Nasza współczesna krucjata

Kiedy pod koniec długiego pontyfikatu papieża Jana Pawła II zapytano arcybiskupa Michaela Fitzgeralda, czy jest szansa, by Kościół katolicki zmienił swoje stanowisko w sprawie islamu, przewodniczący Papieskiej Rady do spraw Dialogu Międzyreligijnego odpowiedział: „Być może będziemy bardziej obstawać przy wolności religijnej. Wojny jednak nie będzie. Skończyły się czasy wypraw krzyżowych”.

To się rozumie samo przez się. Mimo szalonych wyobrażeń dżihadystów na całym świecie, wyprawy krzyżowe, o których czytamy w książkach do historii, zdecydowanie dobiegły końca już jakiś czas temu. Jednak dżihad, z którym przyszło się mierzyć krzyżowcom, wcale się nie skończył. Muzułmanie od tysiąca już lat marzą o Europie pod sztandarem islamu i to marzenie jest wciąż tak samo żywe. Co więcej, w tej chwili ma ono całkiem sporą szansę się ziścić.

Islamizacja Europy

Czy turyści przyjeżdżający do Paryża w roku 2105 znajdą chwilę, by wstąpić do meczetu Notre Dame lub do minaretu Eiffla? Poprzez masową imigrację oraz oficjalny status dhimmi przyznawany przez przywódców państw europejskich muzułmanie współcześnie osiągają to, co nie udało im się w czasach wypraw krzyżowych: podbijają Europę. Jak szybko Europa ulega islamizacji? Tak szybko, że nawet historyk Bernard Lewis, który na przestrzeni całej swojej zaszczytnej kariery w nieszczery i obłudny sposób wypowiadał się na temat radykalizmu i terroryzmu islamskiego, w wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Die Welt” powiedział wprost: „Do końca tego wieku w Europie zapanuje islam.”

Może nawet stanie się to szybciej: jeśli utrzymają się obecne tendencje demograficzne, we Francji, w Holandii i w innych krajach zachodnich muzułmanie staną się większością już w połowie tego wieku. Na razie jednak obserwujemy, jak mniejszości muzułmańskie robią się coraz bardziej asertywne i coraz częściej zakłócają spokój. Przyjrzyjmy się pewnym niepokojącym faktom z różnych krajów Europy:

☪ Trzecie co do wielkości miasto w Szwecji, Malmö, stało się przyczółkiem Bliskiego Wschodu w Skandynawii. Jedna czwarta populacji miasta to muzułmanie, a trzeba dodać, że ich liczba stale rośnie. Muzułmanie w Malmö wcale nie mają zamiaru być spokojni ani tolerancyjni. Nawet policja się ich obawia: „Jeśli gdzieś parkujemy, niszczą nam samochody, więc często musimy jechać na dwa auta tylko po to, by jeden pojazd ochraniał drugi” – powiedział jeden z tamtejszych stróżów prawa. Zaś kierowcy karetek pogotowia nie chcą wjeżdżać do niektórych dzielnic Malmö bez eskorty policji.

☪ Nordgårdsskolen w Aarhus jest pierwszą szkołą w Danii, w której nie ma Duńczyków. Wszyscy uczniowie pochodzą z najszybciej rosnącej grupy społeczeństwa: muzułmańskich imigrantów.

☪ W duńskich szkołach średnich Koran stał się jedną z lektur obowiązkowych w programie nauczania. Nie ma nic złego w tym, że każe się uczniom czytać Koran, lecz mając na uwadze rosnący wpływ poprawności politycznej na kontynencie, wątpliwe jest, czy krytyczna analiza tekstu jest również objęta programem.

☪ Pakistański przywódca muzułmanów, Qazi Hussain Ahmed, wygłosił przemówienie w Centrum Kultury Islamskiej w Oslo. Pozwolono mu wjechać do kraju, mimo że zgodnie z tym, co podaje norweski dziennik „Aftenposten”, człowiek ten „wcześniej wypowiadał się pochlebnie na temat Osamy bin Ladena i jego partii, Jamaat-e-Islami, a członków Al-Kaidy nazywał bohaterami”. Będąc już w Norwegii, odmówił odpowiedzi na pytanie, czy jego zdaniem homoseksualistów należy zabijać.

W innych zakątkach Europy dżihad przybiera jeszcze bardziej radykalną formę. Przedstawiciele holenderskich organów ścigania ujawnili co najmniej 15 różnych spisków o charakterze terrorystycznym, a wszystkie z nich miały na celu ukaranie Holandii za wysłanie do Iraku sił pokojowych w liczbie 1300 żołnierzy. Zaś w Hiszpanii marokańscy muzułmanie, wśród których znalazło się kilka osób podejrzanych o udział w zamachach bombowych z 11 marca 2004 roku w Madrycie, opanowali jedno skrzydło hiszpańskiego więzienia jesienią tego samego roku. Stamtąd zaczęli na cały głos nadawać muzułmańskie modlitwy, zastraszali i obezwładniali więźniów innych wyznań, rozwieszali portrety Osamy bin Ladena, chwaląc się przy tym: „Wygramy świętą wojnę”. Co w tej sprawie zrobili strażnicy? Poprosili przywódców buntu, żeby trochę ściszyli modlitwy.

Europa ma teraz to, na co od dłuższego czasu pracowała. Bat Ye’or, jedna z pierwszych osób zajmujących się historią dhimmitude, opisała w swojej książce pod tytułem Eurabia, jak doszło do tej sytuacji. Wyjaśnia, że Europa 30 lat temu zaczęła się skłaniać ku strategii obłaskawiania innych, dostosowywania własnej kultury i rezygnacji z niej, chcąc osiągnąć krótkowzroczne cele polityczne i korzyści ekonomiczne. Autorka zauważa też, że współcześnie „z cywilizacji judeochrześcijańskiej z istotnymi elementami świeckimi/postoświeceniowymi, Europa przeobraziła się w «cywilizację dhimmitude», tj. Eurabię: świeckie społeczeństwo na etapie przejściowym, zmierzające w kierunku religii muzułmańskiej; zaś tradycyjne elementy judeochrześcijańskie w zastraszającym tempie zanikają.”

Jeśli zachodnia Europa faktycznie ulegnie islamizacji, a na to wskazują obecne tendencje demograficzne, Ameryka wkrótce stanie twarzą w twarz z rzeczywistością, która okaże się całkowicie różna i o wiele bardziej przerażająca od dzisiejszej.

Co można zrobić?

Arcybiskup Fitzgerald ma rację: czas wypraw krzyżowych już dawno dobiegł końca. Myśl o tym, że obecny papież miałby wezwać chrześcijan do zbrojnej obrony Ziemi Świętej przed muzułmanami, wydaje się teraz niedorzeczna. Jeszcze bardziej niedorzecznie byłoby oczekiwać, że znaczna część świata zachodniego odpowie na takie wezwanie. Zachód jest nie tylko skłócony i osłabiony brakiem jedności, przy którym rozłamy z czasów wypraw krzyżowych wydają się istną sielanką, lecz na domiar złego próżno by tu szukać jakichkolwiek wspólnych celów i perspektyw. Podczas gdy Ameryka angażuje się w walkę z terroryzmem, w ramach której obalono Saddama Husajna i przejęto kontrolę w Iraku, Francja i Niemcy obrały zgoła inną strategię, starając się umocnić Unię Europejską i uczynić z niej przeciwwagę dla Stanów Zjednoczonych – przy czym strategia ta wymaga dość bliskiej współpracy z Ligą Arabską.

Sytuacja w Europie zrobiła się dość poważna, więc zdecydowanie trzeba zacząć działać. Być może światu przydałaby się kolejna wyprawa krzyżowa, choć z pewnością byłaby ona inna niż te, na których czele stali Ryszard Lwie Serce czy Gotfryd z Bouillon. W tej książce dowiedziono, że krucjaty były przede wszystkim działaniem obronnym przed natarciem islamu. W takim rozumieniu kolejna wyprawa krzyżowa jest nie tylko możliwa, lecz wręcz pożądana.

Czy wzywam do wojny chrześcijaństwa z islamem? Zdecydowanie nie. Wzywam jednak do przyjęcia do wiadomości faktu, że już od jakiegoś czasu znajdujemy się w stanie wojny między dwiema całkowicie odmiennymi koncepcjami dotyczącymi rządów państwowych i porządku społecznego, a w tej walce Zachód nie ma za co przepraszać, lecz zdecydowanie ma czego bronić. W rzeczywistości walka z szariatem jest niczym innym niż walką o powszechne prawa człowieka – koncepcję, która wzięła swój początek z cywilizacji zachodniej, a której islam konsekwentnie zaprzecza. Obywatele skłóconego dziś Zachodu – chrześcijanie, żydzi, przedstawiciele innych wiar, ateiści i humaniści – wszyscy powinni dojść do wniosku, że praw człowieka warto bronić, nawet jeśli nie zgadzają się ze sobą co do szczegółów tej koncepcji.

Dzisiejsza sytuacja nie jest „wojną z terroryzmem” w ścisłym znaczeniu. Terroryzm to taktyka, a nie przeciwnik. Wypowiadanie wojny terroryzmowi to jak walka z bombami; skupia się na narzędziu wroga, a nie na samym przeciwniku. Błędne rozpoznanie wroga jest bardzo niebezpieczne: sprawia, że ci, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości faktycznego stanu rzeczy, mogą być niemile zaskoczeni – tak jak na przykład wtedy, kiedy Bill Clinton i George W. Bush postanowili wpuścić do Białego Domu dżihadystów, którzy w tej chwili odsiadują wyrok: Abdurrahmana Alamoudiego i Samiego al-Ariana.

Przyznanie wprost, że mamy do czynienia z nowym dżihadem, w znacznej mierze pomogłoby zapobiec tego rodzaju gafom w obszarze dyplomacji czy wywiadu. I wcale nie jest to daleko idący wniosek, choć może na taki wyglądać. Islamscy terroryści wypowiedzieli już wojnę Stanom Zjednoczonym i wszystkim innym niemuzułmańskim narodom – Ameryka i zachodnia Europa muszą jedynie zidentyfikować wroga, jeżeli same już się określiły.

Międzynarodowe działania przeciwko dżihadowi

Należy przeznaczyć pomoc finansową na wsparcie krajów i grup innych niż muzułmańskie. Gdyby Departament Stanu naprawdę miał na uwadze interesy Stanów Zjednoczonych, natychmiast wstrzymałby wszelkie formy pomocy na rzecz Kosowa, Algierii, Somalii, Sudanu, Egiptu, Jordanii, Palestyńczyków, Pakistanu, Indonezji, a nawet Iraku i Afganistanu oraz wszelkich innych państw, jeśli w sposób widoczny nie zaprzestaną one wspierać dżihadu – chodzi tu o wsparcie finansowe, religijne i edukacyjne – i nie przyznają całkowicie równych praw obywatelom innych wyznań.

Należy przeorganizować wszystkie nasze światowe sojusze na podstawie tego samego kryterium. Pakistan, Arabia Saudyjska oraz pozostałe kraje propagujące dżihad należałoby zatem ostrzec: dalsze przyjazne stosunki ze Stanami Zjednoczonymi zależeć będą bezwzględnie od natychmiastowego i jednoznacznego odżegnania się od dżihadu, co obejmować powinno również reformę w szkołach, które nauczają o świętej wojnie. Nie wystarczy, by dany kraj wyparł się powiązań z terroryzmem; musiałby również wstrzymać dżihad i ukrócić działania mające na celu osłabienie integralności innych państw. Jednocześnie zaś Stany Zjednoczone powinny się starać zawrzeć bliższe stosunki z krajami, które ucierpiały w wyniku dżihadu – przede wszystkim z Rosją. Do tej pory opór, jaki Rosja stawia dżihadowi, był jeszcze bardziej krótkowzroczny i niekonsekwentny niż nasz. Gdyby jednak Stany Zjednoczone przyjęły do wiadomości, że naszym przeciwnikiem jest światowy dżihad, i szukały sojuszników zgodnie z tym założeniem, sytuacja mogłaby ulec zmianie.

Należy wezwać kraje muzułmańskie do zaprzestania ruchów mających na celu ekspansję szariatu. Aby być sprzymierzeńcem Stanów Zjednoczonych, każdy kraj musiałby wyrzec się wszelkich prób osiągnięcia islamskich celów, które wyłożył przywódca pakistańskich muzułmanów Sajjid Abul A’la Maududi; oświadczył on, że gdy muzułmanie znajdują się pod rządami innowierców, „wówczas wierni mają obowiązek robić, co w ich mocy, by odebrać innowiercom władzę i podporządkować ich islamskiemu stylowi życia”358. Komentarze Maududiego pozostają w całkowitej zgodzie z teologią i historią islamu oraz z Koranem, a przynajmniej z jego interpretacją, która od wieków uważana jest przez muzułmanów za słuszną. Taki też jest cel współczesnych dżihadystów; dlatego powinno to być główne kryterium zawierania przez Stany Zjednoczone sojuszy z krajami muzułmańskimi.

Należy rozpocząć w pełnym zakresie „Projekt Manhattan”, by pozyskać nowe źródła energii – żeby niezbędna reorganizacja naszych sojuszy nie ograniczała się jedynie do deklaracji słownych. Prezydent Bush poczynił w tym kierunku pierwszy nieśmiały krok w kwietniu 2005 roku, kiedy to wezwał do budowy nowych elektrowni jądrowych oraz rafinerii ropy naftowej, chcąc w ten sposób zmniejszyć zależność Ameryki od zagranicznych (tj. saudyjskich) dostaw energii360. Była to jednak tylko prowizorka, podczas gdy potrzebowaliśmy już wtedy remontu kapitalnego. Trzeba zrobić o wiele więcej. „Projekt Manhattan” jest celowo wybraną analogią. Podczas drugiej wojny światowej Stany Zjednoczone zainwestowały miliony dolarów i zaangażowały najtęższe umysły świata w prace nad projektem bomby atomowej. Czy współcześnie dokłada się takich samych starań, by ukrócić naszą zależność od saudyjskiej ropy?

Lokalne działania przeciwko dżihadowi

Pierwszym i najważniejszym elementem, którego potrzebujemy, by móc na własnym podwórku pokonać dżihad, jest dobrze poinformowane społeczeństwo obywatelskie:

1. Czytaj Koran

W 1141 roku Piotr Czcigodny, opat z Cluny, kazał przetłumaczyć Koran na język łaciński. Później każdy kaznodzieja biorący udział w wyprawach krzyżowych miał obowiązek zaznajomić się z tym tekstem. Skoro Europejczycy wybierali się na Bliski Wschód, by stanąć do walki z muzułmanami, oczywiste było, że muszą mieć pewną wiedzę na temat mentalności przeciwnika. W Stanach Zjednoczonych sam pomysł, że znajomość Koranu i zasad islamu mogłaby przyczynić się do wyjaśnienia niektórych kwestii w obszarze walki z terroryzmem, spotyka się z obojętnością, kpiną i oskarżeniem o rasizm. Profesor Mahmud Mamdani z Wydziału Antropologii i Stosunków Międzynarodowych Columbia University niedawno sam wyraził się z pogardą na temat teorii, jakoby w Koranie można było znaleźć jakiekolwiek informacje na temat współczesnego terroryzmu:

11 września byłem w Nowym Jorku. W ciągu kilku tygodni po atakach gazety podawały, że Koran stał się jedną z najczęściej kupowanych książek w Stanach Zjednoczonych. Co ciekawe, Amerykanom wydawało się, że w Koranie znajdą wyjaśnienie motywów, jakimi kierowali się ci, którzy przeprowadzili ataki na World Trade Center. Niedawno zastanawiałem się, czy ludność z Faludży też czyta Biblię, chcąc zrozumieć, dlaczego Amerykanie ich bombardują. Szczerze w to wątpię’.

To faktycznie ciekawe, że Mamdani i jego wydawcy uznali powyższy fragment za trafny argument i przekonującą analogię. Czy to naprawdę takie dziwne, że Amerykanie czytają Koran, chcąc zrozumieć motywy ludzi, którzy co chwila cytują tę księgę w oficjalnych komunikatach wyjaśniających ich działania? Znacznie bardziej dziwi fakt, że Mahmud Mamdani uznał, iż dobrze wyszydzi to zjawisko, porówując je do mieszkańców Faludży rzekomo czytających Biblię; współczesna polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych, mimo mrocznych pogłosek i wątpliwości dotyczących chrześcijańskiego wyznania Busha szerzonych przez przedstawicieli politycznie poprawnego stronnictwa, nigdy nie opierała się explicite czy implicite na Biblii ani na zasadach chrześcijaństwa – wyjątkiem mogą być jedynie przypadki, kiedy to podczas działań wojennych żołnierze starają się unikać szerzenia ofiar wśród ludności cywilnej (zasadę tę wielokrotnie łamano). Na pierwszy rzut oka widać, że to całkowite przeciwieństwo Osamy bin Ladena i jego przesłania wywiedzionego wprost z Koranu – chyba że ktoś ewidentnie nie chce tego widzieć lub ma ochotę celowo przesłonić ten kontrast.

2. Uczciwie zgłaszaj działania związane z dżihadem prowadzone w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej

Dobrze poinformowane społeczeństwo obywatelskie nie ogranicza się do czytania Koranu i innych źródeł islamskich. Domaga się również rzetelnego przekazywania wiadomości w mediach oraz uczciwości ze strony organów ścigania, jeśli chodzi o ataki terrorystyczne w Stanach Zjednoczonych. W rozdziale 2 części III widzieliśmy, że dla takich ataków często znajduje się całkiem inne wyjaśnienie. Takie zaciemnianie niewątpliwie wynika ze strachu urzędników państwowych przed rozwścieczeniem ugrupowań, które uskarżają się później na dyskryminację muzułmanów w Ameryce. Postępowanie to obraża jednak inteligencję i przyzwoitość amerykańskiego społeczeństwa. Niechęć przedstawicieli władzy do wyciągania oczywistych wniosków uniemożliwia nam podejmowanie obiektywnych decyzji co do tego, jak prowadzić walkę z terroryzmem. Dlatego taką strategię trzeba ukrócić.

3. Zrewiduj swoje spojrzenie na organizacje muzułmańskie

Każde ugrupowanie muzułmańskie w Ameryce, które nie odetnie się jednoznacznie, w słowach i czynach, od wszelkich obecnych i przyszłych zamiarów zastąpienia amerykańskiej konstytucji islamskim szariatem, należałoby zaklasyfikować jako organizację polityczną, a nie religijną, i jako takie poddać wymogom i przepisom, jakich muszą przestrzegać organizacje polityczne.

4. Bądź dumny z kultury zachodniej

Najwyższy czas, by szkoły przestały wykreślać słowo „krzyżowcy” z nazwy swojej drużyny. Negatywne skutki wielokulturowości to samobójcza nienawiść wobec Zachodu, w jakiej wyrastają nasze dzieci. Trzeba dołożyć starań, by naprawić wyrządzone zło, i na początek wykorzenić etos wielokulturowości ze szkolnych podręczników oraz z pozostałych obszarów naszej kultury. Zachodnia cywilizacja dała światu koncepcję praw człowieka, które są powszechnie uznawane (z wyjątkiem świata islamskiego), postęp technologiczny, który przerósł najśmielsze oczekiwania ludzi żyjących w poprzednich epokach, oraz wiele innych osiągnięć. Mimo to nasi przywódcy i nauczyciele powtarzają nam, że przed resztą świata mamy się wstydzić.

Czas się temu przeciwstawić i powiedzieć: „Dość!”. Czas zacząć uczyć dzieci, by były dumne z naszego dziedzictwa kulturowego – żeby wiedziały, że mają kulturę i historię, za którą mogą i powinny być wdzięczne, że nie są dziećmi i wnukami ciemiężycieli i złoczyńców oraz że warto bronić własnego domu i rodziny przed tymi, którzy chcą nam to wszystko odebrać, a żeby osiągnąć swój cel, nie cofną się nawet przed zabójstwem. Proszę bardzo. Można to nawet nazwać kolejną krucjatą.

Fragment książki wydawnictwa Fronda
Robert Spencer „Niepoprawny politycznie przewodnik po islamie i krucjatach”

Książkę można kupić w Księgarni Ludzi Myślących:
http://www.xlm.pl/niepoprawny-politycznie-przewodnik-po-islamie-i-krucjatach/

22 komentarz do “Nasza współczesna krucjata

  1. Autor w tekście powiela mit o rozwijającej się eurabii, że rzekomo muzułmanie w połowie XXI w. będę stanowić większość mieszkańców Europy zachodniej. W rzeczywistości zgodnie z rzetelnymi opracowaniami (np PewResearchCenter) w roku 2030 muzułmnie będą stanowili trochę ponad 10% mieszkańców takich krajów jak Niemcy i Holandia. Dwadzieścia lat później nie będzie skoku do większości. Wśród muzułmanów dzietność jest większa niż u rdzennych Europejczyków ale spada. Podobnie jest również z krajami muzułmańskimi, tam dzietność w niektórych wypadkach jest nawet mniejsza niż poziom zastępowalności pokoleń (2,1) tak jak w Europie. Przykładami takich krajów są Turcja, Iran, Albania. Przytaczanie skrajnych przypadków jak szwedzkie miasto Malmo nie zastąpi spojrzenia całościowego.
    Przytaczanie takiego mitu demograficznego jako argumentu świadczy o ułomności warsztatu autora. W czasach gdy autor pisał swoje dywagacje badania demografii muzułmańskiej nie były tak popularne jak dzisiaj, chociaż nawet wtedy takie opowieści powiny wzbudzać poważne wątpliwości o swoją prawdziwość
    W całym tekście uproszczeń i nieścisłości jest wiecej, ale to typowe dla Roberta Spencera

    1. – Co prawda dzietność muzułmańska spada, jednak nawet spadając jest większa niż u rdzennych Europejczyków.

      – Nie zapominajmy również, że średni wiek muzułmanina w Europie to 32 lata, natomiast Europejczyka – 42. Oznacza to, że jest wyższy odsetek ludzi starszych wsród Europejczyków niż muzułmanów. Podczas gdy Europa się starzeje, populacja muzułmańska już na dzień dzisiejszy jest na ogół młodsza.

      – Bierz pod uwagę ciągły przypływ młodych muzułmanów spoza Europy. Przodują tutaj Hiszpania, Francja i Anglia, z najwyższym przypływem netto.

      – Małżeństwa z muzułmanami, w których to Europejka musi się dostosowac do warunków, a dziecko musi być wychowane w wierze islamskiej. Jeśli facet chce się ożenić z muzułmanką, musi przejść na islam. W efekcie osłabia się rodzinę Europejską, a wzmacnia muzułmańską.

      – Szwedzkie Malmo oczywiście nie jest odwierciedleniem całości, jest jednak dobrym przykładem, co czego dochodzi, kiedy pozwala się im na tworzenie enklaw. To miasto, razem z Marsylią, są dziś uwazane za jedne z najniebezpieczniejszych miejsc w Europie. Istnieją także dzielnice w Szwecji, gdzie prawo jest notorycznie łamane, panoszą się gangi, a pomoc ze strony służb porządkowych juz nie dochodzi, bo jest atakowana przez miejscowych. Jest to potwierdzenie tak zwanej 'islamskiej reguły liczb’ – im więcej muzułmanów na danym terenie, tym gorsza jest sytuacja kobiet, mniejszosci religijnych, apostatów i poszanowania powszechnie praw człowieka ogółem. Na marginesie, tylko kraje muzułmańskie nie zaakceptowały tej Uniwersalnej.

      – Już dzisiaj muzułmanie są znaczącą grupą nacisku, a politycy ulegają ich presji, godząc się na ich warunki. Już teraz bodajże we Francji powstała pierwsza muzułmańska partia polityczna, która bez żenady startuje do wyborów. Może i w roku 2030 muzułmanie nie będą większością w Europie, jednak będą na tyle liczni, że staną się znaczącą siłą polityczną. Jeśli drogą demokratycznych wyborów doszliby do władzy, zaowocowałoby to szariatem, który jak wiadomo prowadzi do erozji kultury i kurczenia się populacji nie-muzułmańskiej. Los Europy byłby wówczas przesądzony, ponieważ dhimma popchałaby ludzi do konwersji, o czym uczy nas aż za dobrze historia Bliskiego Wschodu.

    2. Przy prognozach demograficznych bierze się pod uwagę strukture wiekową populacji i własnie w związku z tym przewiduje sie że muzułmanie będą stanowili max blisko 10% mieszkańców zachodniej Europy i pewnie max kilkanascie procent w 2050 r.
      Przy prognozach demograficznych bierze sie również pod uwagę ruchy migracyjne. Imigracja w liczbach w krajach zachodniej Eropy nie zmienia się mocno z roku na rok, więc można przewidywać wartość i znaczenie tej składowej. Np wyobraźmy że w jakimś mieście mieszka tylko 10 muzułmanin a co roku do miasta imigruje 10 muzułmanów (punkt początkowy), więc po roku liczba muzułmanów wzrośnie o 100%, po dwóch latach o 50%, po trzech lartach o 33% (dokładnie 1/3), po dziewięciu latach o 10%, w takiej sytuacji znaczenie migracji na populację jest coraz mniejsze. Podobnie jest przy ustalaniu znaczenia migracji w sytuacji rzeczywistej, w uproszczeniu oczywiście.
      Kultura ewoluuje, Europa za 50lat będzie się różnić od tej którą znamy dzisiaj tak samo jak Europa dzisiaj różni się od tej sprzed 50lat. Widok hidżabów na ulicy i meczetów w europejkich miastach stanie się popularniejszy, na znaczeniu pewnie nabiorą muzułmańskie swięta religijne. Muzułmanie też nabiorą znaczenia w polityce, wzrośnie znaczenie spraw bliskowschodnichj, pakistańskich itp. mniej niż 1/5 społeczeństwa nie przejmie jednak władzy, w demokracji to mało realne. Muzułmańskie partie moga się pojawić i nabrać na znaczeniu ale w ograniczonym zakresie. Muzułmanie są podzieleni w wielu płaszczyznach. Narodowo są Turcy, Arabowie, Pakistańczycy, Bengalczycy i inni, religijnie są sunnici, szyici, jeszcze różne religijne prady jak Bractwo Muzułmańskie, salafici, Dżamaa Attablih, Hizb Attahrir, wiele osób ma świeckie poglądy lewicowe, liberalne. Te wszystkie grupy mogą miec wspólne punkty jak chociażby chęć obchodzenia świąt, budowy meczetów, ale podziały moga być zbyt duze aby występować pod jedną partią czy jednym ruchem politycznym.

      1. ”Kultura ewoluuje, Europa za 50lat będzie się różnić od tej którą znamy dzisiaj tak samo jak Europa dzisiaj różni się od tej sprzed 50lat. Widok hidżabów na ulicy i meczetów w europejkich miastach stanie się popularniejszy, na znaczeniu pewnie nabiorą muzułmańskie swięta religijne. Muzułmanie też nabiorą znaczenia w polityce, wzrośnie znaczenie spraw bliskowschodnichj, pakistańskich itp.”

        Nic dodać nic ująć, sam podałeś powody dla których ”islamofobia” to nic innego jak czysty rozsądek. Sam doskonale wiesz, że większość muzułmanów to sunnici.

        Jak zdefiniujesz 'liberalnego’ muzułmanina? Taki który jest przeciwko karze śmierci za apostazję lub za homoseksualim? A może taki, który nie uważa terrorystów za bohaterów walczących z wydumanym 'imperializmem’? https://www.youtube.com/watch?v=-2-CgngOri4&index=65&list=WL

        Poglądy które my Europejczycy uważamy za radykalne nie budzą kontrowersji wśród muzułmanów.
        http://www.washingtonpost.com/blogs/worldviews/wp/2013/05/01/64-percent-of-muslims-in-egypt-and-pakistan-support-the-death-penalty-for-leaving-islam/

        http://janwojcik.natemat.pl/130395,jak-szeroki-jest-margines-islamskiego-ekstremizmu-50

        Akurat te wszystkie zgrupowania które wymieniłeś są RADYKALNE.

      2. Nic dodać nic ująć, sam podałeś powody dla których ”islamofobia” to nic innego jak czysty rozsądek. Sam doskonale wiesz, że większość muzułmanów to sunnici.

        Jak zdefiniujesz 'liberalnego’ muzułmanina? Taki który jest przeciwko karze śmierci za apostazję lub homoseksualim? A może taki, który nie uważa terrorystów za bohaterów walczących z wydumanym 'imperializmem’? https://www.youtube.com/watch?v=-2-CgngOri4&index=65&list=WL

        Poglądy które my Europejczycy uważamy za radykalne nie budzą kontrowersji wśród muzułmanów.
        http://www.washingtonpost.com/blogs/worldviews/wp/2013/05/01/64-percent-of-muslims-in-egypt-and-pakistan-support-the-death-penalty-for-leaving-islam/

        http://janwojcik.natemat.pl/130395,jak-szeroki-jest-margines-islamskiego-ekstremizmu-50

        Akurat te wszystkie zgrupowania które wymieniłeś są RADYKALNE.

      3. Lontku,
        znowu snujesz swoje chore wizje, tak bardzo odległe od realiów.
        Co do imigracji chyba orientujesz się ile tego bydła przybywa nielegalnie do Europy? Po pierwsze jako „uchodźcy” z Afryki Północnej.
        Po drugie jako „look-like” obywatele Szwecji na skradzione paszporty. Czysta demografia to inna kwestia.
        Z kolei twoja kolorowa wizja multi-kulti za 50 lat odstaje jeszcze bardziej.
        Oczywistym jest, że muzuły się nie integrują, tworzą zamknięte strefy i grupy przestępcze.
        „na znaczeniu pewnie nabiorą muzułmańskie swięta religijne” – ponury żart? Święto ofiarowania czyli czyste barbarzyństwo ma nabrać znaczenia w Europie? Sam udowadniasz,że na leży bronić naszej tożsamości i jak najszybciej podjąć kroki zabezpieczające Europę.
        Pakistan, Bliski Wschód. Jeszcze bardziej ponury żart. Zezwierzęcenie w postaci islamu i szariatu chcesz aplikować na nasz teren?
        Wreszcie brednie o różnorodności narodowej.
        Cienki jesteś Bolek. Nie wiesz co to umma i dar al-islam ? Nie wiesz, że islam zabrania nacjonalizmu?

        Nacjonalizm to pojęcie obce islamowi, ponieważ wzywa ono do zjednoczenia w oparciu o więzy rodzinne i plemienne, podczas gdy islam jednoczy ludzi w oparciu o ‘Aqidah , tzn. wiarę w Allaha i Jego Wysłannika (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim). Islam wzywa do więzów ideologicznych.

        Grupowanie muzułmanów na podstawie plemiennego rodowodu jest wyraźnie zabronione. Abu Dałud przekazał, że Wysłannik Allaha (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) powiedział: „Nie jest jednym z nas ten, kto wzywa do ‘Asabijjah[1] (nacjonalizmu/przynależności plemiennej) lub walczy o ‘Asabijjah, lub za ‘Asabijjah umiera.”

        W innym hadisie, Wysłannik Allaha (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) – odnosząc się do nacjonalizmu, rasizmu i patriotyzmu, powiedział: „Zostawcie go, jest zgniły.” [Muslim i al-Bukhari] A w hadisie zapisanym w Miszkat al-Masabith, Wysłannik Allaha powiedział: „Ten, kto wzywa do ‘Asabijjah, to jakby uderzał swego ojca w genitalia.”

      4. Nic dodać nic ująć, podałeś powody dla których ”islamofobia” to nic innego jak czysty rozsądek. Sam doskonale wiesz, że większość muzułmanów to sunnici i pomimo pewnych różnic więcej ich tak naprawdę łączy niż dzieli.

        Jak zdefiniujesz 'liberalnego’ muzułmanina? Taki który jest przeciwko karze śmierci za apostazję lub homoseksualizm? A może taki, który nie uważa terrorystów za bohaterów walczących z wydumanym 'imperializmem’? Profesor nauk politycznych i stosunków międzynarodowych Bassam Tibi w swojej książce ”Political Islam” dzieli muzułmanów na trzy grupy: dżihadystów realizujących cele zbrojne, islamistów realizujących podobne cele w sposób polityczny oraz konserwatystów którzy będą realizowali te cele w dogodnym i bezpieczniejszych dla nich momencie momencie.

        Poglądy które my Europejczycy uważamy za radykalne nie budzą kontrowersji wśród muzułmanów. Z Washington Post: ”One of the questions, which Pew asked of Muslims in 38 countries from Europe, Asia, Africa and the Middle East, was whether or not they support making sharia the official law in the country. In many countries, the answer was overwhelmingly yes. In fact, according to the 2013 Pew Research Center report, 88 percent of Muslims in Egypt and 62 percent of Muslims in Pakistan favor the death penalty for people who leave the Muslim religion. This is also the majority view among Muslims in Malaysia, Jordan and the Palestinian territories. It’s important to note, though, that this view is not widely held in all Muslim countries or even among Muslims in these regions. In Bangladesh, another majority Muslim South Asian state that has a shared heritage with Pakistan, it is about half as prevalent, with 36 percent saying they support it”. Niestety nie można wstawiać tutaj linków, po wątku znajdziesz dane na temat pozostałych krajów muzułmańskich.

        Oto wątek z innego artykułu:
        Prof. dr. Ruud Koopmans z Berlińskiego Ośrodka Nauk Społecznych (WZB) na podstawie przeprowadzonych badań twierdzi, że od 40 do 50% muzułmanów w Europie Zachodniej może być określonych jako fundamentaliści. (…) Na obraz fundamentalisty w jego badaniach składają się trzy przekonania: konieczność powrotu do korzeni religii; wiara w jedyną prawdziwą i obowiązującą interpretację religii; uznanie praw religijnych za ważniejsze od świeckich. Muzułmanów w Zachodniej Europie (Zródło: Journal of Ethnic and Migration Studies)

        Akurat te wszystkie zgrupowania które wymieniłeś są RADYKALNE. smile

      5. Nie znam jakichś wiarygodnych danych na temat tego o ile wzrosła w ostatnich latach liczba uchodźców w Europie. Nie wierzę jednak że jest to liczba która ma doprowadzić do tego że muzułmanie w Europie będą większościa i przejmą władzę w 2050 r. Taki scenariusz jak na razie to fantastyka.
        W islamie istnieją wersety zgodnie z którymi muzułmanie powinni być jedną grupą religijną. Deklaracje w postaci pism jednak nie zawsze przekładają się na rzeczywiste postępowanie ludzi którzy te pisma wyznają. Bangladesz oddzielił się od Pakistanu chociaż oba narody były muzułmańskie (w wiekszości sunnickie). Afganistan chociaż w wiekszości muzułmński pogrążony jest w waśniach etnicznych. No i jest współczesny Bliski Wschód, miejsce zajadłych walk gdzie każda z walczących stron wyznaje islam, chrześcijanie to niewielki dodatek. Jeszcze k=trochę innych miejsc się znajdzie. To czy islam uznaje nacjonalizm czy nie to kwestia wtórna, można za to powiedzieć że tródno jest wyobrazić tych wszystkich ludzi, tak skonfliktowanych, razem współpracujących ze sobą w jednej partii politycznej. Taka partia byłaby tym tródniejsza do założenia że każdy kraj Europy Zachodniej ma jeszcze bardziej wymieszaną wspólnotę muzulmanów z większej ilosci grup etnicznych i religijnych niż np. tylko Afganistan, czy tylko Syria osobno.
        Peter nazywając muzułmańskie święta barbarzyństwem mozesz mówić o swoich odczuciach, nie są to fakty. Nie każdy te odczucia podziela.
        Mówiąc o wzroście znaczenia spraw bliskowschodnich miałem na myśli problemy tego regionu które staną się ważniejsze dla Europy wraz ze wzrostem ilości ludzi wywodzących się z tamtąd i mieszkających w Europie, chociażby konflikty militarne.

        1. Lontku,
          dla każdego cywilizowanego człowieka Święto Ofiarowania jest barbarzyństwem.
          Jeśli ty jesteś zdeprawowany i tego nie dostrzegasz to twoja sprawa. Problemem Pakistanu jest szariat i nie powinien on być ważny dla Europy poza współczuciem dla prześladowanych tam chrześcijan. Podobnie z Egiptem. Pisze się stamtąd a nie z tamtąd. Naucz się języka polskiego durniu.

        2. Peter
          Szybko pisząc popełniłem trochę błędów. Możesz zostać korektorem moich tekstów, jezeli czujesz takie powołanie, nie będę ci odmawiać.
          Barbarzyństwo jest pojęciem względnym gdy się je używa do opisu rytuałów religijnych. Przekonałem się już że zrozumienie takiego punktu widzenia komuś kto pisze jakby ze złości dusił się własną żółcią może być trudne.

          1. Lontku,
            ja wielokrotnie się przekonałem, że muzułów charakteryzuje relatywizm moralny. Natomiast masowe zarzynanie zwierząt dla przyjemności jest barbarzyństwem
            dla każdego przyzwoitego, cywilizowanego człowieka.
            Eid al-Adha pokazuje nam wyraźnie jaką patologią jest islam.

          2. Rytuały obcych religii często wydają się niedorzeczne, śmieszne, barbarzyńskie, tak są postrzegane również rytuały katolickie u wyznawców innych religii, również chrześcijańskich. Z tym zarzynaniem dla przyjemności sam to wydumałeś. Mięso pochodzące z uboju w czasie świąt muzułmańskich jest rozdawane rodzinie i obcym ludziom, teoretycznie ubogim. Mięso nie rośnie na drzewach, trzeba wpierw uśmiercić zwierze. Po podliczeniu ile zwierząt jest zabijanych aby wytworzyć w Polsce kiełbasę pewnie też wyjdzie uśmiercanie masowe. Karp na wigilię też nie rośnie jak marchwewka.

          3. Lontku,

            są dostępne materiały pokazujące jak wygląda ubój halal. To „uśmiercanie” wykonywane jest w barbarzyński sposób. Dla każdego cywilizowanego człowieka jest to nie tylko niedorzeczne, ale również pokazuje jakimi zwyrodnialcami są muzułmanie.

          4. Ubój zwierząt podobny do muzułmańskiego stosują Żydzi związani od wieków z Europą i tak jak muzułmanie związani z kulturą pasterską. Podobny ubój stosują również Hindusi i pewnie jeszcze inne nacje i religie. Łatwe określanie dużej grupy ludzi jako zwyrodnialców i barbarzyńców, a innych ludzi jako cywilizowanych nie sprawia że ci ludzie tacy są, powoduje natomiast że te słowa przestają coś sensownego znaczyć.

          5. Jeżeli chcesz udowodnić że to coś miało ładne oczka, nosek, biegało wdzięcznie po podwórku to pomysl wpierw o parówkach, pasztetach, garmażerce, hamburgerach, stekachj itp. sprzedawanych na całym świecie w ilościach masowych. Weganizm jeszcze póki co nie jest wpidsany do kanonu humanizmu, więc jesteś raczej osamotniony w swojej walce. Strzał pistoletem pneumatycznym w łeb zwierzęcia jeżeli chcesz możesz uwazać za humanitarny, nie każdy i ten pogląd podziela. Są jeszcze mysliwi, czyli sport dla bardziej majętnych, hiszpańska korrida. Te ostatnie praktyki które wymiemiłem są stosowane wyłacznie dla zabawy, w muzułmańskim święcie mięso jest spożywane i rozdawane jako datek. Tak jak pisałem poza islamem też takie praktyki są stosowane, w tym w judaiźmie który historycznie wywodzi się od bliskowschodnich pasterzy.
            Nad ofiarami zbrodni w Tunisie wolę milczeć, z szacunku. Jeżeli mam się z kimś utożsamiac to z Tunezyjczykami którzy okazali solidarność i sprzeciw w protestach po zamachu.

    3. Każdy ma prawo do uproszczeń i nieścisłości:). NAWET przeciwnik islamu;). Tym bardziej, gdy przeciwnik posługuje się fałszem, uproszczeniami („wszystkie Europejki do dz*ki”) i nieścisłościami („krucjaty to był najazd ma miłujących pokój pokojowych muzułmanów”). smile

  2. Ja sto razy to już pisałem i dalej będę pisać. Możemy zacząć naszą krucjatę od zaraz. Pogonić jewropejskie PO, nie kupować nic co jest halal, żadnych kebabów u turasów, nie zachwycać się Czeczenami, nie jeździć na wakacje do Egiptu i innych kozojebczych krajów. To na początek

  3. Uprzedzając to co napiszecie u Was o tym, jak parszywi islamiści wymordowali tylu niewinnych turystów w Tunezji!!! Czuję sie naprawdę zawiedziony tym,że nie możemy liczyć nawet na najmniejszą szansę powstania nowych krucjat!!!Mimo tego,że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują,że następne tego typu zamachy mogą być wykonane w krajach Europy Zachodniej!!!Wielu zwykłych ludzi zadaje mi pytania-„skąd u mnie taka zawziętość przeciwko islamowi i muzułmanom?!”.Zwykle pokazuję im archiwalne materiały o islamie!!! Tłumaczę też,że mimo iż jestem wyznania katolickiego,nie zawahałbym się walczyć z muzułmanami,każdą bronią jaką dostałbym w swoje ręce i jaką umiałbym się posłużyć!!! Wiem,że wielu z Was nie wyznaje żadnej religii,ale nie wierzę,że nie uznajecie, choćby odrobinę,zasady dekalogu!!! Dlatego teraz,wolę angażować się w walkę z islamem w internecie,żebyśmy się dobrze zastanowili zanim”nasz dom-Polska”zakopiemy,i to dosłownie,w islamskie gówno!!!

Dodaj komentarz