Skąd bierze się żarliwa obrona islamu wśród Europejczyków?

Jeśli kiedykolwiek rozmawiałeś/aś o jakimkolwiek wydarzeniu, które jest łączone z islamem – obojętnie czy jest to powstanie Państwa Islamskiego, ataki w Paryżu, atak na redakcję Charlie Hebdo, ścinanie głów czy inne ataki terrorystyczne w wykonaniu muzułmanów – to prawdopodobnie spotkałeś na swej drodze kogoś (nie będącego nawet muzułmaninem), kto żarliwie bronił islamu w dyskusji. Bronił islamu albo poprzez lekceważenie aktów przemocy dokonywanych w jego imieniu („Ci ludzie to nie są prawdziwi muzułmanie”), albo poprzez wciąganie w to chrześcijaństwa („Chrześcijanie również mieli swoje krucjaty”). Kiedy spytasz takich ludzi, czy kiedykolwiek przeczytali koran, odpowiedź jest prawie zawsze negatywna. Kiedy spytasz ich, czy znają różnicę między zachowaniem Mahometa w Mekce a jego zachowaniem w Medynie, odpowiedź jest prawie zawsze negatywna. Kiedy spytasz ich, czy znają prawo szariatu, odpowiedzą: „Nie całe”. Pojawia się zatem pytanie: dlaczego taka ignorancja łączy się z taką żarliwością?

Islamofil, który żarliwie broni islamu – cechując się bardzo skąpą wiedzą na temat islamu bądź jej całkowitym brakiem – zazwyczaj (aczkolwiek nie zawsze) zakłada już na starcie moralną równość między wszystkimi religiami. Takie stanowisko bazuje na odrzuceniu prawdy obiektywnej. Skoro moralny relatywista uważa, iż prawda i moralność są kwestiami subiektywnej interpretacji, to w jego mniemaniu każda religia, która głosi obiektywną prawdę i moralność jest z definicji fałszywa. Nie powiedzą tego wprost, jednak robią to dyskretnie, kiedy mówią: „Twoja religia jest prawdziwa w TWOJEJ opinii. Religie innych są prawdziwe w ICH opinii. Dlatego też, wszystkie religie są prawdziwe dla ich wyznawców”. Jest to ich protekcjonalny sposób na odrzucenie istnienia prawdy obiektywnej. Takie zagrywki uchodzą im na sucho, ponieważ niewielu ludzi zdaje sobie z nich sprawę.

Relatywista powie nam, że „Każda religia ma swoich fanatyków, którzy nie postępują zgodnie z jej nakazami”. Jest to prawda, jednak istnieje w tym pewien haczyk. Polega on na założeniu, że skoro jacyś fanatycy zabijali w imieniu Chrystusa – a ten czyn nie ma żadnych podstaw w jego naukach czy jego przykładzie – zatem wszyscy ludzie, którzy zabijają w imię dowolnej religii muszą z założenia postępować wbrew rzeczywistym nakazom tej religii. Relatywista zakłada, że wszystkie religie są takie same.

Dla relatywisty, chrześcijaństwo nie może być wyższe (również moralnie) od innych wyznań. Stąd też widzimy groteskowe próby wytłumaczenia bądź nawet wybielania islamu po to, aby każdy widział religie w taki sam sposób, jak relatywista – jako jednakowe.
Pomimo dobitnych dowodów i ogromnej dysproporcji aktów przemocy popełnianych w imieniu islamu po dziś dzień (jak również w ciągu całej jego historii), relatywista wciąż będzie bronił islamu z pełną zaciętością. Wygląda na to, iż przyczyna tego zaangażowania jest kombinacją naiwności jak również rozumienie, jakie konsekwencje płyną z zaakceptowania moralnej przepaści dzielącej islam i chrześcijaństwo.

Gwoli ścisłości – jeżeli można zademonstrować, że nauki Mahometa (uwaga: nie muzułmanów!) pozwalają i zachęcają niecne czyny Państwa Islamskiego oraz innych islamskich ugrupowań terrorystycznych, to należy nakreślić jasne porównanie między naukami Mahometa (islamem) a naukami Chrystusa (chrześcijaństwem). Rezultaty takiego porównania są dla relatywisty dość niewygodne.

Z tej właśnie przyczyny widzimy demonizację każdego, kto drąży temat i bada związki przyczynowo-skutkowe pomiędzy brutalnymi aktami terroru popełnianymi w imieniu islamu, a naukami islamu dostępnymi w koranie, hadisach oraz sirze. Takie osoby otrzymują za to łatkę „islamofoba”.

Relatywiści mają tutaj dużo do stracenia. Jeśli islam zostałby poddany wnikliwej analizie i wyszłoby na to, iż nauki Mahometa mają więcej wspólnego z nazizmem niż z altruistycznym i pokojowym przesłaniem Chrystusa oraz jego Apostołow, wówczas doszłoby do wstrządu i światopoglądowej katastrofy w umysłach wielu relatywistów(zwłaszcza w środowiskach akademickich), a ich teorie wylądowałyby na śmietnisku pokonanych ideologii.

Relatywiści mówią: „Nie należy oceniać religii JEDYNIE prez pryzmat niecnych czynów popełnianych w jej imieniu”. Mając całkowitą rację, jednocześnie strzela sobie w stopę.

Religię należy oceniać patrząc na jej nauki (stanowiące instrukcje dla wierzącego) i obserwując, jak bardzo czyny wyznawców odzwierciedlają instrukcje płynące z nauk danej religii. Tutaj właśnie możemy zauważyć oczywistą, rażącą różnicę między ludźmi, którzy popełniają akty przemocy w imię islamu a ludźmi popełniającymi akty przemocy w imię chrześcijaństwa.

Jednak takie coś wymaga odrobienia pracy domowej – pracy domowej, która wymaga poświęcenia swojego czasu i energii. Większość ludzi – a już zwłaszcza większość relatywistów – jest zbyt leniwa, aby się takiej pracy podjąć. (…)

Prawdą jest, że ci muzułmanie, którzy uciekają sie do aktów przemocy oraz prześladowania niewiernych, wypełniają nakazy i idą przykładem proroka Mahometa. Nie są zatem heretykami, tak jak twierdzi relatywista. Relatywiści, którzy wychodzą z siebie, aby bronić religii produkującej ogromne pokłady barbarzyństwa i prześladowania oraz rozlewającej więcej krwi niż inne religie razem wzięte, robią to przynajmniej z kilku powodów:

• Ignoracja – ślepe papugowanie za innymi („Islam to religia pokoju”)
• Brak pokory – nie biorą nawet pod uwagę, iż mogą się mylić
• Strach – boją się urazić muzułmanina, zatem będą bronić islamu za wszelką cenę. Wierzą, że zyskają tym samym ich szacunek oraz że będzie on w przyszłości odwzajemniony.

Relatywista, napotykając trudności w postaci dobitnych dowodów przeczących jego dogmatom, będzie albo te dowody ignorował, albo je relatywizował, byle tylko pasowały do jego stanowiska, które już na starcie jest jedyne słuszne. Określa się to mianem rozumowaniem kołowym. To dzięki niemu obserwujemy dzisiaj tak groteskowe próby naiwnego ochraniania islamu jako „pokojowego” niezależnie od tego, jak mało pokoju jest w świecie islamskich i jak wiele aktów islamskiej przemocy ma dziś miejsce na Zachodzie.

źródło: Project315

>

19 komentarz do “Skąd bierze się żarliwa obrona islamu wśród Europejczyków?

  1. Dzięki za ten tekst. Od siebie dodam, że z tymi islamofilami, to chyba jest tak, jak z zachodnimi zwolennikami komunizmu i ZSRR w ub. wieku – chwalili jedno i drugie bez miary… siedząc w kawiarniach w Paryżu;). Jakosi tak une już mają – ichniejsi ętelygęci wyznają a to nazim, a to komunizm, a to maoizm, a to islamofilię… siedząc se wygodnie, bezpiecznie i jako ludzie wolni, w sercu cywilizacji ŁACIŃSKIEJ, z dala od wielbionego barbarzyństwa.
    I druga sprawa: jakby mnie kiedyś mieli zamknąć (bo inaczej nie będę mieć czasu na to, o czym za chwilę), to poproszę o Biblię, Koran, dzieła Stalina i zapas papieru. Walnę analizę porównawczą „islam jako system totalitarny” i będzie dym:).

    1. Nie ma sprawy. Z uwagi na liczne mądrości w komentarzach na naszym FB i niekiedy na stronie typu „wszystkie religie są tak samo złe” albo jakieś śmieszne odsyłania do Hitlera, Breivika czy KKK „bo to też byli chrześcijanie”, uznałam, iż trzeba taki tekst umieścić. Myślę, że takie „analogiczne” porówniania typu „KKK-chrześcijaństwo” i „ISIS-islam” to wynik niewiedzy. Szkoda tylko, że jak się takim próbuje tę wiedzę przekazać, to i tak jakby kulą w płot.

      1. kula w plot ze wzgledu na to co autor napisal w artyule. w gruncie rzeczy jest masa „uczonych” na uczelniach i nie smiej im udowodnic ich nieracji – jakto, przeciez oni sa uczonymi, alfa i omega. prosty przyklad: jak ainsztajn wydumal swoje teorie to tym ynteligentom sie tak glupio zrobilo ze z miejsca dali mu tytul naukowy. na tym polega swinska ynteligencja, puta i duma rozdentych wznioslosci.

    2. Podobnie jest z oskarżeniami o Rusofobię ze strony zaślepionych Rusofili … Nie przekonają ich żadne sensowne argumenty czy fakty historyczne, dla nich jesteś rusofobem i kropka. A jak wysuniesz zbrodnie dokonane przez Rosję to powiedzą że to sprawka ZSRR a nie Rosji (za to wątpliwe wyzwolenie Polski przypisują właśnie Rosji). Czyli są równie wybiórczy co obrońcy islamu. Z tymi fobiami jest generalnie tak, że Ruso,Islamo czy Homo-Fobem nazywa się kogoś gdy atakującemu brakuje kontr argumentów i chce z normalnej osoby zrobić wariata.

  2. Lewica przyjęła założenie, że wywołana przez masową imigracje destrukcja tożsamości narodowej, doprowadzi do większej tolerancji w społeczeństwach. Rzeczywistość okazała się inna, według Europejskiej Agencji Praw Podstawowych, w Szwecji 50% Żydów ukrywa swoje pochodzenie a we Francji blisko 40%.

    1. Lewica z uporem maniaka wierzy w różne, kolejne utopie i NIE uczy się na błędach. A normalni ludzie za to płacą:(. Czasem nawet życiem:(. Cóż, jak się wyrzuci chrześcijaństwo (można nawet być i niewierzącym, ale pozostać przy humanistycznych wartościach zbudowanych w oparciu o chrześcijaństwo), to zostaje taki właśnie śmietnik i sieczka w głowie.

      1. Masz rację. Ja dodałbym jeszcze kult mamony. Można kupić wszystko, a co za tym idzie idea islamu wsparta kasą czyni zło.

        Laicki zachód stał się ofiarą, a może celowo zniszczono mentalnie, jak z niektórymi forumowiczami pisałem.

  3. Mogę wybaczyć neofitom ich żarliwą obronę islamu (wynik gorliwości typowy dla każdego konwertyty), mogę też wybaczyć panienkom zakochanym w swoich habibi (miłość jest ślepa najwidoczniej), jednak nie potrafię zrozumieć arabistów oraz orientalistów. Ludzie którzy powinni dysponować największą wiedzą, mają za sobą lata studiów i praktyk-czasem nawet w krajach muzułmańskich…. wydają się pozbawieni obiektywizmu, rzetelności i pewnej otwartości na trudne dyskusje o islamie.
    Wszystkie dyskusje sprowadzają do jednego wniosku- terroryści nie reprezentują prawdziwego islamu. A jak zatem wygląda ten prawdziwy islam z perspektywy chrześcijan (lub ateistów) w krajach takich jak Pakistan czy Bangladesz? Nie wspominając o Arabii Saudyjskiej.

    1. W 13 krajach za apostazję można dostać karę śmierci ( Afganistan, Arabia Saudyjska, Iran, Jemen, Katar, Malezja, Malediwy, Mauretania, Nigeria, Pakistan, Somalia, Sudan i Zjednoczone Emiraty Arabskie) a w wielu innych kończy się to na więzieniu. Nawet w takich krajach jak Egipt można otrzymać karę więzienia za apostazję, niedawno spotkało to egipskiego studenta Karima al Beheira- Banny który dostał 3 lata więzienia po tym jak napisał na facebook’u że jest ateistą. W Arabii Saudyjskiej zrównano ateizm z terroryzmem a w 10 krajach homoseksualizm jest karany śmiercią (Jemen, Iran, Irak, Mauretania, Nigeria, Katar, Arabia Saudyjska, Somalia, Sudan, Zjednoczone Emiraty Arabskie). Jeżeli radykałowie są tak nieliczni to w jaki sposób wprowadzili tak surowe prawo w wielu krajach?

    2. Lilith piszesz, że „terroryści nie reprezentują prawdziwego islamu”. A nie jest to czasem tak, że prawdziwy żarliwy muzułmanin siedzi w swoim kraju, bo tam się czuje najlepiej. On gardzi Zachodem, gardzi białymi ludźmi i prędzej woli zdechnąć z głodu na pustyni, niźli wyciągnie żebraczą rękę do niewiernego po zasiłek. Umówmy się, że ci co przyjeżdżają to zwykła arabska hołota. Niby uciekają przed reżimem islamskim, ale jak tylko się znajdą w Europie, zaczynają propagować ten cały islam i starać się wprowadzać go u nas.

      1. Z moich obserwacji (tych „pustynnych” to widziałam prawie zero, więc nie jest to grupa reprezentatywna), to wynika, że ten „żarliwy” bardzo chętnie wyciągnie rękę. Bo mu się to należy. Bo coś tam-coś tam, niewierni mają obowiązek łożenia na wiernych.

      2. Ależ oni wcale nie wyciągają ręki po zasiłek. Wszystko, co dostają, dostają od Allaha. Nie mają poczucia, że cokolwiek zawdzięczają niewiernym. Poza tym niewierni mają obowiązek płacić muzułmanom dżizję. No i jadą do Europy z misją, żeby ją podbić i zislamizować, co jest bardzo chwalebnym i miłym Allahowi zajęciem. To jest hidżra.

  4. niestety ale autor tekstu popełnił kilka błędów logicznych i posługuje się karygodnymi uogólnieniami, a mianowicie:

    „Relatywista zakłada, że wszystkie religie są takie same.”

    Błąd. tego rodzaju twierdzenie jest czysto absolutystyczne.
    relatywista, czyli osoba, która postrzega rzeczywistość w kategoriach relatywnych, względnych, czyli zależących od danego punktu widzenia, nie może postrzegać wszystkich religii jako identycznych, ponieważ jest świadom dzielących je różnic doktrynalnych, kulturowych, społecznych wynikających choćby z historii i położenia geograficznego wyznawców danego boga/bogów.
    z drugiej strony, relatywista zdaje sobie sprawę, iż pewne elementy są wspólne, pomimo dzielących je – a wyżej wymienionych – różnic.
    np. cecha wspólna islamu i chrześcijaństwa to wiara w pojedynczego Boga, stanowiącego Absolut, który jest odpowiedzialny za stworzenie całej otaczającej nas rzeczywistości.
    natomiast zasadniczą cechą (teoretycznie) różniącą chrześcijaństwo od islamu to miłość bliźniego (nawet wrogów) i nadstawianie drugiego policzka w tym pierwszym, natomiast w islamie dla obcych, czy wrogów zasadniczo nie ma litości, gdyż jest to religia o charakterze militarnym, nastawiona na ekspansję i ustanowienie prawa szariatu obejmującygo jak największą rzeszę ludzi, na jak największym terytorium.

    co ciekawe, tzw. radykalnie muzułmanie, których jest coraz więcej, dokonujący aktów terroru, czy też walczący z tzw. niewiernymi na rozmaitych frontach, postępują dokładnie w zgodzie ze swoją świętą księgą oraz przykładem ich proroka.
    natomiast chrześcijanie, postępujący w zgodzie z nowotestamentowym przykazaniem miłości bliźniego (i nadstawianiem drugiego policzka) to praktycznie gatunek wymarły. co więcej, najgłośniej widać i słychać tych, którzy postępują w całkowitym przeciwieństwie do nauk głoszonych w NT.

    dlatego też nie zgadzam się z tego rodzaju uproszczeniami, czy po prostu stereotypizacją postaw, gdyż sam będąc osobą, która postrzega rzeczywistość w kategoriach relatywnych, jestem w pełni świadom różnić i względności punktów widzenia chrześcijaństwa, islamu czy też innej religii. zdaję sobie sprawę z zagrożeń wynikających z narzucenia innym, wbrew ich woli, jakiejkolwiek ideologii czy to religijnej czy też politycznej.

    uważam, że człowiek jako suwerenna jednostka, posiadająca swój unikalny i niepowtarzalny indywidualizm, wynikający z jej najgłębszej natury, ma prawo do wyboru i podążania swoją indywidualną drogą, do posiadania swojego indywidualnego punktu widzenia, i tym samym nie widzę sensu aby wszystkich ludzi oceniać jedną miarą, z jednego punktu widzenia, tłamsząc i hamując ich indywidualizm poprzez narzucenie jednego słusznego punktu widzenia, jakikolwiek by on nie był.

    z drugiej strony, doskonale zdaję sobie sprawę, że tego tego rodzaju wolność kończy się w momencie, kiedy dana jednostka naruszy wolność innej jednostki, czy poprzez zwykłą cenzurę (ograniczenie wolności wypowiedzi) czy też jawnie krzywdząc bądź zabijając drugą osobę.

    dlatego też, islam, czy też jakakolwiek inna religia czy ideologia, która na siłę próbuje wpasować jednostkę w sztywne ramy swoich doktryn z pogwałceniem wyżej wymienionej wolności do samoekspresji, musi napotkać na stanowczy opór.

    na zakończenie chciałbym jeszcze rozprawić się z kolejnym stereotypem pojawiającym się na tej stronie, jak również w innych miejscach w internecie.
    chodzi mianowicie o łatkę „lewactwa” stosowaną często przez ludzi o poglądach prawicowych, narodowościowych, czy jakkolwiek chcą oni być nazywani.

    sam jestem osobą, która w mniejszym lub większym stopniu utożsamia się z poglądami socjaldemokratycznymi (czyli tzw. „lewakiem”), czyli mówiąc krótko, uważam, że państwo opiekuńcze, wspierające w racjonalny sposób tych obywateli, którzy z przyczyn od nich niezależnych, startują ze znacznie mniej uprzywilejowanej pozycji pod względem materialnym, jest zasadniczo potrzebne, aby wyrównać pewne dysproporcje, i dać wszystkim obywatelom względnie równe szanse na rozwój, co np. nie ma miejsca w społeczeństwach skrajnie kapitalistycznych, w których sukces materialny jest jedną z najwyższych wartości.

    z drugiej strony, wyrażam zdumienie obserwując poczynania rządów Niemiec, Szwecji i innych tzw. wysokorozwiniętych krajów, które w imię błędnie pojmowanej tolerancji i idiotycznej politycznej poprawności dopuszczają się do zalania ich krajów imigrantami, którzy w przeważającej większości nie są w stanie i, przede wszystkim, nie chcą dostosować się do praw i obyczajów panujących w danym państwie.

    pomimo, że w wielu kwestiach nie zgadzam się ze środowiskami prawicowymi, uważam, że pewne działania i postawy mogą stanowić czynnik równoważący nieodpowiedzialną politykę poprzedniego rządu, np. w kwestii przyjmowania imigrantów z Afryki i bliskiego wschodu.

    jestem również Polakiem, i o ile nie mam nic przeciwko innym nacjom, rasom, kulturom, to przede wszystkim z racji bycia obywatelem Polski zależy mi przede wszystkim na dobrobycie moich rodaków. kiedy ten warunek zostanie spełniony, niezależnie jakiego wyznania, koloru skóry jest dany obywatel Polski, to dopiero wtedy możemy interesować się i starać się pomagać ludziom z krajów tak odległych geograficznie, jak i kulturowo, przede wszystkim stwarzając tamtym ludziom warunki do życia i pracy w krajach, w których się urodzili, w których mają rodziny, i z którymi odczuwają więź.

    1. „Relatywizm – pogląd filozoficzny, wedle którego prawdziwość wypowiedzi można oceniać wyłącznie w kontekście systemu, w którym są one wypowiadane” (Wikipedia).

      Sformułowanie „wszystkie religie są takie same” jest jak najbardziej relatywistyczne. Wynika z tego sformułowania bowiem, że wartość prawdy w każdej religii jest taka sama czyli nie ma jednej obiektywnej prawdy. Nie jesteś relatywistą, bowiem w założeniu, że „wolność jednego człowieka kończy się tam gdzie narusza się wolność drugiego człowieka”, zakładamy istnienie obiektywnej wolności, a przecież jeśli wszystko jest relatywne nie sposób zatem określić nawet tego czym jest wolność -poza subiektywnym odczuciem – zatem nie można naruszyć czyjejś wolności, chyba że to Ty określasz się jako tworzący pojęcie. I to jest sedno relatywizmu. Ty określasz normy a nie autorytet zewnętrzny względem Ciebie. Wtedy się zgodzę, że jesteś jednak relatywistą ale to oznacza, że musisz zaakceptować to, iż „wszystkie religie są równe” co oznacza, że żadna nie jest prawdziwa, co oznacza, że żaden pogląd indywidualny nie jest prawdziwy, co oznacza, że Twoje twierdzenia są fałszem. Nie istnieje bowiem jakakolwiek prawda obiektywna, tylko wrażenia. Zatem nawet twierdzenia matematyczne są fałszem w ostatecznym rachunku.
      A ponieważ człowiek nie jest w stanie żyć w ustawicznej relatywnej niepewności, przeto wcześniej czy później relatywizm – zazwyczaj używany jako tzw. ściema w absolutyzacji wolności człowieka (człowiek może robić wszystko co chce) by oderwać go od Boga – prowadzi do tyranii – relacja, której przedstawiciel jest najsilniejszy, podporządkowuje sobie przemocą przedstawicieli innych relacji, pretendując do prawdy obiektywnej, zaprzeczając tym samym głoszonemu relatywizmowi. Przykładem tego typu spojrzenia jest tzw. lewactwo, jako wyraz realizacji spostrzeżenia Jana Pawła II: „Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”.
      Zatem relatywizm jest w zasadzie nierealizowalną utopią. Pustką…
      Ale to moje takie tam.

      Ps.
      Zanim zacząłem pisać już skończyłem.

Dodaj komentarz