Wywiad z Robertem Spencerem
Przetłumaczony tekst to wywiad przeprowadzony z Robertem Spencerem dla grupy Inicjatywa1683, oddolnego ruchu przeciwstawiającego się islamizacji Niemiec. Wywiad został przeprowadzony dzień po demonstracji zorganizowanej w Stuttgardzie, gdzie Spencer wypowiadał się na temat islamizacji. W trakcie swojego przemówienia został zagłuszony, zakrzyczany i wygwizdany przez przedstawicieli Antify, anarchistów i innych lewicowców.
Robert Spencer jest znanym pisarzem i bloggerem w Stanach Zjednoczonych. Jest współzałożycielem ruchu Stop Islamizacji Ameryki i prowadzi stronę JihadWatch.org. Jest autorem trzynastu książek na temat Islamu. Studiował religioznawstwo na Uniwersytecie Północnej Karoliny. Studiował islamską teologię, prawo i historię od lat 80-tych. Jest katolikiem pochodzenia tureckiego. Jego dziadkowie zostali wygnani z Imperium Osmańskiego, ponieważ nie chcieli przejść na Islam. Spencer islamem zainteresował się na studiach, po tym jak muzułmańscy studenci próbowali go nawrócić. W 2013 roku, brytyjskie Biuro Spraw Wewnętrznych (Home Office) wydało mu zakaz wkraczania na teren Wielkiej Brytanii, ponieważ jego obecność ‘popsuła by stosunki społeczne’. Przyczyniły się do tego lewicowe anty-faszystowskie organizacje, których petycja zebrała 26 tysięcy podpisów. Jednocześnie ten sam Home Office nie widzi problemu w legalizacji Bractwa Muzułmańskiego i udzielaniu azylu islamskim radykałom.
Co oznacza dżihad?
Robert Spencer: Dżihad po arabsku oznacza ‘walkę’. To słowo ma wiele skojarzeń, jednak jego głownym znaczeniem w świecie islamskim jest toczenie wojny przeciw innowiercom w celu podbicia i podporządkowania ich wedle prawa Szariatu, i odebranie im podstawowych praw. Imperatywem jest wykorzystywanie różnorodnych metod walki w celu osiągnięcia tego celu.
Czym różni się islamizacja w Niemczech od islamizacji w Stanach Zjednoczonych?
RS: Islamizacja Niemiec jest w bardziej zaawansowana, niż ta w USA. Tutaj, jak mieliśmy okazję zaobserwować na demonstracji w Stuttgardzie, że siły islamu a także ich lewicowi poplecznicy są o wiele bardziej agresywni. Jednak podejrzewam, że skoro stanowisko zarówno amerykańskich jak i niemieckich elit politycznych jest takie samo, mianowicie bycie obojętnym wobec islamizacji, a nawet ciepło ją przyjmując, sytuacja w Niemczech powtórzy się i w Stanach. Uważam też, że pogorszy się w obydwu krajach w przyszłości.
Czy społeczeństwo amerykańskie jest bardziej świadome działalności politycznego islamu niż niemieckie?
RS: Myślę, że ani jedno, ani drugie nie ma jakiejś większej świadomości. Prawdopodobne w Europie Zachodniej więcej ludzi jest świadomych tego problemu, ponieważ jest bardziej zaawansowany. Uważam jednak, że liczby wzrostą w miarę jak sytacja będzie stawać się coraz trudniejsza.
Co jest największym zagrożeniem dla Niemiec dzisiaj?
RS: Uważam, że islamizacja jest największym zagrożeniem, przed jakim stoją dziś Niemcy, tak samo jak inne europejskie narody. Populacja rdzennych Europejczyków nie rośnie bowiem w tym samym tempie, co muzułmańska. Biorąc to pod uwagę, w końcu powstaną duże mniejszości muzułmańskie, a nawet większości w paru miejscach. Ponadto, nie ma żadnych sygnałów, że mniejszość turecka w Niemczech porzuci polityczne elementy islamu, które głoszą islamską supremację. Muzułmanie staną się coraz bardziej asertywni z biegiem czasu, co zaprowadzi do ostrzejszych starć między nimi a rdzennymi mieszkańcami.
Co jest największą szansą dla Niemiec?
RS: Największą szansą dla Niemiec to przebudzić się po tym co widzieliśmy na demonstracji. Musicie zrozumieć, że ci agresywni protestujący staną się bardziej asertywni, jeśli zobaczą, że nie muszą ponosić konsekwencji własnych czynów. Jest to też okazja, żeby powstrzymać ich zanim będzie za późno.
Co to jest i na czym polega islamski lobbying?
RS: Widziałaś wczoraj, kiedy przeprowadzałaś wywiad z paroma członkami demonstracji… Nie potrafili odpowiedzieć ci, dlaczego tam się znaleźli. Rozumieli, że islam to religia pokoju, religia taka jak każda inna, a każdy sprzeciw wobec niej to bigoteria, a nawet rasizm. Islam to jedyna wiara na świecie, która rozwinęła machinę propagandową, która angażuje się w skoordynowany i świadomy wysiłek, by wybielić negatywne aspekty islamu bądź wmówić ludziom, że te aspekty nie istnieją w ogóle. Jeśli już, to twierdzą, że to robota maleńkiej mniejszości ekstremistów, którzy przekręcają nauki prawdziwego islamu. Jest to kampania stworzona, by nie-muzułmanie odrzucili własne tarcze i przymknęli oko na rosnące islamskie populacje. Dezinformacja jest podawana na tacy w bardzo wyszukany sposób. Wmawia się nam oczywiste łgarstwa na temat islamu, między innymi to, że jest on pokojowy i nie zawiera żadnych elementów politycznych. Problem polega na tym, że są one ochoczo podchwytywane przez lewicowe media i elity rządzące. (…)
Islamski lobbying działa na wielu polach i używa wielu metod. Lobbyści działają poprzez media, apelują do agencji rządowych… Za każdym razem, kiedy jest atak terrorystyczny, media zwracają się do organizacji muzułmańskich, których rzecznicy powtarzają, że islam nie ma z tym nic wspólnego, że nie był dokonany w imieniu islamu, nawet jeśli zamachowcy dobitnie to podkreślają. Dodają też, ze prawdziwy powód do zmartwień to odwet ‘rasistów’ na niewinnych muzułmanach. Właśnie w taki sposób to funkcjonuje, a funkcjonuje po to, żeby odwrócić uwagę od przemocy i nienawiści muzułmanów oraz dodatkowo pokazać ich jako ofiary.
Co jest naszą ochroną?
RS: Jedyną ochroną, jaką mamy, to prawda. Nie stawi się na za nami rząd, media ani opinia publiczna. Zarówno muzułmańscy aktywiści jak i apologeci przesiąknęli każdy aspekt społeczeństwa i osiągnęli sukces. Jednak to, co oni mówią jest nieprawdą, a my musimy się temu przeciwstawić i nigdy się nie poddawać.
Czy zwyczajni muzułmanie są świadomi prawdziwych intencji islamu?
RS: Sądzę, że wśród muzułmanów, jak i wśród chrześcijan czy innej grupy religijnej, istnieje wielu ludzi, którzy identyfikują się z jakąś religią, jednak nie zwracają uwagi na to, czego ona tak naprawdę naucza. Jest też oczywiście wielu ludzi, którzy biorą te nauki bardzo poważnie do serca. Pytanie brzmi: Czy muzułmanie, którzy nie wiedzą bądź nie obchodzi islam polityczny, przeciwstawili by sie muzułmanom, którzy chcą go wprowadzić w życie? Uważam, że to mało prawdopodobne, ponieważ oni wciąż identyfikują się jako muzułmanie.
Czy islam jest religią czy polityczną dyktaturą?
RS: Napewno jest to polityczna dyktatura ubrana w religijne szaty. Nie posunąłbym się tak daleko żeby mówić, że Islam nie jest religią. Religia z definicji zbliża ludzi do Boga, a Islam spełnia to kryterium. Jednak aspekt polityczny, pomimo że jest ignorowany na zachodzie, gra w Islamie pierwsze skrzypce. Jeśli zajrzysz do Koranu i Hadisów, dowiesz się, że Islam ma na celu stworzenie systemu politycznego, a religia jest na drugim planie.
Czy istnieją oznaki zjednoczenia się islamu z marksizmem?
RS: Jest wiele znaków potwierdzających unię między islamem i marksizmem. Oba posiadają totalitarny impuls. Oba dążą do stworzenia raju na ziemi przy użyciu terroru. Marksiści wyobrażają sobie społeczeństwo, gdzie panuje kompletna sprawiedliwość i równość, którą buduje się na represji jednostek występujących z szeregu. To w zasadzie prawo islamskie, które ma na celu stworzenie perfekcyjnego islamskiego społeczeństwa rządzonego prawem Szariatu, a dysydenci są kamienowani, ich kończyny są amputowane czy eliminuje się ich w inny sposób. Widzę tutaj głębokie ideologiczne pokrewieństwo. Na przykładzie Antify widzimy wyraźny sojusz między nimi.
Czy sojusz islamu z marksizmem zaistnieje w Niemczech?
RS: Uważam, że już takowy zaistniał, nie tylko w Niemczech, ale w całej Europie zachodniej. Lewicowo-islamska współpraca już teraz jest w bardzo zaawansowanym stadium. Czy mógłby narodzić się system polityczny bazujący na takiej unii? Oczywiście. Miało to miejsce w Iranie, kiedy sowieccy kolaboranci wsparli islamskich radykałów w obaleniu Szacha. Koalicja, która się wtedy utworzyła, bardzo szybko się rozpadła i Khomeini wyparł komunistów. Prawdopodobnie analogia ta będzie miała miejsce w Europie. Marksiści europejscy dojdą do władzy w sojuszu z islamistami, jednak bardzo szybko odkryją, że nie będą w stanie ujarzmić tego tygrysa. Zostaną zepchnięci i wyeliminowani, kiedy powstanie państwo islamskie. Przyczyną jest to, że islam trzyma swoich ludzi w mocniejszym uścisku i jest o wiele brutalniejszy. Marksizm/komunizm, zwłaszcza po upadku Związku Radzieckiego, nie jest już tak znaczący i prężny jak dawniej. Nie poradziłby sobie z terrorem, który muzułmanie wypuściliby ze smyczy. Jednak wciąż mam nadzieję, że do takiego scenariusza nie dojdzie.
Czy Islam indoktrynuje swoich wyznawców, żeby stosowali przemoc wobec tak zwanych ‘niewiernych’?
RS: To trująca ideologia. Można wyobrazić sobie scenariusz, gdzie imamowie w meczetach nawołują wiernych do przemocy wobec niewiernych, co prawdopodobnie już ma miejsce w Niemczech. Nie można tego potwierdzić w 100%, bo treści wygłaszane przez imamów nie są upubliczniane. Parę miesięcy temu widzieliśmy , jak muzułmanin zakatował amerykańskich żołnierzy na lotnisku we Frankfurcie. Nie możemy być pewni, czy faktycznie został namówiony do tego przez imama w meczecie czy nie. Nie byłoby to jednak potrzebne, bo jedyne, co trzeba zrobić, to przeczytać Koran. Były przypadki, gdzie muzułmanie próbowali zabijać, a nie mieli żadnych powiązań z meczetem czy jakąś muzułmańską organizacją. Mohammed Reza Taheri-azar, student Uniwersytetu Północnej Karoliny w USA, wynajął ciężarówkę, wjechał na kampus i próbował potrącić studentów. Udało mu się poranić dziewięciu zanim go zatrzymano. Wyjaśnił, że nie jest ani członkiem Al-Kaidy, ani nawet nie jest powiązany ze Stowarzyszeniem Muzułmańskich Studentów na tej uczelni. Powiedział tylko, że przeczytał Koran i uświadomił sobie, że jego obowiązkiem przed samym Allahem jest zabijać niewiernych. Zatem muzułmanin nie musi wcale ujawniać jakichś sygnałów ostrzegawczych przed atakiem.
Czy istnieją jakiekolwiek plany ludobójstwa?
RS: Nie ma konkretnego planu, jednak przyglądając się dążeniom muzułmanów do destrukcji Izraela, na pewno można zaobserwować, że istnieją wśród nich ludobójcze aspiracje i intencje. Hassan Nasrallah, lider Hezbollahu, wyraził się na ten temat bardzo jasno, kiedy powiedział: ‘Chcemy, żeby Żydzi imigrowali do Izraela, bo oszczędzi nam to zachodu, by polować na nich i zabijać ich na arenie międzynarodowej’. Pomysł ludobójstwa na Żydach jest w świecie islamskim bardzo żywy i jest zainspirowany przez religię. Istnieje bardzo popularny Hadis, który przepowiada: ‘Dzień Ostatni nie przyjdzie, dopóki muzułmanie nie zabiją Żydów i każdy Żyd schowa się za kamieniem i drzewem. Drzewa i kamienie przemówią: O muzułmaninie! Chowa się za mną Żyd, przyjdź i zabij go!’ (Muslim 41:6985). Sugeruje on, że muzułmanie mogą przyspieszyć Dzień Sądu zabijając Żydów. Jeśli chodzi o innych, mają do wyboru śmierć, konwersję lub poddanie się prawie Szariatu. Niekoniecznie prowadziłoby to do ludobójstwa, jednak może, jeśli niewierni będą stawiać opór.
Może Pan podać nazwy grup?
RS: Jeśli chodzi o Izrael – Hamas, Hezbollah… Jeśli chodzi o Europę… Widzisz, mówi się nam ciągle, że islam nie jest monolitem, że istnieje tyle odłamów i sekt… Jednak każde islamskie ugrupowanie na świecie wierzy w to samo. Czytają ten sam Koran, czczą tego samego Mahometa jako idealnego człowieka. W kwestii traktowania innowierców, istnieje między nimi zdumiewająca jedność i zgodność. Każda islamska grupa na Zachodzie powinna być przepytana, jakie jest jej stanowisko na temat walki z niewiernymi i czy mogą odrzucić te agresywne islamu w słowie i czynie, a nawet nauczać przeciwko nim w swoich meczetach i madrassach (szkołach koranicznych). Jednak nikt się tym nie interesuje.
Czy istnieją jakieś plany odnośnie prześladowania chrześcijan?
RS: Nie trzeba nawet mówić o przyszłości, bo dzieje się to już teraz. Chrześcijanie są brutalnie prześladowani w Egipcie, Nigerii, Pakistanie, Iraku, Indonezji… Gdziekolwiek istnieją muzułmańskie większości i chrześcijańskie mniejszości, chrześcijanie padają ofiarą represji. Wpasowuje się to w koraniczny nakaz, że chrześcijanie muszą przyporządkować się muzułmańskiej władzy, nie mają podstawowych praw wówczas. Jeśli tego nie robią, widzi ich się jako niewiernych w konflikcie z islamem i zabijanie ich jest uzasadnione.
(…)
Jakie są różnice pomiędzy islamem a chrześcijaństwem?
RS: Islam to religia wojny, a chrześcijaństwo to religia pokoju. Islam naucza, że ‘Muhammad jest posłańcem Boga. Ci, którzy są razem z nim, są gwałtowni wobec niewiernych, a miłosierni względem siebie’ (Koran 48:29), natomiast Jezus zalecał miłość do wroga i modlitwę za własnych prześladowców. Islam zaleca zemstę ‘oko za oko’, chrześcijaństwo mówi o nadstawieniu drugiego policzka. Istnieją więc fundamentalne różnice między tymi dwoma wiarami. Ludzie często przekręcają to mówiąc, że chrześcijaństwo jest 600 lat starsze od Islamu i za te 600 lat Islam przejdzie tę samą ewolucję. Po pierwsze: nie chcemy czekać 600 lat. Po drugie, nie ma żadnych sygnałów, że islam wyewoluuje tak jak chrześcijaństwo. Oczywiście były w Kościele przypadki, gdzie popełniano zbrodnie i nie ma sensu temu zaprzeczać, jednak te czyny były odchyleniem od nauk Chrystusa. Natomiast zbrodnie popełnione w imię Islamu były i są uzasadnione naukami Mahometa. Jak widzisz, obie religie są diametralnie różne w fundamentach i nie ma szans, żeby rozwinęły się w tym samym kierunku. Chrześcijaństwo zostało zreformowane, ponieważ ludzie powrócili do pierwotnych nauk Chrystusa. W islamie nie można powrócić do czegoś podobnego.
Co chrześcijanie mogą zrobić, z praktycznego punktu widzenia, w obliczu islamizacji?
RS: Chrześcijanie powinni przede wszystkim edukować się na temat Islamu i nauk przez niego głoszonych. Powinni przeciwstawiać się wprowadzaniu prawa Szariatu, sprzeciwiać się używaniu niektórych elementów Szariatu we własnym sądownictwie, co już ma miejsce w Niemczech, i budzić innych wokół siebie. To właśnie chrześcijanie muszą stać na czele tego oporu, ponieważ Islam popiera ich przyporządkowanie, odmawia statusu Jezusa jako Syna Bożego i widzi chrześcijaństwo jako herezję. Muszą zrozumieć, że muzułmanom nie chodzi wyłącznie o religijne współzawodnictwo, ale o zniszczenie chrześcijańskich społeczeństw i odebranie chrześcijanom ich własnych praw. Żadna ilość dialogu, negocjacji czy kompromisów nie zmieni tego zamierzenia.
Dlaczego nie widzimy postępu w krajach islamskich?
RS: Powodem zastoju w świecie islamskim jest to, że w Islamie istnieje pewien fatalizm, który zniechęca inicjatywę. Rzeczy dzieją się inshallah – ‘Jeśli Allah zechce’. Wobec tego świat islamski biernie akceptuje cokolwiek się dzieje. Ponadto, w islamie nie istnieje etos pracy, że warto jest cokolwiek robić w świecie doczesnym. W Koranie muzułmanom zalecane jest, żeby toczyli wojnę z niewiernymi, którzy są zobowiązani do płacenia dżizja (9:29). Dżizja stanowi źródło dochodu muzułmanów, co podkreślił kalif Omar, drugi następca Mahometa. Zapoczątkował to sam Mahomet, kiedy przeniósł się do Medyny. Po osiedleniu się, prorok nie nakazał swoim wyznawcom rozwinięcia działalności gospodarczej czy rolniczej. Nakazał za to napadanie na karawany niewiernych. On sam napadł na karawanę kupiecką plemienia Kurajszytów, z którego sam się wywodził. Tak więc, niewierni stanowią podstawowe źródło bogactwa muzułmańskiego imperium. Przyczyny ekonomiczne są kluczową siłą napędową dżihadu, który musi się toczyć, ponieważ ktoś musi finansować ich dobrobyt. Właśnie dlatego w większości krajów muzułmańskich panuje bieda. Muzułmanie wyjałowili swoich własnych niewiernych i nie są w stanie skutecznie podbijać kolejnych grup niewiernych, którzy mogliby sfinansować ich powrót do potęgi. Oczywiście Arabia Saudyjska dysponuje ogromnym bogactwem pochodzącym z ropy, jednak to tylko potwierdza regułę zależności muzułmanów od innych. Koncept dżihadu jest fundamentalnie związany z ekonomią. Widzimy to dzisiaj w Europie, do której napierają imigranci muzułmańscy, rzekomo do pracy, jednak wielu z nich kończy na garnuszku państwa opiekuńczego. Anjem Choudhary zalecił muzułmanom wykorzystywanie tego systemu i traktowanie zasiłku jako dżizji, ponieważ należy im się, żeby niewierni ich utrzymywali.
Co poradziłby Pan Kościołowi chrześcijańskiemu?
RS: Reagujcie zanim będzie za późno. Obudźcie się, uświadomcie sobie, że jesteście zagrożeni i walczcie o to, co macie. Samoobrona nie jest wbrew naukom Chrystusa. Ten świat to nie tylko trzymanie się za rączki i śpiewanie piosenek i wszystko będzie grało. Świat to niebezpieczne miejsce, a ci ludzie nadciągają tu, żeby was zabić i zniewolić.
Chrześcijanie powinni podjąć inicjatywę na wielu polach. Powinni opierać się islamizacji i wślizgiwaniu się prawa Szariatu. Powinni jasno wyrazić sprzeciw dla wprowadzania specjalnych przywilejów dla specjalnych grup społecznych. Jest to dokładnie to, do czego Islam dąży dla swoich wyznawców – żeby cieszyli się z praw, które innych nie obowiązują. Te przywileje przyjmują różne formy, np. mniejsze odsetki w banku, mięso halal, czy próby wprowadzenia specjalnych przerw i sal modlitewnych w szkołach i miejscach pracy, które nie obejmują innych grup prócz muzułmanów. Dzieje się to już dziś i potwierdza regułę, że kiedykolwiek prawa zachodnie i islamskie zderzają się, to właśnie Zachód musi ustąpić. Chrześcijanie muszą być świadomi konsekwencji takiego ustępowania.
Priorytetem jest wpłynąć na opinię publiczną, organizować demonstracje, alarmować redaktorów i reporterów na temat tego, co się dzieje. Wspierać polityków, którzy ten problem widzą i przeciwstawiają się i nie głosować na tych, którzy chowają głowę w piasek.
Co może Pan przekazać każdemu z nas?
RS: Pracujcie ciężko, módlcie się, nie martwcie i nie traćcie nadziei.
Nagranie z demonstracji a także wywiad w języku angielskim można obejrzeć tu:
http://www.youtube.com/watch?v=vGcWYdwZNkg
Islamu nie można rozważać tak jednostronnie jak robi to Robert Spencer. Chrześcijanie i inne wyznania istniały i istnieją wśród muzułmanów od prawie 1400 tzn. od początku islamu. Gdyby muzułmanie chcieli wyniszczyć chrześcijan to już by to zrobili mieli na to czas, m.in. gdy byli potęgą.
Gdyby tylko mieli możliwość to by wyniszczyli Chrześcijan. Niestety dla nich (stety dla nas) są najzwyczajniej w świecie za tępi, żeby dokonać czegoś takiego z jakąkolwiek nacją. W dzisiejszych czas również im się to nie uda. Dziwi mnie tylko bierność dzisiejszych rządów, bo do rozlewu krwi dojdzie na pewno. W imię politycznej poprawności jakaś nieokreślona liczba ofiar będzie poświęcona.
Relacje muzułmanów z ludźmi innych wyznań sprowadzają się do paktu dhimma, gdzie 'tolerancja’ oznacza układ między podbijającym i podbitym. Kiedy podbijano jakiś teren, dano podbitym ludom trzy opcje: konwersja, obywatelstwo drugiej kategorii (dhimmi) bądź walka/smierć. Poza tym, zabijanie nie opłacało się, ponieważ ktoś musiał płacić dżizję i utrzymywać rozrost ummy, wedle 9:29. Ot, zagadka rozwiązana. Część przeszła na islam nie tyle z wiary, jak w celu uniknięcia śmierci, drakońskich podatków bądź upokorzeń płynących z dhimmy. Naturalnie ludy te stopniowo wymierały. Społeczność, która całą swoją energię musi przeznaczać wyłącznie na przetrwanie długo nie utrzymuje się na powierzchni.