podsumowując: nie zwalajmy wszystkiego na brak info. Teraz jest internet, jest dostęp do informacji, a wciąż jest masa lemingów. Nie twierdzisz chyba, że oni nie potrafią czytać;).
            Owszem, nie każdy ma dość odwagi, by w cierpiącym opozycjoniście dostrzec cynicznego jurgieltnika. Co więcej, ja osobiście wielce szanuję uczciwych ludzi, którzy traktują innych równo, tj. biorą innych za tak samo uczciwych jak oni (i w danej sytuacji bronili tego M. i to my nieufni wobec M. byliśmy wredni i paskudni). Jednakowoż przykro, że ci uczciwi nie zechcieli jednak rozważyć (nie żeby przyznawać rację, ale tylko podumać i rozważyć) głosów tych „zimnych drani i cyników-analityków”.
            Proszę każdego kto to czyta – nie powielajmy starych błędów. Proszę. Nie w związku z tym, że „ta bk, to taka mądra jest”;), ale dlatego, że Polsce grozi niebezpieczeństwo. Proszę…

          4. @bk
            BRAK INFORMACJI jest wytłumaczeniem. Jeśli ja powiem, że np. papież Franciszek jest zdrajcą a nie podam żadnych istotnych informacji, które by to uzasadniały to możesz mi tylko wierzyć na słowo, bo JA tak mówię. Ja nie miałem wtedy dostępu do takich informacji o Michniku i innych jakie uzyskałem później i w momencie kiedy taki dostęp uzyskałem, zweryfikowałem swoje stanowisko względem nich. Jak napisałem: nie jestem Duchem Świętym. Jeśli nie rozumiesz tej zależności to Twoja metodyka jest do d… – z całym szacunkiem. Nie każdy żyje w centrum wydarzeń i nie każdy ma szczęście spotkać odpowiednich ludzi we właściwym czasie, choć takich ludzi spotkałem jeśli chodzi o ścieżkę duchową ale nie polityczną. Oprócz tego nie interesowałem się wtedy tak bardzo polityką – choć stałem się „wrogiem ludu” trochę z przypadku… nawet ja, z „gaciami pełnymi strachu” i gdyby nie sama obecność Jana Pawła II w Polsce, to wylądowałbym pewnie w jakimś „smakowitym” miejscu – popierałem opozycję ale byłem z zewnątrz. Żeby wysnuwać jakieś wnioski TRZEBA MIEĆ WYSTARCZAJĄCE INFORMACJE. Te „wystarczające” zaczynały docierać do mnie dopiero w latach 90-tych, ale jeszcze chwilę trwało zanim poskładałem wszystko razem. Może gdyby moje życie zawodowe ocierało się o jakieś elity to pewnie bym się pozbierał wcześniej, ale tak mi się ułożyło, nie do końca z mojego wyboru powiedzmy, że spędziłem je na dole hierarchii społecznej mimo formalnych możliwości. Nie żałuję tego, dziękując za to Bogu, że nie musiałem żadnych ważnych funkcji pełnić, ale siłą rzeczy zakres informacji był nieco ograniczony. Jeśli ja np. kilka lat byłem bezdomny – nie przez alkohol a z wyboru i nie mam do nikogo o to pretensji, no może do Pana Boga… żartowałem. Moje wybory, moja odpowiedzialność – to jaką informację mogę mieć? Chociaż wtedy już wiedziałem co jest co. Lecz sytuacja jest taka, że zawsze mogę zostać bezdomnym w każdej chwili. Dzisiaj to łatwiejsze niż splunąć… No ja jestem przygotowany na taką ewentualność, przede wszystkim psychicznie. Nie mam nic za czym warto byłoby płakać.
            Ale wracając… Dopiero internet pozwolił mi ogarnąć całość. I trochę lat byłem z tym samotny. Teraz jest lepiej.
            Zapamiętaj sobie: dostępność informacji pozwala na robienie analiz. Nie biorą się one z powietrza. Jeśli piszesz takie rzeczy o dostępności to zastanawiam się nad Twoim zdrowym rozsądkiem… Czy mam go zweryfikować na swój użytek? Bo do tej pory nie miałem zastrzeżeń (to moje prywatne zdanie).
            Mogę się zgodzić bezproblemowo z Twoją uwagą o dzisiejszych lemingach. Informacji jest aż nadto, jest ona dostępna na zawołanie, więc trudno o inne wytłumaczenie niż wiara gdy popierają oni tzw. salon. Ale mienią się oni rozumnymi uzasadniając to wiedzą. Kiedy podaje się im źródła nie chcą spojrzeć w tę stronę. Ja, by przekonać się w latach 90-tych co Urban „produkuje” w „NIE”, zdobyłem się na przeczytanie „od deski do deski” kilku kolejnych numerów. Nawet się przydało, bo miałem argument w rozmowie. Ale to tak przy okazji.
            Nie wiem czy będą powielane „stare błędy” ale świadomość oszustwa jest coraz większa. Problem w tym, jak myślę, że jak na razie nie widać pewnej drogi – w sensie politycznym – wyjścia ze świata globalnego oszustwa. Wszystkie dotychczasowe koncepcje, przynajmniej z mojego punktu widzenia to „o kant d… rozbić”. Ale ja tam mogę poczekać… Jak by nie było, mam całą wieczność przed sobą na czekanie i nic do stracenia. smile Ale to moje takie tam…
            Howgh.

          5. Ps.
            Swojej „opozycyjności” bym nie przeceniał bo to raczej taka lokalna i na uboczu głównego nurtu zdarzeń. Po prostu pewne rzeczy były i dla porządku wspominam o nich właśnie dlatego, żem anonimowy, więc o sławę się nie boję. Ha, ha, ha… Jednakże moja przeszłość pomaga mi zrozumieć w jakimś zakresie teraźniejszość. Nie tylko moją.

          6. @lolo
            „Dostępność informacji pozwala na robienie analiz”. Dobremu analitykowi wystarczy „niuch”. DOBREMU powtarzam. A jak jeszcze jest tzw. oczytany, to daje rady dosyć wnikliwie. Oczywiście nie każdy musi być dobrym analitykiem. Nie ma musu znania się na wszystkim. Tak więc, to co „gały widziały” dla przeciętnego Kowalskiego, porządnego i uczciwego człowieka, było OK. Natomiast dla osoby obdarzonej szczególnym (powtarzam: szczególnym) zmysłem analitycznym, swąd skądeś dolatywał i nawet robili przybliżenia, gdzie ten pies może być pogrzebany (i potem się pokazało, że się „tylko o jedno biurko pomylili”). Gdzie tu wyrzut pod adresem Kowalskich? ano tu, że te Kowalskie, co miały dostęp do w/w wniosków, W OGÓLE tych wniosków nie wzięły pod uwagę. O, tu mnie boli, a nie, w tym, że nie każdy się domyślił, kto zacz Michnik. Czytaj proszę moje komenty UWAŻNIE.
            Powątpiewać w mój zdrowy rozsądek se możesz – to wolny kraj:) (przynajmniej w teorii). Udowadniać Ci tego (mego zdrowego rozsądku nie mam zamiaru, ani obowiązku.). I, szczerze mówiąc, nie bardzo mnie obchodzi Twoja prywatna opinia (bez urazy). Bo Twoja prywatna opinia NIE ma żadnego związku z FAKTAMI nt. np. diagnozy społecznej. Albo sposobu wnioskowania z „przebłysków”, z odrobin, z oderwanych pozornych drobiazgów. A wizjonerzy przeważnie przeważnie traktowani są jak wariaci:). Dopóty nie zaczną się spełniać ich „metafizyczne” „przepowiednie”, czyli po prostu nie sprawdzą się wyniki analiz:).
            No, to teraz wyluzuj, choinki ustrójmy, póki możemy, wszystkiego dobrego i obyś kiedyś spotkał tak niezwykły umysł, jak mnie się to zdarzyło:). Wtedy odszczekasz to, co napisałeś wyżej. Mnie się nie spieszy, ja poczekam:).

          7. @bk
            Poddaję się…

            Więc tak… jesteś geniuszem. Uznaję w takim układzie, że masz wspaniały niuch, bez informacji w zasadzie. Wychodzi na to, że masz „wiedzę wlaną” a to domena proroków Pana. Proponuję byś otworzyła jakieś biuro przepowiedni i prognozowania przyszłości. Może przy okazji w takim razie, zechciała byś się podzielić, w którą stronę należy teraz kraj skierować w oparciu o Twój „niuch”. Kto jest szubrawcem a kto nie jest i kto nas nie wyprowadzi w pole. No bo w końcu jak to wynika z Twojej wypowiedzi – dla mnie – uważasz się za dobrego analityka czy przewidywacza. Na jedno wychodzi… Ja tam sobie coś myślę, ale w tym układzie nie śmiem dalej wypowiadać się na temat propozycji rozwiązań. Uważaj tylko, bo im wyżej wchodzisz, tym szybciej w dół spadasz i boleśniej obrywasz. Zwłaszcza gdy diagnozy stają się nietrafione.
            Biorąc pod uwagę, że moje zawodowe życie ogranicza się do pospolitego sprzątania po ludziach – i niech tak zostanie – to spotkanie wybitnego umysłu mi raczej nie grozi, chyba że będzie to umysł pod wybitnym wpływem alkoholu. Zresztą z mojej perspektywy, śmieci wszystkich ludzi są podobne.

            Ponieważ poruszyłaś ten temat, to życzę Ci wszystkiego najlepszego tak jak i wszystkim przedstawicielom mojego gatunku smile

            Dyżurny jełop kraju. Mam papiery to mi wolno i jak to mówią: do trzech razy sztuka…

          8. @ lolo czytaj proszę uważnie. Ani sam się nie obrażaj, ani nie obrażaj innych. Owszem, masz prawo wyzywać mnie a to od debilek;) a to od geniuszy, ALE. Ale najpierw poczytaj, co ja właściwie napisałam. A napisałam, ze to NIE JA tama wszechświatowo mądra jestem, ale że miałam szczęście spotkać geniusza. I paru takich tam nieco bardziej rozgarniętych. Ujawnienie bycia rozgarniętym nie popłacało ani teraz, ani wtedy. No, ale rozgarnięci nie po to są rozgarnięci, by się mieli podkładać. Zatem się nie ujawniali. (czyli łatwo ich było spotkać przy przysłowiowym sprzątaniu) A kto (np. ja) miał szczęście się załapać na spotkanie z takim UFO, to miał szczęście i to publicznie przyznaje.

            Nie doczytałeś także innej ważnej info. Ówże wyklęty przez Ciebie „niuch” nie istnieje bez erudycji. Wykształcenia. I Takich tam. Ile osób za komuny czytało Konecznego? No właśnie. Ci co czytali byli w stanie zrozumieć, co gada ten konkretny gościu. Bo ROZUMIELI o czym on gada. Reszta nie rozumiała. Czy to wyrzut pod ich adresem? Nie. Cały czas biadolę nad tym, że ludzie byli i są odporni na wiedzę, NAWET jeśli mają do niej dostęp. O. I to jest ta rzecz, o której ja cały czas ględzę. A jaki to ma związek z ndie? A dla mnie ma taki, że mu tu przekonujemy przekonanych, a jak piszą inni dyskutanci, naród (no, niewielka część, póki co i może tak zostanie) daje się mamić różnym tam „nowym” twarzom wyciągniętym ze starego kapelusza. Które to twarze mają plan np. bycia otwartymi i „europejskimi”. Czyt. będą niszczyć wartości, które naprawdę zbudowały Europ, a dzięki którym możemy sobie wymieniać myśli itp. I dlatego mnie te zjawiska niepokoją. I dlatego o nich piszę. itp.
            Pozdrawiam.

          9. @bk
            Pisałaś o „niuchu”. Nawet przy nadzwyczajnych zdolnościach „niuch” nic nie pomoże jeśli nie ma informacji. Zresztą jak dobrze się zastanowić to tzw. „niuch” to zazwyczaj przetrawiona, wcześniej zdobyta informacja. I kolejne jej pokłady nawarstwiające się. Stąd się biorą eksperci. Po latach praktyki, taka osoba, widzi coś i „na pierwszy rzut oka” wie o co chodzi. Bo ma odpowiednie doświadczenie poparte zdobytą wiedzą, miała odpowiednich mistrzów, którzy ją poprowadzili. I o tym pisałem. Inaczej musi to być „wiedza wlana” ale to termin raczej z mistyki niż polityki. Dlatego pisałem w swoim wypadku o duchowości a nie o polityce. Z duchowości mogę podać np. takie nazwisko, proszę bardzo: o. Joachim Badeni OP. „Przekładając na polskie”: żywy Budda. Niech się jednak wypowiadają ci co go dłużej znali i częściej z nim przebywali. Ja mogę powiedzieć, że jego poziom mistyczny to Mistrz Eckhart, św. Jan od Krzyża, czy Jan Paweł II. I miałem to szczęście, że dostałem się do niego niejako „po znajomości”, można powiedzieć „w ostatnim możliwym terminie”…
            Problem w tym, że kwestionowałaś rolę dostępności informacji. Od osoby, która reprezentuje taki poziom jak Ty wymagam nieco więcej niż od osób tzw. nieobeznanych. Tak do tego podchodzę i wolno mi. Jeszcze. Czy to się komuś podoba czy nie. W tamtym czasie PRL-u, dostęp do informacji miałem ograniczony, a i mistrzów jak korzystać z niej w aspekcie politycznym nie miałem. Może za mało się starałem ale akurat polityka nie była w centrum moich zainteresowań szczegółowych. Miałaś więcej szczęścia, może więcej możliwości i pewnie zdolności, piszę „pewnie” bo Cię nie znam osobiście. Na podstawie tego co piszesz na pewno mogę stwierdzić, że mam do czynienia z osobą inteligentną i wykształconą. Nie kwestionuję więc tego i nie moja to rzecz dochodzić tego. I dziękuj Bogu za te dary. Ja komputer miałem dopiero w 1997 r., na raty, bo to co dzisiaj dostępne za paręset złotych o parametrach o niebo większych, wtedy kosztowało 5 tys. zł. i była to dla mnie kwota niemal astronomiczna. Gdyby zresztą nie moja mama to rat by nie było. A tak przedtem to tylko to co dostępne ogólnie, nie mówiąc już o latach PRL-owskich. Sieć wtedy tak funkcjonowała jak funkcjonowała. To nie to co dzisiaj. Miałem podejrzenia swoje i z pewnych rzeczy powoli rezygnowałem jak choćby z „GW”, co na początku lat 90-tych nie było takie oczywiste jak dziś i takie łatwe, ale źródła informacji dla mnie były bardzo ograniczone i bardziej jakieś przeczucia niż rzeczywista wiedza. Na dobrą sprawę „świat otworzył się” przede mną po 2000 r. Ile mogłem tyle nadrobiłem. Dzisiaj tego typu odpowiedź o braku informacji jest śmieszna bo internet jest na zawołanie ręki, szczególnie u tych co korzystają na co dzień i mogą wszystko weryfikować na bieżąco.
            Biorąc pod uwagę to wszystko dlatego pisałem o „geniuszu” i „prorokach Pana”. Mnie w polityce nikt nie prowadził. Miałem tylko media ogólnie dostępne, stąd niejako rozumiem – choć się z tym nie zgadzam – opór przed przyjęciem informacji spoza medialnego ścieku. Trzeba jeszcze mieć środowisko sprzyjające kontestacji. Jeśli się nie ma to jest trudniej. I ja takiego środowiska, które by mnie w moich poszukiwaniach wspomagało nie miałem. „Raczej walka niż przyjaźń”. Byłem przekonany, że takie rzeczy dla takich osób jak Ty są jasne, ale widać za mało jeszcze wiem o świecie, czyli długa droga przede mną. W każdym razie mój ekshibicjonizm internetowy mnie zmęczył. Jak mam być samotny to na swoich warunkach. Na szczęście komputer ma to do siebie, że łatwo go wyłączyć i człowieka „nie ma”, zwłaszcza gdy anonimowy. Nie dla służb co prawda ale zawsze. Zresztą jakby służby nie doszły do tego kim jestem po tym moim pisaniu to bym się zdziwił, no chyba, że nie było one warte ich zainteresowania. Co jest możliwe. W końcu nie nawoływałem „do zmiany ustroju” i „obalania demokracji”, a takie luźne uwagi to wiele osób czyni. Teraz zresztą krytyczny stosunek do uchodźców ma wielu, PO nie rządzi i KK zaczyna odkrywać coraz więcej osób – co prawda problemem z mojego punktu widzenia jest/może być „pontyfikat” papieża F., ale sporo osób zauważa to o czym i ja piszę – tym bardziej, że nie byłem pierwszy – więc nie jestem jedyny, a i źródła informacji alternatywnej od głównego poprawnościowego nurtu są powszechnie dostępne.
            Oczywiście nie rezygnuję z czytania informacji na tym portalu – w końcu nie mam „wiedzy wlanej” – ale jestem na tyle zdegustowany, że po zastanowieniu się, doszedłem do wniosku, iż ograniczę wszystkie swoje kontakty internetowe do tej sfery. „Bez żalu z mojej strony”.

            Nie było mnie świat/internet istniał, nie będzie mnie świat/internet będzie istniał.

          10. @ lolo Twój długi koment pośrednio porusza kwestię będącą tu sednem. Uczciwość. Zasady moralne. Te NORMALNE zasady moralne. (Jakoś tak „wyskakują” mi te pojęcia „spomiędzy wierszy” Twego komenta). No i podstawowy dar boski: wolna wola.
            Człowiek trzymający się wskazań w/w kompasu, owszem, może zabłądzić (jednak tylko chwilowo), ale nie będzie się uporczywie taplał w bagnie i jeszcze twierdził, że to jest właściwa droga.
            Co do drogi i ludzi na niej… O. Badeniego spotkałam tylko raz. Do dziś pamiętam tamto spotkanie sprzed wieeeelu lat. Było orzeźwiające. Nawet dla takiego duchowego przedszkolaka, jak ja:). Zwł. na tle realiów ówczesnej epoki… Tak, trzeba było mieć szczęście, by trafić na takie żywe drogowskazy:).
            O. A w ogóle, to tu nam wychodzi „w praniu” jak ważny jest dialog, słuchanie, skupienie się na rozmówcy i takie tam (nie moja to dziedzina, więc sygnalizuję tylko).
            Piszesz np. że kwestionowałam „rolę dostępności informacji”. Ups! Ja kwestionowałam raczej zdolność ludzi do przyjmowania do wiadomości będącej w ich zasięgu informacji oraz do wyciągania na tej podstawie wniosków.
            Bo za komuny – owszem, dostępu do info nie było, jak się trafił ktoś, kto coś tam rozszyfrował, to stanowił sobą kuriozum. A teraz? A teraz jest info, jest dostęp do niej nieomal powszechny, a postawa „olać to, zamknąć oczy, bo… a bo tak” jest wciąż taka sama. O, i tu mnie, rozumiesz, boli.

      1. No właśnie… Straśnie się zdziwiłem, że Koran ich jednak nie bulwersuje. Ale pewnie uznają go za ekstremistę i wystosują pouczenie i 20 godz. prac społecznych na rzecz wspólnoty muzułmańskiej żeby zrozumiał czym jest „religia pokoju”.

      2. Niom. Też czasem wzdycham, żeby znalazł się jeden odważny, co by zrobił ekspertyzę koranu. Taką uczciwą… Żeby była podkładka do ścigania islamistów jako propagujących książkę nawołującą do przemocy, dyskryminacji kobiet, gejów i ateistów itp.

        A temu podejrzanemu, to krzywdy pewno nie zrobią (jak typuje jeden z przedmówców). Ot, stwierdzi się, że to prowokacja ze strony prawicy, faszystuf, ksenofobuf i rasistuf oraz antysemitów (bo to zawsze dobrze brzmi) i na pewno byli to Polacy. Heh.

        1. KOD pokazał prawdziwe oblicze. Kukiz zarzucił, że finansuje ich Soros. Wtedy wszystko ładnie się układa. KOD robi za V kolumnę niemiecką w celu osłabienia woli społeczeństwa. Pojawia się wybawca Petru – obrońca bankierów – wprowadzają go jak Tuska – reklama w mediach ciągła, ludzie to kupują („bk” wskazywała na taką opcję), a potem jazda jak z Niemcami, Szwecją. Mamy pozamiatane demokratycznie. Musimy trzymać się razem. Przynajmniej my forumowicze tutaj.

          1. W necie jest coraz więcej info nt. KODu. Ludzie coraz śmielej korzystają z neta i, w przeciwieństwie do poprzedniej epoki (cośmy tu z @lolo gorąco dyskutowali), są źródła wiedzy (faktów a nie „opinii opiniotwórczych autorytetów”). U mnie te KODy powodują reakcję alergiczną, no ale dopóki mamy kraj demokratyczny, to różnym tam wolno KODować a mnie wolno się tym niesmaczyć. Tyle tylko, że takie KODoidy są potencjalnym kołkiem w szprychy walki z islamizacją. A mnie się ta postępująca (jeszcze nie w PL i trzeba utrzymać ten kurs) islamizacja nie podoba, bo przecież islam nie daje prawa do życia osobom uczulonym;) na niedemokratyczne praktyki.
            I właśnie dlatego „Musimy trzymać się razem. Przynajmniej my forumowicze tutaj.” Jesteśmy różni, ale łączy nas jeden NADRZĘDNY cel.

            A swoją drogą jestem b. ciekawa, jak się skończy ta czeska sprawa. Byłby to precedens?

          2. @bk
            Czesi maja potencjał. Zobaczymy. Tak jak piszesz dobrze byłoby jakby pokazali, co jest napisane w koranie szerszej społeczności.

Dodaj komentarz